Autor:
Wyświetleń: 2147
„Dialogi  w Katedrze” -  O codziennej modlitwie
Udostępnij

Zebranych w świątyni, tradycyjnie przywitał gospodarz katedry, Ksiądz Prałat Ireneusz Kulesza, a następnie głos zabrał Ksiądz Przemysław Góra, diecezjalny duszpasterz młodzieży. Stronę artystyczną dzisiejszych Dialogów animowała schola Odnowy w Duchu Świętym z parafii pw. Matki Bożej Bolesnej w Łodzi. Potem Ksiądz Arcybiskup odpowiadał na pytania, zadawane przez młodzież obecną w katedrze.

1. Wszystko, co robię, chcę świadomie postrzegać jako modlitwę. Jednocześnie trudno mi zdobyć się na poświęcenie konkretnego czasu na spotkanie z Bogiem. Czy moje wewnętrzne przekonanie, że całe moje życie jest modlitwą, nie jest pokusą od ucieczki od konkretnego czasu na spotkanie z Bogiem? Czy tylko lenistwo, czy walka duchowa, w której przegrywam? (kobieta lat 49)

Rozumiem, że chodzi sytuację człowieka, który chce, by jego życie było złączone z Bogiem, a jednocześnie nie ma czasu, by do Pana Boga się zwrócić. Z pewnością są takie sytuacje i wiemy, że jest też pokusa ucieczki, by wyrwać ze swego dnia ten czas, który będzie poświęcony całkowicie Panu Bogu. Przykładem do tego niech będzie pewne zdarzenie. Oto w domu mieszka pewna osoba, która ani nie słyszy, ani nie mówi. Nie ma ona kontaktu z najbliższymi, ale chce pomagać i pomaga swoim w domu. Nie rozmawia, wszystko robi ale nic nie chce, nie może powiedzieć. My przecież przez słowo się komunikujemy i takimi osobami też się komunikujemy- są takie szkoły dla chorych ludzi. Uczą się czytać z ludzkich warg, choć nic nie słyszą i nic nie mówią. Ten przykład można odnieść do największego daru, jakim jest Słowo - Syn jednorodzony Ojca Przedwiecznego. On stał się jednym z nas, by nas nauczyć zwracać się Boga - Ojcze. Kiedyś uczniowie zwrócili się do Jezusa: Panie naucz nas modlić się! On także nauczył nas, jak mamy zwracać się do Ojca. Ojciec nasz, Ojciec mój. Możemy mówić Abba Ojcze - Tatusiu. Wówczas czujemy, że bez tego słowa, nie będziemy umieli żyć. A wszystko to, co składa się na nasze codzienne zajęcia, pokazuje, że co raz częściej tęsknimy za chwilą, w której będziemy mogli się zatrzymać i pójść spokojnie się modlić. Myślę, że mistrzem takiej ucieczki od świata, od zajęć, by się tylko modlić, jest z pewnością Jan Paweł II, który po zakończeniu, czasem wielkich spotkań z tysiącami ludzi, gdzieś ukrywał się tylko po to, by się modlić. Kto raz w czymś takim zasmakuje, to zrozumie, że dopiero wtedy nasze życie, może stać się modlitwą, bo bez tego osobistego kontaktu z Nim, wszystko może stać się zwykłym aktywizmem, a przecież nie oto chodzi w naszej relacji z Bogiem: przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie.

2. Dlaczego człowiek korzystając z darów Bożych zapomina o modlitwie? Zwracając się do Boga z reguły prosi o życie doczesne, a nie o Zycie wieczne. Z tego wynika, że Bóg jest ważny, ale wszystko inne jest ważniejsze? Czy taka modlitwa (naszych czasów) może doprowadzić nas do nieba? (mężczyzna lat 74)

