In order to view this object you need Flash Player 9+ support!

Get Adobe Flash player

Powitanie | Podziękowanie | Homilia Arcybiskupa | Modlitwa | Galeria

Obraz Matki Bożej Miłosierdzia
w kościele przy Klasztorze Sióstr Bernardynek


HOMILIA ARCYBISKUPA METROPOLITY ŁÓDZKIEGO
PODCZAS MSZY ŚW. W KOŚCIELE SIÓSTR BERNARDYNEK W ŁODZI-RUDZIE
Z OKAZJI KORONACJI OBRAZU NMP OSTROBRAMSKIEJ
MATKI MIŁOSIERDZIA
oraz
25. ROCZNICY ŚWIĘCEŃ BISKUPICH KSIĘDZA ARCYBISKUPA WŁADYSŁAWA ZIÓŁKA
(środa, 4 maja 2005 roku).

1. Bądź pozdrowiona, pełna łaski [Łk 1, 28]!

Ile razy nakładamy korony na obraz Matki Bożej, tyle razy chcemy jakby powtórzyć to pozdrowienie anielskie. Na nasz ludzki sposób, na miarę naszych ziemskich wyobrażeń pragniemy zaznaczyć tę chwałę, którą Maryja jest otoczona w niebie. Bo łasce zawsze odpowiada chwała. Im więcej łaski, tym większa chwała. A cóż jest ową chwałą, jeśli nie uznanie doskonałości, i to najwyższe uznanie, jakiego stworzenie może dostąpić w oczach Bożych?

Takim najwyższym uznaniem swojej doskonałości w oczach Pana Boga cieszy się Maryja. Ona jest pełna chwały, bo jest pełna łaski. Stale, codziennie Jej to powtarzamy, kiedy mówimy: Zdrowaś Maryjo, łaskiś pełna.

Bóg jednak najpierw ukoronował Jej Syna: Widzimy Jezusa [.] chwałą i czcią ukoronowanego za cierpienia śmierci, iż z łaski Bożej za wszystkich zaznał śmierci [Hbr 2, 9]. Otrzymana na ziemi korona z cierni - znak męki, stała się w niebie, w domu Ojca, do którego Chrystus powrócił, koroną wiecznej chwały. Chrystus stał się Królem królujących i Panem panujących [por. 1 Tm 6, 15].

Łono Maryi stało się więc Pałacem Królewskim, kiedy Król wieków za sprawą Ducha Świętego przyjął ludzkie ciało. Wierzymy, że Maryja - złączona od samego początku ze swoim Synem Jezusem w dziele odkupienia - uczestniczy także w Jego chwale, że posiada godność królewską, że jest Królową. Czyż Ta, która zgodziła się na Boży plan, szła wiernie drogami wiary, słuchała i strzegła słowa Bożego, była blisko ze swym Synem aż do krzyża i trwała na modlitwie z Kościołem, nie zasłużyła na wieniec sprawiedliwości [por. 2 Tm 4, 8], wieniec życia [Por. Jk 1, 12; Ap 2, 10], niewiędnący wieniec chwały [1 P 5, 4] obiecany tym, którzy miłują Pana i którzy są Mu wierni aż do śmierci?

Nakładając więc Maryi koronę, chcemy wyrazić Jej największą cześć. Chcemy się złączyć z chwałą, jaką odbiera w niebie. Chcemy, aby choć cząstka naszych uczuć, naszych wzlotów ducha, mogła włączyć się w hołd, jaki oddają Matce Pana chóry anielskie i wszyscy święci.

2. Bądź pozdrowiona, pełna łaski!

Zgodnie ze zwyczajem Kościoła, koronuje się tylko te wizerunki Matki Bożej, które przez wiernych otaczane są szczególną czcią, wokół których rozwinęła się pewna historia łask i doznanych dobrodziejstw, otrzymanych od Maryi przez tych, którzy do Niej się modlili, którzy Jej zaufali i zostali wysłuchani. Ten uroczysty akt jest przede wszystkim przejawem synowskiej wdzięczności i miłości ludu Bożego względem Tej, która swą macierzyńską opieką otacza swe dzieci. Jest również wezwaniem do wdzięczności za otrzymane za Jej pośrednictwem łaski i wszelkie dobro. Czyż nie czynią tego wszystkie dzieci, które zawsze szukają okazji, by dziękować swojej matce za jej dobroć, za jej miłość, za opiekę, za czułość jej matczynego serca? Podczas dzisiejszej uroczystości i my chcemy uczynić to samo - odczytać macierzyństwo Maryi wobec nas, którego od tylu już lat doznajemy od Matki Miłosierdzia tu, w łódzkiej Rudzie.

