Franciszek Tournelle, budowniczy guberni warszawskiej, skwapliwie wykorzystał szansę, jaką stworzyło powierzenie mu przez rząd gubernialny, “na żądanie mieszkańców”, wykonania planów drugiego kościoła katolickiego w Łodzi. 30 kwietnia 1860 r. pisał do prezydenta Łodzi: “Na skutek żądania znakomitszych parafian miasta Łodzi i stosownie do raportu Wielmożnego Pana [...] przysposobiłem nowe plany na budowę Kościoła Katolickiego w tymże mieście - plany te już zyskały aprobacyę J. W. Gubernatora - a celem przedstawienia ich Dozorowi i ostatecznego porozumienia zjadę do m. Łodzi w dniu 10 maja r.b. Mam więc honor prosić Wielmożnego Pana, o zawiadomienie członków dozoru, aby na rzeczony dzień zebrać sie raczyli”. Spotkanie z dozorern kościelnym przebiegło zapewne po myśli warszawskiego architekta, gdyż 25 maja 1860 r. przekazał on RGW “pięć tablic rysunku projektu przeze mnie sporządzonego, dwie tablice rysunku przez budowniczego powiatu sporządzone” oraz “przerobiony kosztorys”.
Zgodnie z wcześniejszą sugestią rządu gubernialnego, Tournelle opracowując nowy kosztorys oparł się na dawnyrn Anszlagu J. K. Mertsehinga, a w swoim projekcie wykorzystał zapewne plany budowniczego powiatowego, szczególnie jeżeli chodzi o dyspozycję rzutu. Zwracają uwagę zbliżone rozmiary budowli podane przy obydwu kosztorysach: identyczna szerokość 60 stóp, zbliżona długość (158 stóp u Mertschinga, ok. 150 stóp u Tournelle'a), choć wytłumaezyć to można także ograniczoną powierzchnią działki przeznaczonej pod budowę. W swoim kosztorysie Tournelle określając głębokość fundamentów (8 stóp) wyraźnie powołuje się na plany swojego poprzednika.
Kosztorys Tournelle'a datowany 18 kwietnia 1860 r., wyceniał koszt wzniesienia kościoła na 35 377 rb (sumę tę KRSWiD poprawiła na 36 802 rb). Była to suma niższa niż przewidywał kosztorys Mertschinga, co świadczy, że zaprojektowany przez warszawskiego architekta obiekt nie był bardziej wystawny i ozdobniejszy od planowanego przez łęczyckiego architekta powiatowego. Kosztorys nowego kościoła przesłany rządowi gubernialnermu został sprawdzony pod względem teehnicznym w lipcu 1860 r. przez członka rządowej Rady Ogólnej Budowniczej Józefa Orłowskiego. Ostateczne zatwierdzenie przez KRSWiD nastąpiło jednak dopiero - zapewne z powodu urzędniczej opieszałości 7 marca 1861 r., choć już w czerwcu poprzedniego roku warszawski gubernator cywilny ponaglał KRSWiD pisząc: “W mieście fabrycznem Łodzi tyle już porządnych, a nawet okazałych budowli posiadającym, jeden tylko kościół parafialny katolicki drewniany jest bardzo skromny, a nade wszystko dla parafii 13.530 dusz liczącej za szczupły i nieodpowiedni.”