Podobnie jak dawniej, tak i dziś zdarza się, że Boga stawia się na innym niż, na pierwszym miejscu. Gorzej, jeśli żyje się tak, jakby Boga w ogóle nie było. Ważne jest, by najpierw nauczyć się dziękować za wszystko Bogu: za życie, za świat, za bliskich, a nawet jeśli przyjdzie cierpienie, to i także za nie. Bo to cierpienie, możemy przekuć w szczególny dar i wraz z Chrystusem być przybitym do krzyża, możemy przyczynić się do zbawienia świata. Umieć składać dziękczynienie Bogu za dary, które od Niego otrzymujemy. Gorzej, jeśli nie widzi się potrzeby, by Bogu dziękować, i uważamy, że wszystko się nam należy, a podzięka zdaje się być stratą czasu. Jak ważną rzeczą jest dziękczynienie, które jest pamięcią serca. Umieć dziękować - to świadczy o szlachetności serca, to po pierwsze, a po drugie należy sobie zadać pytanie o hierarchię wartości. Przywołam tutaj zdanie, wielokrotnie już powtarzane, także tutaj, podczas naszych spotkań na Dialogach: gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko inne jest na właściwym. Jeśli Bóg jest gdzieś w kącie naszej codzienności, to i nasza codzienność jest bezładem i chaosem, i otwiera się przestrzenie zła, które chcą nami zawładnąć. Jeśli Pan Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko będzie się nam układać. Pierwsze przykazanie Dekalogu mówi: nie będziesz miał bogów cudzych przede mną! Nie chodzi tu o pogańskie bożki, owymi bożkami mogą się stać nasze pragnienia, ambicje czy sukces, a chodzi oto, by nic nie było przed Bogiem. Pierwsze przykazanie jest bardzo wyraźne. Prawdą jest to, że kiedy stawiamy Boga na pierwszym miejscu , to tym samym torujemy dla siebie drogę do Miłosierdzia Bożego, otwieramy się na Jego łaskę, na miłosierdzie. Dzięki Duchowi św. możemy do Ojca mówić ABBA.

3. Drogi Księże Arcybiskupie, mówi się, że modlitwa to rozmowa z Panem Bogiem. Mnie nurtuje pytanie, na które nie znajduję odpowiedzi. Jeżeli chrześcijanin nie modli się- to co? Bardzo proszę o wyjaśnienie. (mężczyzna lat 60)

Czy on jest chrześcijaninem? Na pewno jeśli chodzi o metrykę chrztu, ale jeśli nie ma odniesienia do Boga, to raczej jego życie wygląda tak, jakby Pana Boga nie było. Taki człowiek się nie modli, nie poświęca mu swego czasu. Bogiem się nie przejmuje. Ale On - Bóg się nami przejmuje, bo Bogu na nas zależy. To prawda, że bez nas, Bóg nas nie zbawi. Ale jeśli człowiek konkretny się nie modli, to Kościół modli się za niego, codziennie. Wielu chorych ofiaruje swoje cierpienia za Kościół. Tak wiec ten brak relacji z Bogiem zostanie naprawiony- jak wierzymy. Człowiek taki powróci jak ten syn marnotrawny do Ojca. Skruszy swoje serce, zapłacze nad sobą i będzie mógł powiedzieć do Boga, Ojcze.

4. Czy Bóg nie jest zbyt arogancki, skoro wymaga od nas, abyśmy wysławiali Go codziennie, nawet kilka razy w ciągu dnia? (mężczyzna lat 23)

