Autor:
Wyświetleń: 2207
Ks. Dziewiecki o uzależnieniach
Udostępnij

Rozmowa z ks. Markiem Dziewieckim

Jak kochać uzależnionego?
Najpierw trzeba poznać sytuację alkoholika, ponieważ nie można kochać nie rozumiejąc kochanej osoby. Alkoholik to ktoś, kto sam siebie nie rozumie, kto sobie wmawia że nie jest uzależniony, ktoś kto jest szalenie emocjonalnie związany z alkoholem, tak jakby był dziecinnie zakochany w alkoholu i kto świetnie manipuluje najbliższym otoczeniem. Na czym, w tej sytuacji polega mądra reakcja najbliższych? Po pierwsze trzeba poznać tą chorobę, jej mechanizmy. Trzeba przyjść na spotkanie, przeczytać jakąś książkę, pójść do poradni przeciwalkoholowej, zadzwonić do telefonu zaufania. Są różne możliwości. Potem trzeba wyjść z ukrycia. Nikt w pojedynkę z uzależnionym sobie nie poradzi, dlatego trzeba iść do grup Al-Anon czy Klubu Abstynenta. Od tego momentu trzeba stosować „twardą miłość”.

Czyli jaką?
Ja to nazywam „mądrą miłością”. Zasada jest prosta: ty pijesz, ty ponosisz wszystkie możliwe konsekwencje. Najbliżsi przestają ukrywać ten fakt np. przed pracodawcą, policją, nie płacą długów, nie dają pieniędzy. A jeśli to nie daje skutków trzeba wzywać policję. Nie powinno się mieć przed tym oporów. W ostateczności jest jeszcze możliwość separacji małżeńskiej, włącznie z separacją fizyczną, czyli nie mieszkamy razem. Za tym może iść także separacja cywilna z rozdzielnością majątkową, z zakazem wstępu do mieszkania. To jest ostateczność, ale warto też o tym wiedzieć. Oczywiście najlepiej jest zapobiegać takim problemom, czyli interweniować wtedy, kiedy osoba pierwszy raz nadużyje alkoholu. Kiedy ktoś jest na początku problemu łatwiej z niego wyjść. Natomiast kiedy problem jest już bardzo zaawansowany to trzeba nadal tego człowieka kochać, ale pozostaje nam już wtedy obrona i nie bardzo możemy okazywać już miłość. Mamy ją bardziej w sercu, a na zewnątrz musimy być coraz bardziej twardzi.

Jak zacząć walkę z uzależnieniem?
Najbardziej pomagają ruchy samopomocy, czyli grupy Al-Anon i Kluby Abstynenta. Tam otrzymuje się naprawdę konkretne rady jak postępować. Grupy te udzielają pomocy, dają możliwość zanocowania, pomagają jeżeli trzeba oddać sprawę do sądu, kierują do różnych instytucji. Anonimowo i za darmo. W każdym większym mieście jest ich kilkadziesiąt. To jest najbardziej praktyczny punkt wyjścia. Lepszej drogi nie znam.

Jak poradzić sobie z sytuacją, kiedy alkoholizm występuje w rodzinie od pokoleń?
W praktyce największą pomocą może być szkoła i parafia. Jeżeli nauczyciel zauważa, że dziecko jest zaniedbane, że rodzice się upijają, wtedy może najpierw wezwać tych rodziców. Potem ma potężne narzędzie, mianowicie może się zwrócić do sądu rodzinnego dla nieletnich. Sąd wysyła kuratora, który bada sytuację. Wtedy rodzice trzeźwieją, dosłownie i w przenośni, albo odbierane jest im dziecko i przerywa się ten krąg. Z kolei parafie mogą tworzyć świetlice parafialne. To jest bardzo potrzebne, także we współpracy z miejscowymi świetlicami szkolnymi czy domami kultury. Wtedy dzieci mają alternatywę. Nie muszą wracać do domu, gdzie jest alkohol i pijani rodzice, ani nie muszą wałęsać się po ulicy. W praktyce potrzebni są odważni nauczycie, którzy nie udają, że nie widzą problemu oraz potrzebni są księża, którzy robią coś więcej niż tylko to, co podstawowe.

Co trzeba zrobić aby zmienić polską kulturę picia alkoholu, która przecież często przyczynia się do uzależnienia?
Sądzę, że ta kultura picia już troszeczkę się zmienia. Nie ma tego nacisku wśród młodego pokolenia, że trzeba się napić. Natomiast rzeczywiście jeszcze nie jesteśmy na tyle dojrzali np. nie mamy wiedzy na temat uzależnienia. Dla rodziców jest szokiem, że ich 15-letni syn może być alkoholikiem. To im się w głowie nie mieści. Nie mamy tej wiedzy, którą mają na przykład Amerykanie, że jeżeli im wcześniej ktoś zaczyna pić tym szybciej się uzależnia. Jeżeli zaczyna pić dziecko, to po paru tygodniach, a nie latach, może stać się alkoholikiem. Brakuje także szacunku dla ludzi trzeźwiejących. Dopóki ktoś pije to otoczenie udaje, że tego nie widzi. Jeżeli ktoś się przyznaje do bycia alkoholikiem, zaczyna terapię, chodzi do grup AA, wtedy zaczyna się temat tabu. Mamy dużo do zrobienia. Kultura trzeźwości i dystansu do alkoholu jest możliwa przede wszystkim w społeczeństwie ludzi szczęśliwych, dojrzałych. Natomiast w społeczeństwie ludzi niedojrzałych w codziennym życiu, trudno oczekiwać dojrzałości wobec alkoholu. To jest część większej całości. Brakuje nam jeszcze tej podstawowej mądrości życiowej, że nie ma łatwego szczęścia, że łatwe jest tylko nieszczęście, że nic samo nie przychodzi. Myślimy magicznie, a alkohol jest atrakcyjny dla ludzi myślących naiwnie i życzeniowo.

Udostępnij