Nasza dzisiejsza obecność w tym miejscu, to uznanie roli, jaką Maryja odgrywa w naszym życiu osobistym, w życiu naszych rodzin, w życiu rodziny zakonnej Sióstr Bernardynek i w życiu łódzkiego Kościoła. Przybyliśmy, aby Maryi po prostu podziękować za Jej obecność i skuteczną pomoc, za wyjednanie tylu łask, których nie sposób tu wyliczyć, o których trudno jest mówić, bo znane są tylko naszym sercom, bo stanowią niezwykłą tajemnicę między człowiekiem i Szafarką łask wszelkich. Ilu z nas mogłoby dać przejmujące świadectwo wstawiennictwa Miłosiernej Matki i wysłuchania swych próśb! Ilu patrzy dziś na ten Obraz z prawdziwym wzruszeniem i wdzięcznością za uzdrowienie z choroby, pocieszenie w strapieniu, ocalenie z rozpaczy, podtrzymanie w zwątpieniu, wyzwolenie z mocy grzechu! Ilu nosi w sercu tkliwe tony nowennowego wezwania: Niech łaska Twoja zawsze nam sprzyja, módl się za nami - Zdrowaś Maryja!

3. Bądź pozdrowiona, pełna łaski!

Do tej harmonii głosów oddających w tej świątyni chwałę Matce Miłosierdzia pragnę dołączyć także i swój, bardzo osobisty ton. Uczył św. Bernard, że idąc za Maryją nie zbłądzisz. Prosząc Ją, nie będziesz zawiedziony. Trzymając się Jej, nie upadniesz. Pod Jej opieką strachu nie doznasz. Idąc za Nią, nie zmęczysz się. Za jej wstawiennictwem dojdziesz do celu. Spoglądając wstecz, do czego przynagla mnie także niejako czas jubileuszowy, właśnie te słowa chciałbym Maryi wdzięcznym głosem wyśpiewać.

Jaka jest moja historia łask i doznanych przez ręce Maryi dobrodziejstw?

Boża Opatrzność złączyła moje losy z tym bernardyńskim klasztorem i kościołem na Rudzie. Tu mieszkałem przez 34 lata. Tu stawiałem moje pierwsze duszpasterskie kroki. Tu właściwie nauczyłem się duszpasterstwa. Tu na mojej drodze Bóg postawił Matkę Franciszkę Wierzbicką, wspaniałą kobietę i świątobliwą zakonnicę, która - wraz z Siostrami Bernardynkami - nie tylko mnie po matczynemu przygarnęła, ale także w pewnym sensie w sposób wymagający wychowywała, zachęcając, czasem i prowokując, do podjęcia przeróżnych działań.

A cóż powiedzieć o Matce Krystynie Farion, kobiecie niezwykle przedsiębiorczej, która z pasją niemal właściwą inżynierom czy architektom wybudowała piękny klasztor, uporządkowała z najwyższym smakiem teren kościelny, nadała okazały wygląd świątyni i doprowadziła do dzisiejszej koronacji obrazu Pani Ostrobramskiej - łącząc tę uroczystość z 25. rocznicą mojej sakry biskupiej. Matka Krystyna - za przykładem swojej poprzedniczki nie była mniej oszczędna w przedkładaniu mi różnych propozycji duszpasterskich, czego przykładem jest dzisiejsza uroczystość.

4. Pod okiem Matki Miłosierdzia, powróciwszy do kraju po studiach w Rzymie, przesiąknięty atmosferą i ideami Soboru Watykańskiego II, którego byłem świadkiem, pragnąłem to całe bogactwo, ten nowy powiew Ducha Świętego w Kościele, przenieść na łódzką ziemię. Rozpoczynając swą posługę kapłańską na Rudzie nie mogłem się spodziewać, że właśnie tu, nieco na uboczu wielkiego miasta, uda się wprowadzić Sobór w życie. Daleki jestem od przypisywania sobie jakichkolwiek zasług - jeśli było to możliwe, to przecież tylko dzięki otwartości tej wspólnoty zakonnej, dzięki cierpliwej i systematycznej pracy kilku pokoleń rudzkiej młodzieży, dzięki wiernym, którzy obdarzyli mnie swoim zaufaniem i pozwolili się kształtować w duchu soborowych przemian. Stojąc dziś przed obliczem Maryi, chcę Wam wszystkim za to z serca podziękować.

5. Matce Pana składam dziękczynienie za wszystkich spotkanych w moim życiu ludzi. Ale w tym miejscu jak nie wspomnieć tej licznej grupy dzieci i młodzieży, którzy związali się z kościołem na Rudzie, wobec których mogłem z wielką radością realizować swoje kapłańskie powołanie. Ze wzruszeniem wspominam dziś nasze spotkania: te, które służyły pogłębianiu życia wiary i umiłowaniu liturgii, ale i te, które pozwalały nam nawiązać więzi bardziej osobiste, które odbywały się poza kościołem i klasztorem, często w Waszych domach. Dzięki tym spotkaniom mogłem lepiej Was poznać, w miarę swoich możliwości uczestniczyć w Waszych radościach i smutkach, towarzyszyć na burzliwych nieraz drogach rozeznawania tego, czego oczekuje od Was Bóg. Mam nadzieję, że choć w jakiejś mierze udało mi się być dla Was pomocą.

