Przygotowując się do beatyfikacji Sługi Bożego księdza kardynała Stefana Wyszyńskiego – Prymasa Polski – prezentujemy Jego przemówienia, które wygłosił odwiedzając Diecezję Łódzką.
4 października 1959 r.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus![1]
Ekscelencjo, Najdostojniejszy Arcypasterzu Łódzki, drodzy, księża biskupi, najmilsi bracia kapłani, wszystkie drogie dzieci Boże! Wielką radością dla każdego człowieka jest dać z siebie innym to, co sam posiada. Nawet Pismo Święte mówi, że lepiej jest dawać, aniżeli brać. Jakąż więc radością może być udzielanie darów nadprzyrodzonych, jeżeli dar kromki chleba raduje dawcę i głodnego, jeżeli kubek wody cieszy dawcę i spragnionego, a przecież idzie tutaj o chleb, który karmi na żywot wieczny. Pragnieniem Waszego Arcypasterza było, aby w tej uroczystości konsekracji ks. biskupa sufragana do pomocy Waszemu Arcypasterzowi była i moja cząstka, bym mógł służyć. Przecież Chrystus Pan zlecił nam służbę, byśmy na kolanach drugim służyli. I w tym duchu pokornej służby przyszedłem do tej katedry…
Najmilsze Dzieci! W tak spokojny i godny sposób, z taką niezwykłą wytrwałością i cierpliwością uczestniczyliście w tej przepięknej uroczystości konsekracji Syna tej ziemi, którego Duch Święty upatrzył i powołał do pełni kapłaństwa. Przecież posiadł to, co Chrystus dawał uczniom-apostołom…
Biskupstwo jest pełnią Chrystusowego kapłaństwa. Wzięte jest z Chrystusa, który kiedyś jako Słowo Przedwieczne zszedł na tę ziemię, został wyposażony przez Ojca najlepszego w kapłaństwo wieczne… my wszyscy i papieże, i biskupi czerpiemy z tego kapłaństwa… i jeżeli na oczach waszych została przekazana pełnia władzy Synowi tej diecezji, to ta pełnia władzy wzięta jest z kapłaństwa Chrystusowego. Byliśmy więc świadkami odnowienia potęgi miłosnej, ofiarnej w duszy jeszcze jednego dziecka Kościoła świętego. To nas raduje, bo w duszy biskupa składa Bóg dary dla Was. Namaściliśmy jego czoło, ramiona i ręce, a jednocześnie myśleliśmy o tym, że z tej obfitości, z tej pełni duszy będziecie Wy czerpać…
Wasz Arcypasterz i Ordynariusz Diecezji Łódzkiej chciał mnie uczynić uczestnikiem tego wspaniałego dzieła. Jakżeż Tobie jestem wdzięczny, że powołałeś mnie do tak miłej pracy w Twojej katedrze… Chętnie przyjąłem to zaproszenie, aby dać wyraz wspólnoty z Waszym Arcypasterzem i z tą Diecezją. Jak jest wspólnota i jedność w całym Episkopacie Polskim, tak jest i z całym tym ludem polskim, który zapełnia naszą Ojczyznę. Widzę, że to jest jakaś szczególna łaska, że w tak trudnych warunkach, w jakich Kościół pracuje, jednak zachowuje jedność Najdostojniejszego Episkopatu i przedziwną jedność z tym ludem, który nie przestaje ufać, wierzyć, miłować.