Łodzianie bynajmniej nie czekali z założonymi rękami na decyzje urzędników z Warszawy i jeszcze przed zatwierdzeniem planów przystąpili do wznoszenia długo oczekiwanej świątyni. 11 lipca 1860 r. na ofiarowanych bezpłatnie przez Leopolda Kuntschela i Franza Simę placach nr 527 i 528 na rogu ulic Dzikiej i Przejazd (obecnie Sienkiewicza i Tuwima) rozpoczęto prace nad wykopami pod fundamenty, następnie w ciągu sierpnia murowano fundamenty. Prace te prowadził Karol Robert Nestler, a dozór techniczny sprawował technik Wilhelm Nestler. Poświęcenia fundamentów kościoła i kamienia węgielnego dokonał 23 sierpnia ks. sufragan łowicki Henryk Plater, przy czym budowanej świątyni nadano wezwanie św. Jakóba. Prac doglądał Komitet Budowy, na czele którego stał proboszcz łódzkiej parafii Wniebowzięcia NPM ks. Wojciech Jakubowicz, pełniący swoją funkcję od 1859 r.Prace przy budowie kościoła katolickiego przerwano jednak już na początku września, czego przyczyną był brak odpowiednich funduszy. Od samego początku inwestycji towarzyszyły bowiem kłopoty fmansowe, mimo że wcześniej wierni zadeklarowali zebranie ponad 10 tys. rb. Aby poprawic stan funduszy zorganizowano w październiku przedstawienie teatralne, które przyniosło niestety mierne rezultaty, gdyż zebrano zaledwie 69 rb.
Prace przy kościele zostały wznowione 3 września 1861 r., aby przerwać je już 5 października. W następnym roku prace budowlane trwały od 16 czerwca do 19 października. Łącznie więc w ciągu trzech lat przepracowano przy obiekcie zaledwie 240 dni, wykonując roboty wartości 7623 rb. W tym czasie wzniesiono mury kościoła na wysokość 17 sążni, do poziomu parapetów podokiennych. Wszystkie prace wykonywał wspomniany już K. R. Nestler otrzymując wynagrodzenie 1838 rb, a nadzorował je W. Nestler za sumę 240 rb.
Niepomyślny przebieg prac przy kościele był wynikiem kryzysu bawełnianego, spowodowanego wybuchem wiosną 1861 r. wojny secesyjnej w Stanach Zjednoczonych. Brak taniej amerykańskiej bawełny na kilka lat zahamował rozwój przemysłu łódzkiego i postawił rzesze wytwórców w trudnej sytuacji finansowej. Już we wrześniu 1861 r. stwierdzano: “...ogólne niepowodzenie skutkiem stagnacyi handlu zmieniło rachubę”. Do końca 1862 r. udało się zebrać na budowę kościoła 8751 rb (z czego parafianie złożyli 3828 rb), co przy wydatkowanej sumie 7623 rb stworzyło rezerwę wysokości 1128 rb. Mimo to w 1863 r. dalszych prac przy budowie nie podjęto. W maju tegoż roku naczelnik powiatu wyjaśniał zaistniałą sytuację gubernatorowi warszawskiemu w następujący sposób: “...trwające przesilenie bawełniane i zaszłe w kraju wypadki spowodowały zupełną w tym mieście stagnacyę i kiedy jedni z parafian pozbawieni są zarobku, inni zamożniejsi na podtrzymanie ich życia zarobki swe poświęcać muszą”.
Choć w późniejszej korespondencji z władzami podkreślano, jakoby prowadzenie dalszych prac uniemożliwił brak odpowiednich funduszy, to w rzeczywistości zadecydował o tym przede wszystkim wybuch powstania styczniowego, owe “zaszłe w kraju wypadki”, o jakich wspominał cytowany naczelnik powiatu. Niewątpliwie sytuacja finansowa łódzkich katolików wskutek kryzysu bawełnianego była trudna, jednak - jak już wspomniano - istniała pewna nadwyżka pieniężna, która pozwoliłaby kontynuować prace w minimalnym choćby zakresie. Komitet budowy