Autor: Wiadomości Diecezji Łódzkiej
Wyświetleń: 452
Kardynał Stefan Wyszyński do młodzieży akademickiej i inteligencji
Udostępnij

Przygotowując się do beatyfikacji Sługi Bożego księdza kardynała Stefana Wyszyńskiego – Prymasa Polski – prezentujemy Jego przemówienia, które wygłosił odwiedzając Diecezję Łódzką.


kościół akademicki Najświętszego Serca Jezusowego,
Łódź, 11 czerwca 1967 r.

 

Umiłowane Dzieci Boże!

Imieniem Episkopatu Polski przynoszę Wam i całej Diecezji Łódzkiej, z pracowitym miastem Łodzią, braterskie, millenijne pozdrowienie w Panu naszym, Jezusie Chrystusie.

Wypełniając wolę waszego zgasłego Arcypasterza…

Biskupi polscy przychodzą do waszego Miasta i Diecezji, aby wypełniając wolę waszego zgasłego Arcypasterza [biskupa Michała Klepacza], razem z Wami wyśpiewać Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu, dziękczynny hymn radości, za łaskę wiary, miłości i pokoju Bożego, które Kościół Święty niósł Narodowi polskiemu od 1000 lat. Przychodzimy również, aby razem z Wami spojrzeć pogodnym i ufnym spojrzeniem wiary i nadziei w przyszłość, jak nas do tego wzywa Kościół Boży w okresie pracy posoborowej.

Z radością witam „sól polskiej ziemi” – młodzież akademicką i inteligencję, jak również wszystkich zebranych w tej świątyni. Pragnę, Najmilsze Dzieci, abyście w tej chwili odczuli przy sobie obecność nieprzeliczonych rzesz, które gromadziły się w ub. roku [1966 r.] w 24 stolicach biskupich, w duchu dziękczynnego Te Deum. Pragniemy, abyście czując bicie braterskich serc, ożywionych wiarą, i widząc niejako spojrzenia, skierowane ku Wam, zrozumieli przedziwną, nadprzyrodzoną i przyrodzoną zarazem, religijną wspólnotę polski chrześcijańskiej.

Pragnę również, Najmilsze Dzieci, abyście wczuli się w tej chwili w intencje waszego zmarłego Arcypasterza, które ujawniłem nad Jego trumną. Te intencje są mi dobrze znane, bo przecież blisko 20 lat współpracowaliśmy ze sobą wiernie, w jedności myśli i uczuć, jak tylko mogą pracować Biskupi Chrystusowi. W ostatnich dniach swoich, gdy go żegnałem w Warszawie, przy ul. Miodowej, już bardzo słabego, prosił serdecznie, aby „Sacrum Poloniae Millennium” w Łodzi i w świętej Łódzkiej Rodzinie diecezjalnej, koniecznie się odbyło. Wczuwając się w jego słabnące siły, które mu nie pozwoliły osobiście aktu dziękczynnego przeprowadzić, przyrzekłem mu, że jego życzenie i prośbę wykonamy. To przyrzeczenie powtórzyłem w Waszej Katedrze.

Jesteśmy więc, Najmilsze Dzieci, jakby na przedostatnim etapie uroczystości millenijnych, razem z Wami – nadzieją Narodu, by wołać do Ojca, Syna i Ducha Świętego: – „Ciebie Boga chwalimy”.

Powiedziałem, że to przedostatni etap, bo Biskupów polskich czeka jeszcze jedno spotkanie, tym razem – na północy Polski. Koniec Szlaku Millenijnego będzie miał miejsce w dalekim Kołobrzegu, w pierwszą niedzielę lipca.

