Rok ŚwiętyRok Święty
Autor: ks. Paweł Kłys
Wyświetleń: 4844
Biskup Michał Klepacz - w 50. rocznicę śmierci
Udostępnij

Jedni nazywali go Ojcem, inni dyplomatą najwyższych lotów (potrafiącym dogadać się z władzą PRL-u), ale znaleźli się i tacy, którzy mówili o nim czerwony biskup. Kim był, jakim był, co zrobił pochodzący z Warszawy, trzeci ordynariusz diecezji łódzkiej bp Michał Klepacz?

-„Był kapłanem o wielkim sercu!” – mówi ks. Stanisław Przybyłowski. „To co w szczególny sposób pamiętam, to, to że jego spotkania z nami – klerykami, były bardzo ojcowskie. Jego osoba nas przyciągała do siebie. Był bardzo bezpośrednim i otwartym człowiekiem o wielkiej wiedzy, która potrafił ciekawie przekazać. Jego wypowiedzi były bardzo teologiczne, a jednocześnie bardzo życiowe.” – podkreśla ksiądz senior.

Przyszedł na świat 23 lipca 1893 roku w robotniczej rodzinie Stanisława i Antoniny z domu Prokop w podwarszawskiej (wówczas) Woli. Dorastał w domu otoczony miłością rodziców, ucząc się wiary i codziennej pracy. Po zakończeniu Szkoły Elementarnej i Gimnazjum Klasycznego w Warszawie z wynikiem wyróżniającym, wstąpił w 1910 roku do Seminarium Duchownego w Kielcach. Po IV roku studiów, przebywając na wypoczynku wakacyjnym u rodziców w Warszawie, nie może wrócić do Kielc by kontynuować naukę, gdyż uniemożliwia mu to trwająca już wojna. Nie mogąc uzyskać pozwolenia biskupa kieleckiego na dalsze studia w Akademii Duchownej w Petersburgu, przerywa studia, ale po niedługim czasie i uprzejmości wielu księży kontynuuje je na wydziale teologiczno – biblijnym w Petersburgu, a następnie 2 czerwca 1916 roku przyjmuje święcenia z rąk bpa Jana Cieplaka, sufragana mohylowskiego. Następnie posługuje wśród Polaków mieszkających w Rosji.

Na początku sierpnia 1918 roku ks. Klepacz wraca do diecezji kieleckiej, gdzie katechizuje i wykłada łacinę w prywatnym gimnazjum. Otrzymuje zgodę od swojego biskupa, by podjąć studia doktoranckie na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Zostaje mianowany wykładową w WSD w Kielcach oraz wojskowym kapelanem pomocniczym garnizonie kieleckim. W 1936 roku zostaje mianowany profesorem nadzwyczajnym filozofii chrześcijańskiej Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, a kiedy po klęsce wrześniowej w 1939 roku władze litewskie zamykają USB i tworzą Uniwersytet Litewski, ks. Klepacz przenosi się do seminarium duchownego, które w ramach tajnego nauczania kontynuuje pracę wydziału teologicznego. W 1941 roku, po agresji niemieckiej na Związek Radziecki, gestapo aresztuje ks. prof. Klepacza i wielu innych profesorów, osadza go w więzieniu na Łukiszkach, a następnie zsyła do obozów pracy w Wołkowysku, Szałtupiu i Proweniszkach. Po 2 latach pobytu w obozie, ks. Michał wraz z kilkoma innymi profesorami ucieka z obozu i ukrywa się u księdza Stanisława Kilimma w małej parafii niedaleko Wilna.

- „Ksiądz Stanisław Klimm był moim proboszczem w Ujeździe (k. Tomaszowa Maz.). – wspomina wikariusz ks. Stanisław Przybyłowski. „Kiedy ksiądz Michał Klepacz uciekł z niemieckiego obozu pracy, ukrywał się u księdza Stanisława Klimma, dzięki któremu, Niemcom nie udało się go w żaden sposób aresztować. W dowód wdzięczności, po objęciu diecezji łódzkiej, bp Klepacz zaproponował księdzu Stanisławowi parafię w Ujeździe, by tam w spokoju i współpracy z młodymi wikarymi – do których i ja należałem, dokończyć swoich lat. Ordynariusz odwiedzał swojego starszego przyjaciela w parafii, dziękując za tamto ocalenie życia.” – wspomina ks. Stanisław.