wystąpił przy tym do władz w maju 1863 r., a następnie jesienią 1864 r. z prośbą o pożyczkę sumy 20 tys. rb. na kontynuację robót przy kościele. Prośba ta nie spotkała się jednak z żadnym odzewem, na co niewątpliwie miała wpływ niepewna sytuacja polityczna kraju. Możliwość kontynuacji budowy drugiego kościoła katolickiego w Łodzi przekreśliło ostatecznie aresztowanie i zesłanie w lutym 1864 r. łódzkiego proboszcza ks. W. Jakubowicza, oskarżonego o sprzyjanie powstańcom.
W latach 1865-66 kryzys bawełniany w przemyśle łódzkim został przezwyciężony i miasto weszło w okres pomyślnego rozwoju gospodarczego określanego mianem okresu wielkoprzemysłowego. O kontynuacji budowy w latach restrykcji popowstaniowych, w sytuacji, gdy stojący na czele Komitetu Budowy ks. Jakubowicz znajdował się na zesłaniu, trudno było myśleć. Kwestię wznowienia prac podniósł jednak w marcu 1866 r. prezydent miasta w piśmie do władz powiatowych, stwierdzając: “Przyśpieszenie wykończenia Świątyni wspomnianej tem jest pożądańsze, iż dotychczas miasto Łódź posiada jeden tylko kościół katolicki, który [...] w czasie odbywanych nabozeństw zaledwie część parafian pomiescić w sobie może, a reszta zmuszona jest naokoło Kościoła pozostawać pod gołyrn niebem”. Pismo to nie spotkało się jednak z żadną reakcją. Dopiero trzy lata później władze zdradziły zainteresowanie stojącymi juz siedem lat murami rozpoczętego kościoła katolickiego. W lutym 1869 r. mianowany architektem miejskirn Łodzi Jan Bojankowski otrzymał polecenie zestawienia kosztów wykonanych już prac budowlanych. Ten wypełnił zadanie powtarzając dane z pierwotnego kosztorysu Tournelle'a. Dalszych kroków w kierunku ukończenia prac przy kościele wówczas nie podjęto.
Prace przy kościele na niewielką skalę wznowiono dopiero w 1871 r., a więc dziewięć lat po ich przerwaniu. Kontynuację robót w większyrn zakresie umożliwiło mianowanie w kwietniu 1872 r. nowego proboszcza łódzkiej parafii katolickiej, którym został ks. Ludwik Dąbrowski. Od tego momentu prace ruszyły w szybkim tempie, na co miał niewątpliwie wpływ pomyślny rozwój ekonomiczny miasta i związane z tym większe możliwości finansowe parafian. W ówczesnej prasie obrazowo stwierdzono: “...budowa już prawie mchem porosłego cokołu kościelnego, znów pracą zawrzała”. W ciągu paru lat, do roku 1874, łącznie zebrano 22711 rb, a więc sumę bardzo poważną. Pozwoliło to znacznie przyspieszyć prace przy budowie świątyni. Kierował nimi w tym czasie powołany w 1872 r. architekt miejski Hilary Majewski. Według raportu Komitetu Budowy z lutego 1875 r. skierowanego do gubernatora piotrkowskiego kościół był już niemal gotowy w stanie surowym, pod dachem. Należało jeszcze położyć część sklepień, nie była też gotowa wieża - wartość koniecznych prac oceniano wówczas na 20 tys. rb. Na początku listopada, gdy zapewne gotowe już były sklepienia, ks. L. Dąbrowski poświęcił niewykończoną jeszcze, ale zdatną do użytkowania, swiątynię, nadając jej wezwanie św. Jakóba.

