Rok ŚwiętyRok Święty
Autor: Kard. Grzegorz Ryś
Wyświetleń: 1436
Per artem ad Deum - przemówienie kard. G. Rysia podczas wręczenia nagrody dla Kiko Argüello
Udostępnij

W siedzibie rzymskiego Archidiecezjalnego Seminarium Misyjnego Redemptoris Mater miała miejsce uroczystość wręczenia medalu "Per artem ad Deum" (przez sztukę do Boga) inicjatorowi Drogi Neokatechumenalnej Kiko Argüello. Podczas tej uroczystości głos zabrał kardynał Grzegorz Ryś metropolita łódzki, którego przemówienie publikujemy poniżej: 

Per artem ad Deum

Wszyscy, jak tu jesteśmy, jesteśmy pewnie przekonani do tej formuły. Co więcej, gromadzimy się, by nagrodzić człowieka, który tę formułę uczynił jedną z zasad swojego życia.

Tym bardziej TRZEBA POWIEDZIEĆ, że ta zasada nie dla wszystkich oczywista. I ta „nieoczywistość” ma kilka twarzy:

Po pierwsze, może mieć twarz sztuki, która a priori nie chce mieć nic wspólnego z Bogiem. Trafnie i z mocą mówi o tym Jonathan Sachs w książce „The Persistence of Faith”: przez wiele wieków sztuka i wiara żyła w harmonijnym małżeństwie, ale obecnie są ROZWIEDZIONE!

Jak to się ma zwykle w przypadku rozwodów - przyczyna nie leży nigdy po jednej stronie. Rozwód wiary i kultury wynika także z niedojrzałości wiary chrześcijan - dojrzała wiara - mawiał św. Jan Paweł II - zawsze przekłada się na kulturę!

Po drugie, sztuka może stać się - i często się staje - celem samym w sobie. Może nie chcieć prowadzić do nikogo poza sobą, ale żądać pełnej koncentracji na sobie. Przed tym przestrzegał jeden z najlepszych polskich malarzy XIX wieku - św. Brat Albert (Adam Chmielowski), mówiąc o „Pani Sztuce”, która żąda dla siebie bałwochwalczego oddania.

Po trzecie, w Kościele przez wieki nie brakowało też głosów krytycznych wobec sztuki religijnej i sakralnej, i jej żądań. Kiedy na soborze Nicea II uznano kult obrazów, na Zachodzie Chrześcijaństwa, w otoczeniu Karola Wielkiego podniesiono cały szereg wątpliwości. Najpełniej zostały zebrane w Libri Carolini, Teodulfa z Orleanu: Jezus nie nakazał apostołom malować obrazów, ale głosić SŁOWO. Dlaczego? Dlatego, że słowo nie wiąże ludzkiej wyobraźni tak mocno, jak obraz! Wiemy to. Myślę, że to jest nasze powszechne doświadczenie. Ja (na przykład) od dziecka wiem, że Bóg Ojciec jest raczej poważnym Starcem na chmurach, ma brodę, a w dłoniach berło i królewskie jabłko - takim Go widywałem na sklepieniu mojego parafialnego kościoła (raz na tydzień, nieraz codziennie) - od tego wyobrażenia nie sposób jest wręcz się uwolnić.

Owszem, mówi Teodulf, sztuka ma walory edukacyjne (litteratura illitteratorum), ale dopiero w połączeniu ze słowem. Nieobjaśniony obraz pięknej kobiety równie dobrze może przedstawiać Maryję, co Wenus…

Po czwarte, koncentracja na sztuce może odwracać priorytety. O tym najmocniej w dziejach Kościoła mówił św. Bernard z Clairvaux: “kościół świeci złotem, a jego Pan gołym grzbietem” - kościół lśni od złota - wyzłocono w nim ołtarze, naczynia i świeczniki, a Pan Kościoła - Jezus w osobie ubogiego - świeci gołymi plecami: nie dano mu na koszulę, bo wszystkie środki zostały przeznaczone na dekorację świątynię.

Przypominam te wszystkie zastrzeżenia nie przeciw zasadzie per artem ad Deum, ale po to, by pokazać, że właściwe jej przeżywanie wcale nie jest proste: wymaga nie tylko talentu, ale również trudu, rozeznawania, dyscypliny ubóstwa, modlitwy, czuwania. Nagroda dziś przyznawana nie dotyczy więc tylko umiejętności artystycznych, ale również radykalizmu życia ewangelicznego.

Droga per artem ad Deum nie jest łatwa, ale błogosławieni są ci, którzy na nią wchodzą i prowadzą nią innych. Jest to droga Boża. Sam Bóg ją przygotowuje i wędruje nią do człowieka. Ludzka droga per artem ad Deum jest najpierw i pierwotnie Boską drogą per artem ad hominem - przepięknie o tym mówi biblijna Księga Mądrości: „Bo z wielkości I PIĘKNA stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę” (Mdr 13, 5). Dwa wersety wcześniej nazwany On jest „Twórcą PIĘKNOŚCI”. Piękno, które stwarza, ma ku Niemu prowadzić. Choć zdarza się również - przyznaje Autor natchniony - że piękno staje pomiędzy Bogiem, a ludźmi, którzy zaczynają oddawać cześć stworzeniu: „ulegają pozorom, bo PIĘKNE TO, NA CO PATRZĄ” (w. 7). Grzech i odstępstwo nie jest jednakże ostatnim słowem w dziejach człowieka. Odpowiedzią na nie jest ZBAWIENIE!

Jan Paweł II w „Liście do artystów” mówi o „Pięknie, które ZBAWIA”; nasz Laureat - w ślad za Dostojewskim - mawia to samo. Wiemy dobrze: zbawienie jest dziełem Boga, a dokonuje się dzięki „Najpiękniejszemu z Synów ludzkich”. Droga piękna (via pulchritudinis) jest Bożą drogą stworzenia i zbawienia. Dla wszystkich ludzi. Nie dla wybranych artystów, lecz dla każdego grzesznika. Taki jest ostateczni KERYGMAT Kiko.

Dziękuję bardzo za uwagę

Udostępnij
Galeria zdjęć