Na tak sformułowanie pytanie, dobrym przykładem jest pojęcie Boga wg Islamu. To tam, w określonych porach dnia, bez znaczenia, gdzie się człowiek znajduje, należy przerwać swoje obowiązki i rozpocząć modlitwę w stronę Mekki. W chrześcijaństwie nie ma ściśle określonych ram, kiedy człowiek ma się modlić. Jednak w krajach najbardziej radykalnych, jeśli by ktoś zapomniał o modlitwie, skutecznie się mu o tym przypomni. W chrześcijaństwie jest zaproszenie Boga, skierowane do nas, aby się modlić. W Kościele katolickim jest coś takiego, jak modlitwa codzienna Kościoła, do które zobowiązani są kapłani i osoby życia konsekrowanego. Modlitwa ta jest podejmowana za i przez Kościół. Jest to zobowiązanie Kościoła skierowane do pewnych osób, a i te same osoby zobowiązują się, że będą tej modlitwie wierne. To specjalny akt zawarty pomiędzy Bogiem, a tymi osobami. Jest obowiązek brewiarza, a ci którzy są wierni brewiarzowi i życie ich będzie się układało wg rytmu brewiarzowego, to będzie, to co raz bardziej rytm Boży. Czytając książkę Dar i tajemnica - Jana Pawła II, w jednym miejscu papież napisał: nigdy nie opuściłem żadnej godziny brewiarzowej, za wyjątkiem dnia kiedy zostałem postrzelony na placu św. Piotra. To pokazuje, że zobowiązanie, które podjął wraz ze subdiakonatem, wypełnił i był mu wierny do końca. Modlić się z Kościołem, za Kościół, modlitwą Kościoła. Jak ogromna jest przestrzeń pomiędzy samą modlitwą, a czasem który należy Panu Bogu poświecić. Przy takim pragnieniu modlitwy, jest rzeczą niemożliwą, by powiedzieć, że Bóg jest arogancki. To my musielibyśmy powiedzieć, że nasz Ojciec jest arogantem, że życzy sobie, byśmy się do niego odezwali. To raczej my bylibyśmy ignorantami, gdybyśmy się do Pana Boga nie odzywali.

5. Ojciec Święty Franciszek powiedział cytując Ojca Pio, że „modlitwa jest kluczem do serca Boga i siłą poruszającą świat, a nie aspiryną braną po to, by się lepiej czuć”. Czasami prosząc Pana Boga w modlitwie o daną łaskę, ją otrzymuję, a innym razem nie, myśląc, że tak jak to wysłuchał Bóg, było niewłaściwe. Nie rozumiem wartości codziennej modlitwy. Co jest lepsze: modlitwa Liturgią Godzin czy pobożne modlitwy ludowe, np. pacierz, godzinki? (mężczyzna lat 18)

Gdy postawimy pytanie: co jest lepsze: brewiarz czy modlitwy ludowe? Z odpowiedzią przyjdzie przykład jakim jest św. Jan Paweł II. On był wierny modlitwie brewiarzowej, ale chciał i działo się to, by w jego kaplicy domowej, modlono się pacierzem, którego uczyła go jego mama i tato. Chciał, by w kaplicy była odmawiana litania do Matki Bożej czy Najświętszego Serca Pana Jezusa, różaniec. Jak dobrze pamiętamy, niekiedy potrafił przerwać homilię którą głosił, i śpiewał pieśni religijne. Siostry urszulanki z zakopanego kiedyś mówiły mi, że gdy Jan Paweł II był w Zakopanem siostry przygotowały się na jego przyjęcie. Zaczęły śpiewać różne pieśni. A Ojciec św. przerwał im i powiedział: jest czerwiec, jest nabożeństwo czerwcowe, zaśpiewajmy litanię do Serca Pan Jezusa. Modlitw brewiarzowa, jest czymś niezwykle pięknym. To są modlitwy, które odmawiał przed wiekami sam Pan Jezus, wiec odmawiając liturgię godzin, włączamy się w Jego modlitwę, tę uroczystą, ale i tradycyjnie Kościelną. Modlitwę ludową, która jest tak bardzo wzruszająca, tak piękna zawsze była obecna w Kościele, bo wynikała z pobożności ludu. Jan Paweł II zapraszał gości do swojego pałacu w okresie Bożego Narodzenia, by śpiewać wspólnie kolędy i wysławiać Boga za bezmiar Jego dobroci, że Jego Syn nam się narodził. Kolęda jest pieśnią ludową w której zawarte są prawdy mówiące o Narodzeniu Pańskim.

Następnie była okazja do tego, by osobiście zadać pytanie Księdzu Arcybiskupowi i otrzymać na nie odpowiedź.

Przed błogosławieństwem kończącym wrześniowe Dialogi w Katedrze, zebrani rozważyli jedną tajemnicę rożca świętego, po której Ksiądz Arcybiskup zaprosił na kolejne spotkanie, już za miesiąc tj.14 października, o godz. 19:30. Temat będzie brzmiał: "Kościół wobec życia politycznego".

Udostępnij
Galeria zdjęć