Kres ukrywania przychodzi 16 lipca 1944 roku, gdy w transporcie akademickim udaje mu się wyjechać do Białegostoku, gdzie staje się twórcą, wykładowcą i rektorem WSD. W połowie stycznia 1947 roku od Prymasa Augusta Hlonda dowiaduje się, że Ojciec Święty Pius XII, mianował ks. prof. Michała Klepacza, biskupem diecezji łódzkiej.

Młoda, bo istniejąca zaledwie od 27 lat diecezja łódzka, była diecezją ubogą zarówno w duchownych, jak i wiernych świeckich, gdyż społeczeństwo zamieszkujące robotniczą Łódź, uchodziło za obojętne i oziębłe religijnie. Do tak niełatwej pracy został posłany trzeci z kolei Ordynariusz Łódzki. Biskup Klepacz za cel postawił sobie odnowę Seminarium oraz wzbudzenie powołań, aby w przyszłości młodzi i dobrze wykształceni księża, swoja posługą mogli trafić do wiernych, będących daleko od Boga i Kościoła.

- „Biskup Michał, miał w zwyczaju codziennie (jeśli tylko był w Łodzi) przychodzić do seminarium i spacerować po ogrodzie seminaryjnym. Każdy z kleryków wówczas miał okazję podejść, porozmawiać, a biskup pytał, co i jak w szkole, u rodziców, w domu. Zawsze interesowało go wszystko, co dotyczyło kleryków, księży, życia całej diecezji.”- wspomina ks. Przybyłowski.

We wrześniu 1947 roku powołuje do istnienia Niższe Seminarium Duchowne, szkołę średnią dla chłopców, którzy poważnie myślą o życiu kapłańskim.

- „Kiedy przyszedłem do wyższego seminarium, po zakończeniu nauki w niższym seminarium, które znajdowało się w Szczawinie pod Łodzią, byłem bardzo zdziwiony tym, że klerycy na boisku grają w piłkę nożną w sutannach. Nie trwało to jednak długo, gdyż bp Klepacz, przechadzający się po ogrodach, widząc ich umęczenie, zezwolił, by rekreację do której zaliczały się aktywności sportowe, można było spędzać bez stroju duchownego.” – mówi z uśmiechem ks. Władysław Pryca.

Z inicjatywy łódzkiego Pasterza w mieście, które mieni się być miastem akademickim powstają duszpasterstwa akademickie (salezjańskie i jezuickie), a gdy władza usuwa religię ze szkół, na jego polecenie w każdej parafii powstają punkty katechetyczne, mieszczące się w salach parafialnych oraz domach prywatnych. Powołuje do istnienia nowe parafie oraz zwołuje w 1948 roku synod diecezjalny, którego celem było uporządkowanie i ujednolicenie tradycyjnych praktyk duszpasterskich.

- „Nie przypominam sobie, by z ust księdza biskupa, czy pracowników kurii w tamtym czasie, można było usłyszeć: nie mam czasu, dziś nie da rady się spotkać, wyznaczymy inny termin. On zawsze miał czas. Czasem trzeba było na korytarzu w kurii czekać nawet kilka godzin, ale przyjmował wszystkich, którzy oczekiwali na spotkanie. Otwarty, prostolinijny, a zarazem życzliwy  i chętny do pomocy.” – tak o biskupie ordynariuszu mówi ks. Józef Nykiel.

Biskup Michał brał czynny udział u Soborze Watykańskim II, zasiadając w komisjach soborowych ds. edukacji katolickiej, seminariów duchownych i wychowania katolickiego. Dał się poznać ojcom soborowym dzięki swym przemówieniom wygłoszonym w auli soborowej (przemawiał 12 razy). Najsłynniejszym i najbardziej zapamiętanym przez biskupów, było przemówienie na temat wzajemnych relacji pomiędzy państwem, a Kościołem. Na temat tego przemówienia rozpisywała się prasa włoska, ale odbiło się ono też echem w całej Polsce.

