„Przyszedłem ogień rzucić na ziemię”. Dlaczego ogień? Najpiękniej na tak postawione pytanie odpowiada papież Grzegorz Wielki, pochowany też w tej bazylice, w swojej homilii na uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Mówi tak: „Słusznie Duch ukazuje się w ogniu, ponieważ każde serce, które wypełnia, dotąd zdrętwiałe z mrozu rozpala pragnieniem swojej wieczności. Jezus posyła ogień, ponieważ wie, że Jego orędzie trafia do ludzi o sercach zdrętwiałych z mrozu, że przychodzi do ludzi o zamarzniętych sercach”. Jeśli przychodzisz do człowieka, który ma zmarznięte serce, nie wystarczy mu powiedzieć, że jest mu zimno, tylko musisz go ogrzać. Jeśli będziesz bo tylko mówił, dlaczego zmarł i nawet będziesz miał rację, jeśli będziesz go uroczyście napominał, że był nieroztropny, że się wystawił na zimno i tak dalej i tak dalej, niczego nie zmienisz, jeśli go nie zagrzejesz. Człowiek o zmarzniętym sercu, to człowiek, który stracił zdolność do miłości. Pytanie: czy tacy ludzie byli tylko za czasów Jezusa i czy tylko za czasów Grzegorza Wielkiego? A może widzicie ich dookoła siebie? A może widzicie ich w lustrze? Naszym problemem jest to, że potrafimy takim ludziom wszystko wytłumaczyć, o wszystkim ich pouczyć, za wszystko ich upomnieć, ale jeśli czynimy to bez miłości, to dalej pozostają zamarzniętym i sercami. Jezus przyszedł rzucić ogień na ziemię. Niosą go ci, którzy są sami zapaleni, co daj nam Panie Boże.