Katarzyna Faron urodziła się 24 kwietnia 1913 roku w Zabrzeży k. Łącka. Mając 5 lat straciła matkę, a jej wychowaniem zajęli się bezdzietni krewni, którzy mieszkali w pobliskiej Kamienicy. Dziewczynka już w pierwszej klasie przystąpiła do Pierwszej Komunii Świętej.
Mając 16 lat, już po przyjęciu bierzmowania, poprosiła o przyjęcie do Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP w Starej Wsi. Po 5-miesięcznej próbie i rekolekcjach otrzymała imię zakonne Celestyna i przywdziała habit. Profesję wieczystą złożyła 15 września 1938 roku.
Uczestniczyła w kursach pedagogicznych we Lwowie, Poznaniu i Przemyślu, a w 1936 roku otrzymała dyplom wychowawczyni przedszkola. "We wszystkich miejscach w których przebywała dała się poznać jako otwarta na potrzeby drugich, rozmodlona i zjednoczona z Bogiem. Szczególną troską otaczała dzieci, które wychowywała w ochronkach i nazywała je skarbami. Interesowała się sprawami Ojczyzny i Kościoła. Ożywiał ją duch apostolski i gorliwość o zbawienie dusz" - opowiada siostra Joanna Bodzak.
Będąc we Lwowie dowiedziała się, że kapłaństwo porzucił ksiądz noszący to samo nazwisko co ona. Zadeklarowała wtedy, że oddałaby swoje życie w intencji jego nawrócenia.
Tuż przed wybuchem II wojny światowej pracowała w Brzozowie, gdzie prowadziła przedszkole. We wrześniu 1939 roku kierowała domem zakonnym i prowadziła ochronkę. Okupacja pokazała, jak bardzo ludziom potrzeba wsparcia. "Zdana całkowicie na Boga pokrzepiała serca ludzi nadzieją lepszej przyszłości. Sama jednak zapłaciła najwyższą cenę, gdyż padła ofiarą konfidenckiego donosu" - podkreśla siostra Joanna.
Siostra Celestyna mieszkała wtedy w budynku należącym do konspiratora Armii Krajowej. Jeden z pokoi był punktem kontaktowym dla polskiego podziemia. 19 lutego 1942 roku wezwało ją Gestapo. "Gdy jedna z sióstr doradzała jej ucieczkę lub ukrycie się, usłyszała odpowiedź, że tak zrobić nie może, ponieważ przez to mogłaby narazić całe zgromadzenie na przykre następstwa ze strony okupanta. Wolała cierpieć sama" - wspomina siostra Joanna.
Z gmachu Gestapo już nie wróciła. Do końca sierpnia 1942 roku siedziała w więzieniu w Jaśle i Tarnowie, a potem 6 stycznia 1943 roku trafiła do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. "Wytatuowano jej numer 27989, przydzielono pasiaki, drewniane buty, a na »mieszkanie« blok nr 7" - wylicza służebniczka. Pracowała przy kopaniu rowów, narażona na mróz, głód i przemoczenie. Przeziębiła się, a z powodu panujących w obozie warunków zapadła na tyfus plamisty i świerzb. Została przeniesiona do bloku nr 24 - obozowej umieralni. Nie mogła już wtedy chodzić, jej stan pogarszał się, doszła jeszcze gruźlica płuc. Otrzymywała wprawdzie paczki ze zgromadzenia, ale dzieliła się nimi z innymi osadzonymi. Pomagała też im na wszelkie możliwe sposoby, za co więźniarki starały się odwdzięczyć. "Ile tylko mogły otaczały ją opieką. Wiele razy przenosiły ją na rękach i ukrywały przed »Nocną strażą«, by jej żywej nie przeznaczono do krematorium. Pragnęły, aby przeżyła" - mówi siostra Joanna.
W ostatnim liście zaznaczyła, że zawsze należy błogosławić Boga. Do nikogo nie czuła żalu, nikogo nie czyniła winnym swej doli, lecz powtarzała, że "taka była i jest Wola Boża, ona mnie utrzymuje w równowadze ducha". Modliła się na różańcu zrobionym z chleba. Intencje były różne - za nawrócenie grzeszników, Ojczyznę, Zgromadzenie, a zwłaszcza za kapłanów, którzy trafili do obozu. Modliła się też za Hitlera.
Najświętszy Sakrament jako wiatyk przyjęła 8 grudnia 1943 r. "Komunia św. przywieziona została potajemnie przez kapłana jadącego z transportem lwowskich więźniów do Oświęcimia i przekazana pracującej więźniarce - s. karmelitance- do podzielenia chorym" - mówi siostra Joanna.
Zmarła w Wielkanoc 9 kwietnia 1944 roku o godzinie 2.20. Więźniarki nie zgłosiły jej śmierci, ale - mimo możliwych surowych konsekwencji - zatrzymały na pryczy, okryły prześcieradłem, do ręki dały krzyżyk i różaniec oraz zapaliły zdobyte gdzieś świeczki. Przez cały dzień modliły się przy niej więźniarki również z innych bloków.
Ks. Władysław Faron, za którego nawrócenie chciała ofiarować życie, po wojnie wrócił do Kościoła i pracował w diecezji szczecińskiej.
Papież Jan Paweł II wyniósł siostrę Celestynę Faron do chwały ołtarzy dnia 13 czerwca 1999 roku w Warszawie wraz z 107 polskimi męczennikami II wojny światowej.