Po zak. budowy

Roboty budowlane w następnych latach koncentrowały się na sfinansowanych przez Juliusza Heinzla pracach przy wykończeniu wieży, która gotowa była na początku 1880 r. Na szczycie wieży 12 kwietnia tegoż roku ustawiono miedziany pozłacany krzyż wysokości 6 m, umieszczając w kuli u jego podstawy okolicznościowy dokument. Tym samym po dwudziestu latach zakończono budowę świątyni w stanie surowym.

z drugiej strony

2. [...]
Wnętrze kościoła św. Jakóba przez długi czas po oddaniu obiektu do użytku w 1875 r. pozostawało puste i niewykończone. Powoli kompletowano wyposażenie: w latach 1877-79 powstały neoromańskie ołtarze, które zaprojektował warszawski architekt Konstanty Wojciechowski. Główny ołtarz ufundował największy łódzki przemysłowiec Karol Scheibler, a jeden z bocznych jego zięć Edward Herbst (obydwaj protestanci), drugi z bocznych parafianie. Jednak jeszcze w połowie lat osiemdziesiątych wiele pozostawało do zrobienia. W 1884 r. sytuacja finansowa nie była najlepsza, dług za wykonane prace wynosił ponad 6000 rb, a budynek domagał się “otynkowania, pomalowania wewnętrznych ścian, pobudowania żelaznych schodów prowadzących na chór, wprawienia nowych okien, wreszcie ustawienia 8 figur służyć mających za jedyną ozdobę zewnętrzną kościoła”. Na te prace potrzeba było jeszcze znacznej sumy ok. 15 tys. rb.
W 1885 r. publicysta “Dziennika Łódzkiego” ubolewał nad stanem świątyni pisząc o jej nagich ścianach i stwierdzając: “Spójrzmy tylko na nowy kościół katolicki, jakże on wygląda! Czyż powinien w Łodzi mieście tak ludnem i bogatem być opuszczony przybytek Boży, czyż nie jest obowiązkiem dążyć do wykończenia przez składanie danin”. Narzekano na obojętność ogołu wiernych nie dość gorliwie łożących na wykończenie świątyni. Obojętności tej nie można było zarzucić z pewnoscią rodzinie Scheiblerów, która choć wyznania ewangelicko-augsburskiego, do tego czasu ofiarowała na budowę i wyposażenie kościoła 28 tys. rb, czy też czołowemu przedsiębiorcy łódzkiemu wyznania katolickiego Juliuszowi Heinzlowi, który złożył 10 tys. rb, przyczyniając się głównie do wystawienia wieży. Ciągle nie wykończony kościół katolicki raził tym bardziej, że w niedalekiej odległości, także przy ul. Dzikiej (Mikołajewskiej), wyrósł w latach 1880-84 okazały kościół ewangelicko-augsburski św. Jana. Publicysta “Dziennika Łódzkiego” zauważał: “Bierzmy przykład z gmin ewangelickich. Kościoła Świętojańskiego nie budowano przez dziesiątki lat; budowa probostwa postępuje żywo. Przy kościele św. Trójcy budują nowe probostwo, sam kościół ma być rozszerzony i upiększony [...]. Ale my jak żydzi nieszczęśliwi, którzy nie mogą wykończyć nowejsynagogi“.
Powoli jednak dzieło budowy dobiegało końca. Na początku września 1885 r. na szczytach naw bocznych ustawiono figury św. św. Stanisława i Wojciecha dłuta znanego warszawskiego twórcy Andrzeja Pruszyńskiego, wykonano drzwi bocznych wejść, a kamienne schodki przed nimi układali pracownicy warsztatu Antoniego Urbanowskiego. Wewnątrz kościół malował malarz Jungnikiel na koszt Matyldy Herbst. Jesienią kościół z zewnątrz otynkowano. Nadzór nad tymi pracami sprawował H. Majewski. W połowie 1886 r. brakowało jeszcze otynkowania części cokołowej elewacji, dokończenia tynkowania wieży oraz czterech figur ewangelistów, jakie miały ozdobić wieżę. Figury te zamówiono w nieznanym bliżej warsztacie z Charlottenburga pod Berlinem za sumę 1,5 tys. rb, a ich koszt pokryli Scheiblerowie. Wczesną jesienią prace dobiegły końca: ukończono malowanie elewacji i ustawiono na wieży figury czterech ewangelistów (zrezygnowano przy tym z ustawienia figur św. św. Cyryla i Metodego, jakie miały stanąć na szczycie elewacji głównej kościoła).
W tym czasie zrodziła się myśl rozszerzenia zaprojektowanej blisko trzydzieści lat wcześniej budowli, celem polepszenia jej funkcjonalności. W marcu 1887 r. architekt powiatu łódzkiego Ignacy Markiewicz wykonał projekt dobudowy dwóch niezbyt obszernych, niskich aneksów przylegających do bocznych części prezbiterium. Wzniesiono je do wiosny 1888 r. Pomieściły one boczne kruchty, kaplicę i baptysterium.

Wzniesienie aneksów zakończyło ostatecznie trwający dwadzieścia osiem lat,

z dziesięcioletnią przerwą, proces budowy drugiego kościoła katolickiego w Łodzi. Planowaną początkowo na październik 1887 r. uroczystość konsekracji świątyni wskutek wykańczania dobudówek przesunięto na 19 maja 1888 r. Konsekracji dopełnił arcybiskup, warszawski Wincenty Chościak Popiel.
Całkowite wykończenie kościoła Podwyższenia gw. Krzyża, budowanego wcześniej jako kościół św. Jakóba, łodzianie powitali z zadowoleniem, ale bez entuzjazmu - zbyt długo chyba czekano na ten moment, a umysły łódzkich katolików zaprzątała już wówczas budowa trzeciego kościoła katolickiego Łodzi, tak bardzo potrzebnego rozwijającemu się dynamicznie miastu.


Krzysztof Stefański
żródło: Architektura Sakralna
96.04.18