Myślę, że dzielą dziś ze mną moje odczucia także kapłani - a jest ich pięciu - którzy wywodzą się z tego środowiska, którzy tu, pod okiem Matki Miłosierdzia, dojrzewali ku kapłaństwu.

Dziękując dziś Bogu za wszystkich, których spotkałem przy tym kościele nie mogę nie dopowiedzieć prawdy dla mnie ważnej - że i wy wszyscy: siostry zakonne, wierni świeccy, młodzi i starsi byliście wielkim wsparciem dla mnie.

6. Ta świątynia, w której króluje Matka Miłosierdzia, gromadziła przez 17 lat kapłanów, którzy wraz ze mną studiowali w Wiecznym Mieście. Czas tych spotkań był szczególny - przeżywaliśmy wspólnie, podczas wielkoczwartkowej Mszy Wieczerzy Pańskiej, tajemnicę Kapłaństwa i Eucharystii. To było głębokie doświadczenie Wieczernika - najpierw wspólnej modlitwy, a później bycia razem, rozmawiania, dyskutowania, dzielenia się troską o sprawy Kościoła. Kiedy w 1984 roku kościół Sióstr Bernardynek otrzymał nowy tytuł - Najświętszej Maryi Panny Ostrobramskiej, Matki Miłosierdzia - nasze koleżeńskie spotkania odbywały się już przed tym wizerunkiem Pani Ostrobramskiej, 16 listopada, w uroczystość odpustową.

7. Jeśli dzisiaj, razem z Wami, Siostry i Bracia, zastanawiam się, jaka jest moja historia łask i doznanych przez ręce Maryi dobrodziejstw, nie mogę nie wspomnieć o środowej modlitwie nowennowej. Ileż razy do próśb, błagań i podziękowań, które przed obrazem składali wierni, ufni we wstawiennictwo Maryi, dołączałem własne intencje - te wypowiedziane i te głęboko skrywane w sercu. I ile razy doznawałem potężnej mocy Boga, która była wsparciem dla mnie i moich bliskich; która wobec napotykanych różnych trudności, doświadczeń i prób, pozwalała mi uwierzyć, że dla Boga nie ma nic niemożliwego [Łk 1, 37]. Ostrobramska Matka Miłosierdzia jest dla mnie także Matką łódzkiego Kościoła - Jej bowiem zawierzałem wszystkie sprawy związane z moją biskupią posługą, mieszkając jako ordynariusz jeszcze 14 lat w tym Matczynym Domu.

Niech mi więc będzie wolno tę dzisiejszą koronację obrazu Matki Bożej z Rudy przeżywać bardzo osobiście - jest to bowiem wyraz mojej synowskiej wdzięczności i miłości względem Maryi, która nieustannie otaczała mnie - i dalej otacza - swą macierzyńską opieką.

8. Umiłowani Czciciele Matki Miłosierdzia!

Każda koronacja - obok wdzięczności - zawiera także pewne zobowiązania. Nakładając koronę, zaciągamy zobowiązanie do okazywania czci i do takiego wpatrywania się we wzór życia Maryi, aby miało to odzwierciedlenie w naszym życiu osobistym i społecznym. Takie jest Jej macierzyńskie pragnienie - Maryja chce być obecna w życiu każdego z nas, chce w naszą codzienność wnosić orędzie posłuszeństwa wiary, wypowiedziane słowami: Oto Ja służebnica Pańska niech mi się stanie według Twego słowa [Łk 1, 38]. A być dzisiaj sługą Boga nie jest wcale łatwo. Maryja chce nas nauczyć przyjmowania Bożej woli; chce, aby Boże słowo kształtowało nasze myślenie i postępowanie.

Naśladując Maryję, wszystkie nasze życiowe nadzieje zwiążmy z Bogiem. Bo ostatecznie naszą jedyną nadzieją jest Jezus Chrystus, jedyny Zbawiciel człowieka, nasze życie i zmartwychwstanie. To zaufanie i nadzieję trzeba nam zanieść do świata. To jest przecież maryjne apostolstwo! Jak kiedyś od Maryi, tak dziś od Jej czcicieli - od nas - w pewnym sensie zależą losy Ewangelii. Dajmy więc świadectwo nadziei - nadziei na wieniec sprawiedliwości, życia i chwały, który jest dla nas przygotowany w niebie.

Amen.

Powitanie | Podziękowanie | Homilia Arcybiskupa | Modlitwa | Galeria

Przyjęcie do naszej wspólnoty relikwii męczenników bł. o. Michała i bł. o. Zbigniewa - 2023 r.




Rok Życia Konsekrowanego