Dlaczego właśnie tam? Dlatego że Kołobrzeg, obok Diecezji Gnieźnieńskiej, Wrocławskiej i Krakowskiej, powstał jako diecezja, z woli Ojca Świętego Sylwestra II, przy grobowcu św. Wojciecha w Gnieźnie, w obecności Bolesława Chrobrego, Ottona III, Imperatora Rzymskiego, kardynałów i wysłanników Papieża. W roku 1000, na słynnym Zjeździe Gnieźmieńskim ogłoszono utworzenie w Polsce niezależnej metropolii kościelnej, do której weszły 4 diecezje: Gniezno jako stolica metropolii, a następnie w kolejności, Kołobrzeg, Wrocław i Kraków.

Wprawdzie Kołobrzeg nie jest dzisiaj diecezją – nie ma tam nawet śladów życia hierarchicznego, bo zostały zniszczone przez protestantów – dla nas jednak jest on symbolem, znakiem obecności Polski Chrystusowej na tym miejscu, gdzie była przed 1000 lat.

Najmilsze Dzieci! Po dokonaniu tego aktu, zwrócimy się całkowicie ku przyszłości, jak to będziemy czynili już dzisiaj w czasie modlitw, nabożeństw i przemówień w mieście Łodzi, gdzie pracą dłoni i myśli wykluwa się nowe życie, idące z Wiary nowe Tysiąclecie.

W tej chwili spełniam dług wdzięczności za zaproszenie, które otrzymałem już przed rokiem od waszego zmarłego Arcypasterza, staję przed Wami, Najmilsze Dzieci, aby Wam służyć w duchu miłości Chrystusowej i pokoju, którego świat dać nie może. Stawiam się, aby wypełnić wolę waszego Biskupa, którego duch – szczęśliwy, jak ufam – na pewno jest w tej chwili wśród nas. Modlitwą swoją przed Trójcą Świętą, którą ogląda, wyprasza nam najlepsze usposobienie, ducha wiary, miłości i pokoju. Wyprasza nam ufne spojrzenie w przyszłość, ku której idzie Naród Polski, wierzący, młody, inteligentny, kulturalny, pracowity i zdyscyplinowany, ożywiony ideałami pokoju i sprawiedliwości chrześcijańskiej.

Dorobek Tysiąclecia

Patrząc w ten sposób w przyszłość, musimy jednak koniecznie zdawać sobie sprawę z dorobku, jaki posiadamy, aby wiedzieć, z czym wchodzimy w nowe Tysiąclecie Wiary.

Najmilsze Dzieci! Tu właśnie jest miejsce, aby chociaż krótko przypomnieć to, co jest naszym dorobkiem przez 1000 lat chrześcijaństwa. Od Mieszka I do maleńkiego dzieciątka, ochrzczonego dziś w mieście Łodzi, woda chrztu św. nieustannie spływa na głowy rodzących się małych Polaków, udzielając im mocy Ojca, Syna i Ducha Świętego.

Naszym dorobkiem jest Krzyż Chrystusowy i płynące z niego uświęcające moce łaski nadprzyrodzonej. Ona nas wiąże w jedno Ciało, zwane Mistycznym Ciałem Chrystusa, czyli Kościołem, który jest organizacją nadprzyrodzonej miłości.

Naszym dorobkiem jest umiejętność cierpienia, cierpliwości i wytrwałości, której nauczył nas Chrystus ze swojego Krzyża.

Dorobkiem naszym jest również umiejętność ofiarowania się za braci, w duchu miłości – „Bo nie masz większej miłości nad tę, jak gdy ktoś duszę swoją daje za braci”. W praktyczny sposób sprawdza się dzisiaj na oczach całego świata prawda, że poświęcać się trzeba przez własną – a nie przez cudzą krew! – tak, jak uczynił Chrystus. Tam, gdzie Chrystus oddawał własną krew, dzisiaj rozlewana jest krew braci… Tam, gdzie Chrystus polecił głosić pokój ludziom dobrej woli, słychać dzisiaj szczęk broni…

Bolesna rzeczywistość jeszcze raz potwierdza wyższość ładu Bożego na świecie, wyższość zwycięstwa Chrystusa, który „przez własną krew wszedł do chwały”, a nad swoją betlejemską kolebką, polecił aniołom zwiastować „pokój ludziom dobrej woli”.