W imieniu Waszym i Waszego Arcypasterza zostałem powitany tak serdecznie przez Waszą Łódź wczoraj wieczorem, gdy przybyłem i tu na tym rozległym placu przez rzemiosło i przedstawicieli m. Łodzi i Diecezji, przez wszystkie warstwy społeczne, przez wszystkie grupy i wszystkie środowiska pracy łódzkiej. Z wielką radością przychodziłem do tej Łodzi, do tej, jak się mówi w Polsce – robotniczej Łodzi, która jest w ostatnim czasie dla nas i przykładem cierpliwej pracy i niezwykłej wierności. Przecież o waszej religijności, ludu Łodzi, braci rzemieślnicza, robotnicza, braci rolnicza mówi się w całej Polsce jako o niezwykłym fenomenie. Umieliście w Polsce połączyć tak słusznie i godziwie dążenie do wyrównania społecznego, do tego, co się dziś nazywa awansem społecznym i obywatelskim, i ekonomicznym. Aż gdyż cię tak słusznie od wielu lat walczyli o te Wasze prawa obywatelskie i ekonomiczne, jednocześnie wzrastaliście w wierze i umacniała cię się w tej głębokiej, tak prostej iż tak serdecznej religijności. Iż nie do wyrównania społecznego, do tego, co się dziś nazywa awansem społecznym i obywatelskim, i ekonomicznym. A gdyście tak słusznie od wielu lat walczyli o te Wasze prawa obywatelskie i ekonomiczne, jednocześnie wzrastaliście w wierze i umacnialiście się w tej głębokiej, tak prostej i tak serdecznej religijności. I może przez to powiązanie Waszych dążeń ekonomicznych i społecznych z Waszymi pragnieniami religijnymi daliście w swej głębokiej inteligencji ludu polskiego najlepsze wskazania, że jednak są takie siły i dążenia, które przedziwnie sobie ręce podają i wzajemnie się asekurują… Odpowiada to temu Chrystusowemu zdaniu, że „Godzien jest pracownik zapłaty swej”. Odpowiada to tej wytrwałej i cierpliwej nauce Kościoła – począwszy od Magnificat Maryi Panny, jak to „Bóg z gnoju ubogiego wyprowadził i z książętami na ławie posadził”, poprzez całą naukę Apostołów pierwszej gminy chrześcijańskiej, pierwszych pisarzy Kościoła, Jana Chryzostoma, św. Bazylego, poprzez nauczanie tylu papieży, Leona Wielkiego, Grzegorza Wielkiego aż do naszych czasów, poprzez myśl teologiczną, poprzez niezwykłe dzieje dobroczynności chrześcijańskiej do opieki społecznej, którą Kościół budził, zakładając szpitale. Widzimy, jak prawdziwie Kościół Boży jest konsekwentny, począwszy od Betlejem aż do czasów dzisiejszych papieży Piusa XII i Jana XXIII. Gdyśmy przed chwilą egzaminowali Elekta z prawd wiary, to Kościół przypomniał mu jak w szczególny sposób ma się opiekować ubogimi, głodnymi… Najmilsi, czy od początku swego istnienia do czasów dzisiejszych Kościół nie uczy tego przedziwnego szacunku dla człowieka. Wspaniale ubiera Kościół sługi swoje, gdy idą do ołtarza… Gdy ich tak przyozdobi, każe im klękać u stóp i każe im obmywać nogi, jak to czyni Jan XXIII w Bazylice Rzymskiej i wszyscy biskupi w katedrze… Ze wszystkich władców całego świata tylko władcy duchowni w swej olbrzymiej dostojności i potędze schylają się aż do nóg człowieka ubogiego i całują nogi; aby podkreślić jak wielką godność i uszanowanie ma człowiek – dziecię Boże. Do dziś Kościół cierpliwie uczy jak należy szanować człowieka.
Podobnie czyni, gdy podnosi krzyż, na którym wyniesiony, wydźwignięty jest Człowiek. Mogą się gorszyć ludzie, zwłaszcza esteci, tym realizmem krzyża, tym obrazem Boga, a właściwie widzeniem Człowieka udręczonego, ale Kościół mimo wszystko podnosi krzyż „oto drzewo krzyża”. Na ten znak wszyscy mają klękać. Przed kim klękają? Przed Bogiem, to prawda – przed Człowiekiem klękają. Wywyższenie człowieka na krzyżu jest awangardą, prawdą o potrzebie wywyższenia, uszanowania człowieka. Krzyż spełnia posłannictwo społeczne i wychowawcze. Wszystkim przypomina obowiązek uszanowania człowieka… a więc krzyż na ołtarzu jest znakiem postępu. Jest zawsze znakiem Chrystusa, który jest Ojcem przyszłego wieku … Czyż wobec tego Kościół nie ma nic do powiedzenia w Ojczyźnie naszej? Zbliżamy się do Tysiąclecia służby biskupów i kapłanów polskich ludowi polskiemu, służby na kolanach, służby pokornej, którą cenicie, do której macie zaufanie, jak o tym świadczy tak liczna wasza obecność tutaj, że nie można w tych murach wszystkich pomieścić…
[1] Konsekracja bpa Jana Kulika odbyła się w katerze łódzkiej. Konsekratorem był prymas S. Wyszyński, współkonsekratorami bp Michał Klepacz, ordynariusz łódzki, i sufragan bp Jan Fondaliński.