Po objęciu diecezji w 1947 roku, biskup łódzki stał się członkiem Episkopatu Polski i został włączony do komisji ds. szeroko pojętej edukacji, którymi kierowali kard. Adam Sapieha oraz kard. Stefan Wyszyński. Wszedł także w skład komisji mieszanej Episkopatu Polski i przedstawicieli Państwa Polskiego, która pracowała nad trudnymi sprawami relacji państwa z Kościołem. Ksiądz Biskup Klepacz cieszył się zaufaniem, poparciem ale i autorytetem całego gremium Episkopatu Polski, co uwidoczniło się, w wyborze na urząd przewodniczącego KEP w miejsce aresztowanego 25 września 1953 r. kard. Wyszyńskiego.  On wiedział, że jest źle, ale chciał przeprowadzić Kościół przez ten trudny czas w względnym spokoju. Nowy przewodniczący, za cel postawił sobie uwolnienie kard. Wyszyńskiego oraz ułożenie relacji pomiędzy państwem i kościołem, by religia cieszyła się w nim względną wolnością, a wierni mogli bez przeszkód praktykować swoją wiarę.

-„Jak dobrze pamiętam - wspomina ks. Pryca, wielu biskupa Michała nazywało wytrawnym dyplomatą , ale byli także i tacy, którzy nazywali go czerwonym biskupem, gdyż uważali, że układał się z władzą PRL” – dodaje.

We wspomnieniach jednego z księży seniorów, rysuje się takie oto wydarzenie. –„Pamiętam jak biskup smutny, przygnębiony, zdenerwowany i bardzo zmęczony, wracał z rozmów z władzami komunistycznymi, szczególnie z Cyrankiewiczem, gdzie musiał w różny sposób bronić spraw Kościoła. Najbardziej zapamiętałem to, jak komuniści likwidowali święta katolickie. Doszli do święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. – Ale panie premierze – zwrócił się bp Klepacz do Cyrankiewicza, wy z dogmatami nie walczycie, a Wniebowzięcie jest świeżym dogmatem, (bo niedawno ogłoszono ten dogmat). A jeśli to dogmat, to nie będziemy likwidować! – odpowiedział Cyrankiewicz. Tym sposobem święto to pozostało.” – dodaje.

-„Wiadomość o śmierci Pasterza diecezji zastała mnie podczas kolędy.” – mówi ks. Pryca. „Pamiętam dobrze, że był to piątek 27 stycznia 1967 roku. We wszystkich kościołach Łodzi długo biły dzwony, ogłaszając śmierć Ojca diecezji. Dwa dni później, w niedzielę w ramach kazania czytaliśmy w naszej parafii życiorys zmarłego, to przyznam, że nie mogłem czytać, gdyż łzy same cisnęły się do oczu.” – dodaje ze wzruszeniem.

Na uroczystości pogrzebowe do katedry św. Stanisława Kostki w Łodzi, przyjechał Kardynał Stefan Wyszyński, który przewodniczył Mszy św. pogrzebowej, a kazanie wygłosił młody biskup Karol Wojtyła z Krakowa. W czasie kazania, wręcz krzyczał uderzając w ambonę: „nie wolno, nie wolno nikomu go sadzić, nikomu, nikomu!” – relacjonuje jeden z uczestników pogrzebu. Tłumy wiernych żegnały swego biskupa, którego doczesne szczątki po okrążeniu katedry w uroczystej procesji, zostały złożone w  krypcie pod katedrą.

W tym roku, obchodzimy 50 rocznicę śmierci biskupa Michała Klepacz, jednego z ojców Soboru Watykańskiego II, trzeciego biskupa diecezji łódzkiej, ojca dla kleryków i kapłanów, człowieka niezłomnego i wiernego Bogu, Kościołowi katolickiemu i Polsce.

Udostępnij
Galeria zdjęć