Dorobkiem naszym jest również głoszona w naszej Ojczyźnie przez 10 wieków, szczytowa deklaracja miłości: „Będziesz miłował Pana Boga twego… będziesz miłował bliźniego twego, jako samego siebie…”. Jest to wyrównanie społeczne, swoista „teologiczna demokracja…”, która wiąże wszystkie dzieci w Ojcu Niebieskim przez wspólną miłość, łączy indywidualnych ludzi, tworząc jedną Rodzinę Bożą.

Naszym dorobkiem na nowe Wiary Tysiąclecie jest duch jedności, umacniany przez Kościół Chrystusowy, który przez dziesięć wieków utrzymuje w naszej Ojczyźnie jedność historycznie stwierdzoną, w imię najszczytniejszych ideałów humanistycznych i religijnych. Ochrzczeni w imię Trójcy Świętej, jesteście w tej chwili, Najmilsze Dzieci, Wszyscy, jak tu stoicie w zwartej ciżbie, zjednoczeni w Bogu w Trójcy Świętej Jedynym. Bo Bóg jest Jeden, chociaż w trzech Osobach. Jeden Bóg w trzech Osobach obecny jest w każdym, kto został włączony w Rodzinę Bożą przez chrzest w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

Dorobkiem naszym jest i to, że Ewangelia, głoszona przez dziesięć wieków, zachowała do dnia dzisiejszego swą autentyczną wierność i tożsamość. Oglądajcie w Archiwum Gnieźnieńskim stary mszał, który tradycja historyczna nazywa „Wojciechowym”. Czytajcie tam księgi Ewangelii, przeznaczone na uroczystości mszalne, wówczas obchodzone, a przekonacie się, że przez dziesięć wieków ani jedna litera w Zakonie Bożym nie została przez Kościół w Polsce odmieniona. Chrystus zapewnił: „Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą”. Porównacie z tymi słowami, dzisiaj czytanymi słowami przez diakona w czasie Mszy św. Macie w nich dowód wierności Chrystusa Jego obietnicy: ani jedna litera nie będzie odmieniona. Macie dowód wierności Kościoła Chrystusowi, który wszystkich głosicieli prawdy upomina, że chociażby anioł z nieba przyszedł i nauczał inaczej, niech będzie przeklęty. Nie anioł bowiem otrzymał posłannictwo: „Idźcie i nauczajcie, chrzcząc…”. tylko Piotr, apostołowie i ich następcy – biskupi i ci kapłani, których biskupi w prawowity sposób do Was posyłają.

Jest to jeszcze jeden dowód wierności Kościoła posłannictwu Chrystusowemu. Nie było ono łatwe. Następcy Apostołów, Biskupi i kapłani przez nich ustanowieni, bardzo często płacili za głoszone słowo własnym życiem. Cóż to znaczy jednak w obliczu potęgi prawdy, która wyzwala i dla której wszystko warto poświęcić!

Naszym dorobkiem na nowe Wiary Tysiąclecie jest zobowiązanie wierności Bogu, Krzyżowi, Ewangelii i Kościołowi, które uczyniliśmy, zaczynając Wielką Nowennę w Ślubach Jasnogórskich. Naszym dorobkiem jest wreszcie Akt z 3 maja ub.r. [1966 r.], w którym Biskupi polscy, patrząc w przyszłość naszej ochrzczonej Ojczyzny, zapragnęli „ubezpieczyć” w najlepszych ramionach Maryi, Wiarę. Wszak w Jej ramionach sam Ojciec Niebieski „ubezpieczał” w Nazarecie Słowo Przedwieczne. Dlatego oddaliśmy się w macierzyńską niewolę Maryi za Kościół w świecie i w Ojczyźnie naszej. Mamy nadzieję i przekonanie, że lepiej jest, abyśmy byli jak Syn Boży, w macierzyńskiej niewoli Maryi, niż mielibyśmy oddać się wszelkiej innej niewoli, a zwłaszcza niewoli nałogów, grzechów, złych popędów, przyzwyczajeń i społecznych klęsk. Lękamy się szczególnie niewiary, nienawiści, niesprawiedliwości i ducha krzywdy, przed którymi chcielibyśmy ochronić naszą Ojczyznę, aby nie utraciła w oczach ludzkości swego szlachetnego oblicza i wspaniałej opinii, jaką dotychczas zachowuje.

Misterium dziejów ludzkości

Najmilsze Dzieci! Świadomi wszystkich naszych osiągnięć, jesteśmy jednak realistami. Realizm każe nam patrzeć w niepewną przyszłość. Niepewność tę łagodzimy Chrystusowym zapewnieniem: „Nie bój się, maluczka trzódko, albowiem podobało się Ojcu dać wam Królestwo”. W dzisiejszej Lekcji mszalnej słyszeliśmy ilustrację rzeczywistości, która ma wymiary nie jednego czy dwóch tysiącleci, ale ogarnia dzieje całej Rodziny ludzkiej, całego globu i jego napełnienie. Ujrzeliśmy perspektywę przedziwnej pracy przez krzyż i cierpienie, w którym przychodzi na pomoc miłość Boża. Ona to, przezwyciężając mękę, prowadzi za Chrystusem, Ojcem przyszłego wieku, w nieznaną wprawdzie, ale pełną najlepszych nadziei, przyszłość.

Pozwólcie, że powtórzę słowa Listu św. Pawła do Rzymian, które były czytane dzisiaj w czasie Mszy św. Patrząc na współczesnych sobie, na mękę chrześcijan, na udręki niesłusznie zadawane przez Imperium Romanum, Apostoł pocieszał i dodawał otuchy: „Sądzę, bracia, że utrapień czasu niniejszego ani porównać nie można z przyszłą chwałą, która się w nas objawi”. To upomnienie Apostoła musimy mieć zawsze przed oczyma, czy patrzymy na dzieje historycznie, retrospektywnie, czy też patrzymy w perspektywie przyszłości. Bo mija postać tego świata i przez krzyż i mękę wypracowuje się wciąż nowe oblicze ziemi. Ludzkość przekracza wieki. Jak Chrystus przekroczył próg śmierci i wszedł do chwały, tak też i ludzkość przez mękę, krzyż i cierpienie, nieodłączne atrybuty naszej doli, przekracza każdy wiek, a na progu, w drzwiach nowego wieku widzi zawsze Chrystusa, który jest Pater futuri saeculi – Ojcem przyszłego wieku.

Nieustannie dopełnia się na świecie przedziwna „alchemia” zła i dobra, nienawiści i miłości, kłamstwa i prawdy, krzywdy i sprawiedliwości, natury i łaski, ludzkiego i Bożego, dzisiejszego i jutrzejszego, tego, co jest nasze i tego, co jest braci, tego, co jest jednego narodu i tego, co należy do wszystkich, tego, co jest egoistyczne, samolubne, własne, z tym, co szerokie, potężne, integralne, wszechświatowe, co należy do dziejów i dorobku przyszłości całej Rodziny ludzkiej…

Świadomi, że z wielkiej niedoli grzechu pierworodnego jesteśmy wyprowadzani przez Chrystusa Pana, który na Krzyżu, w potwornym pojedynku o wszechświatowym wymiarze, w zmaganiu się śmierci i życia własną śmiercią zwyciężył śmierć; śpiewaliśmy niedawno w Sekwencji wielkanocnej: „Oto śmierć i życie zwarły się w potwornym pojedynku, ale umarły Wódz Życia króluje żyw”. On to powiedział: „Życie jest Światłością ludzi”. Miłość jest pragnieniem człowieka. Dobro jest zwycięstwem nad złem. Niemniej jednak proces tej przedziwnej „alchemii” jest wciąż aktualny.

Apostoł opisuje go słowami, z których i dzisiaj jeszcze ani jednego słowa odjąć nie można. Oto powiada: „Stworzenie z upragnieniem wyczekuje objawienia synów Bożych. Stworzenie bowiem poddane było znikomości nie ze swej woli, lecz dla tego, który je znikomości poddał w nadziei, że i samo stworzenie będzie wyzwolone z niewoli skażenia na wolność chwały synów Bożych. Bo wiemy, że całe stworzenie wzdycha i aż dotychczas rodzi wśród boleści. A nie tylko ono, ale i my sami, którzy mamy pierwiastki ducha, my także we wnętrzu naszym wzdychamy, wyczekując przybrania za synów Bożych, odkupienia ciała naszego”. Oto krótka, syntetyczna charakterystyka misterium dziejów ludzkości.

Nil desperandum! – Ambicje lepszej, doskonalszej przyszłości…

Studiując dzieje powszechne, czy dzieje własnego Narodu, dzieje kultury narodowej, czy światowej historii filozofii, polityki czy ekonomii, widzimy, że proces męki wszędzie ma swoje miejsce. Opadają w nim zeschłe liście, niekiedy wycinają całe lasy, ale ścięte dęby odrastają i prężą się mocnymi konarami. Nieśmiertelna ludzkość, dzieło Nieśmiertelnego Boga, pełna nadziei dąży ku przyszłości… Chociażbyśmy przeszli przez największe udręki, nic to, bo nie gaśnie nadzieja… Nil desperandum! Sursum corda! Ludzkość stać na coś lepszego, ludzkość stać na pełniejszą miłość, bo rodzi się z miłości, którą jest Bóg – Deus caritas est. Ludzkość stać na pełną prawdę, bo ma w sobie ziarna Bożej prawdy i Bożej mądrości.

Droga Młodzieży Akademicka! Ty czujesz to dobrze, bo zawsze masz słuszną ambicję tworzenia czegoś lepszego niż twoi ojcowie, poznania prawdy pełniejszej niż dotychczas zdobyte. Przez takie ambicje przebijasz się ku przyszłości i nie tracisz nadziei, chociaż niektórzy ci mówią, że to są młodzieńcze, idealistyczne zapędy. Ty sobie niekiedy ręką machniesz na przeszłość i mówisz, jak duch Boży w Apokalipsie: Ecce nova facio omnia… – Oto nowym uczynię wszystkie rzeczy…

Za tę cenę, Droga Młodzieży Akademicka, można ci ufać. Gdybyś ambicje ulepszania wszystkich rzeczy kiedykolwiek straciła, musielibyśmy w ciebie zwątpić. Będziesz popełniała błędy, jak my je popełnialiśmy, jednak poprzez wszystkie błędy młodości, doświadczenia dziejowe idziesz w przyszłość. I z błędów uczymy się niekiedy. I tutaj, w grzechu pierworodnym, jest felix culpa, która, jak śpiewamy w Exsultet wielkosobotnim, „aż takiego miała Zbawiciela, Jezusa Chrystusa”. Dlatego, Droga Młodzieży, poprzez błędy i bolesne doświadczenia, przebijasz się ku czemuś lepszemu ze szlachetną ambicją, aby wszelkie stworzenie, cały świat Boży wydobyć z męki.

Kto ci w tych ambicjach przewodzi? Kto cię roznamiętnia do wieczystych ideałów, o perspektywie bez wymiaru, sięgającej tronu Stworzyciela nieba i ziemi? Ojciec przyszłego wieku, Jezus Chrystus! Jego Ewangelia dobrej Nowiny! Jego wyprawa, z miłości na świat! Jego wola zbawiania i rozszerzania wolności ducha synów Bożych!

Dlatego patrzysz spokojnie w dorobek przeszłości i mówisz Kościołowi swoimi wiernymi oczyma: „Dokąd pójdziemy? Słowa żywota Ty masz”. Tylko Ty jeden głosisz miłość na świecie. Tylko Ty jeden wytrwale powtarzasz: „Będziesz miłował…”. Będziesz miłował Boga, będziesz miłował bliźniego… Kto by miał w nienawiści brata swego, kłamcą jest. Tylko ty, Kościele Chrystusowy, ciągle nam powtarzasz: „Miłujcie nieprzyjacioły wasze, dobrze czyńcie tym, którzy mają was w nienawiści, a módlcie się za prześladujących i potwarzających was”. Przez taką deklarację odzyskujecie wewnętrzną swobodę, świadomość wyższości nad wszystkimi utrapieniami tego czasu, które nie są godne przyszłej chwały, jaka się ma w nas objawić. Człowiek wyzwolony z samego siebie, z własnej małości i nienawiści, idzie zwycięsko w przyszłość, aby wszystkie rzeczy nowymi uczynić.

Soborowy program Kościoła – ku przyszłości

A oto, jak Kościół dokonuje dzieła odnowy. Przede wszystkim Kościół odważnie spojrzał na siebie, na swoje XX-wiecze. Poświęcił na to cztery lata pracy soborowej. Ukazał nam Lud Boży, napełniony Chrystusem, Lud, w którym żyje Ojciec przyszłego wieku, by nas nieustannie uświęcać, jednoczyć, wyzwalać i przywracać do życia.

Współpracuje z Nim Jego Najlepsza Matka, powołana do współdziałania pod Krzyżem: „Oto syn Twój – oto Matka twoja”. W ostatniej Encyklice Pawła VI Signum magnum, została wspaniale pochwalona, jako Matka Kościoła – „Znak wielki” ukazał się na niebie, aby ludzkość widziała w Kościele dwa Serca: Serce Jezusa i Serce Maryi, aby ujrzała Tych Dwoje – Jezusa i Jego Matkę, Nowego Adama i Nową Ewę, jako wzór i przykład dla całej Rodziny ludzkiej, dla wszystkich dzieci Bożych. Świat kobiecy i świat męski mają jednakowy obowiązek naśladować i Jezusa, i Maryję. Każda kobieta i każdy mężczyzna ma syntetyzować w sobie właściwości Serc Tych Dwojga, by stworzyć nowego człowieka, na obraz i podobieństwo Boże.

Ukazując na Soborze przedziwną jedność Ludu Bożego, Kościół zapragnął rozszerzyć nasze serca. Na wołanie całego świata ogłosił Konstytucję pastoralną o obecności Kościoła w świecie współczesnym, gdzie ukazane są liczne drogi, na które człowiek współczesny ma wprowadzać ducha miłości, sprawiedliwości, pokoju i prawdy Bożej.

Ostatnio, we wspaniałej Encyklice: De populorum progressione promovenda: „O popieraniu postępu ludów”, Kościół kazał znowu rozszerzać serca katolikom, chrześcijanom, wierzącym, oraz wszystkim ludziom dobrej woli. Wzywa, abyśmy widzieli nie tylko swoje narodowe sprawy, nie tylko własne, klasowe czy zawodowe podwórko, ale całą Rodzinę ludzką, udręczoną nędzą, głodem i niedostatkiem. Pracując dla dobra własnych dzieci i własnego Narodu, nie możemy zapomnieć o wszystkich cierpiących, głodnych, opuszczonych, obdartych i niedorozwiniętych, o zapóźnionych ludach i narodach.

Ilustracją aż za pospiesznie aktualną dla wspomnianej Encykliki, jest najnowszy konflikt wojenny, który tak niepokoi cały świat. Rzecz ciekawa – często słyszycie, że Kościół, jego Ewangelia i nauka, przeszkadzają w pędzie rozwojowym, w postępie społecznym czy gospodarczym. Przyjrzyjcie się jednak geografii globu ziemskiego – do kogo to Papież woła? Do narodów katolickich i chrześcijańskich, z imienia czy z rzeczywistości. To one są przodujące i postępowe. A na czyją korzyść woła? Na korzyść ludów niechrześcijańskich, bo one przeważnie są w niedoli, nędzy i głodzie. Jak widać więc, Ewangelia miała i ma jakiś wspaniały, potężny zaczyn energii, który sprawia, że nowymi czyni się wszystkie rzeczy, wypełniając przykazanie Stwórcy, dane w Raju: „Rośnijcie, mnóżcie się, napełniajcie ziemię i czyńcie ją sobie poddaną”. Oto aktualizacja przykazania Księgi Rodzaju w najnowszej Encyklice O popieraniu ludów.

Widzisz, Droga Młodzieży, że te wspaniałe ambicje budzi w Tobie nie kto inny, tylko Kościół! On nie pozwala ci zamknąć się we własnym podwórku, ale każe myśleć generalnie o całym Ludzie Bożym, o wszystkich dzieciach Bożych, bo to są wszystko nasi bracia i siostry, bez względu na barwę skóry czy język, bez względu na to czy stoją na niższym, czy na wyższym poziomie. We wspomnianej Encyklice Papież upomina wszystkich, którzy mogą i chcą nieść pomoc, aby niosąc ją ludom zapóźnionym w rozwoju, nie narzucali im własnej kultury ani jakiejkolwiek niewoli. Mają bronić rozwoju kultury rodzimej, chociaż byłaby na niskim poziomie, dając możność ludom, którym pomagają ekonomicznie, rozwinąć własnych możliwości. Dopiero wtedy nastąpi normalny rozwój całej Rodziny Ludzkiej.

Oto, jak trzeba rozumieć to, co pisał Paweł do Rzymian, że całe stworzenie wzdycha i aż dotychczas rodzi wśród boleści. Bo całe stworzenie z upragnieniem wyczekuje objawienia synów Bożych.

Trzeba życzyć Wam tego, czego oczekiwał młody, zgasły przedwcześnie pisarz, Eugeniusz Małaczewski, pisząc: Oto idzie nowych ludzi plemię, jakich jeszcze nie widziano, znaczących się wiarą, zbrojnych miłością – Jeszcze nas nie widać wśród sejmikującego i zgiełkliwego życia, ale już… jesteśmy! – we drzwiach! W tych drzwiach stoi wasz Zbawca, Ojciec przyszłego wieku, Jezus Chrystus, Najmilsze Dzieci Boże, Droga Młodzieży Akademicka!

Przypomnę pod koniec znamienne zdarzenie ewangeliczne: Oto Piotr!

W jego łodzi Chrystus… Uczniowie całą noc pracowali, nic nie ułowili. Na rozkaz Chrystusa zarzucili sieć ponownie. I napełnili łódź, aż zaczęła tonąć z nadmiaru ryb. Przyzywają więc na pomoc inną łódź, którą również napełnili po brzegi. Dwie łodzie napełnili, na rozkaz Chrystusa!

Nam się często wydaje, że jest tylko jedna łódź i to niepełna… Gdy działamy na rozkaz Chrystusa, wystarczy dla wszystkich, nie trzeba się lękać!…

Powiem Ci, pracowita Łodzi! – Na słowo Chrystusa „zarzuć sieci”, a całą Łódź napełnisz darami Bożymi. Tego Ci, młoda, katolicka inteligencjo łódzka i cała pracowita Łodzi, życzę. „Wypłyń na głębię” – miłości, a w imię Chrystusa, odtąd prawdą „ludzi łowić będziesz”. Amen.

Udostępnij
Galeria zdjęć