Dokumenty SB
 

Obchody 1000-lecia Chrztu Polski w raportach SB

W antykościelnej akcji władz państwowych obliczonej na wyhamowanie inicjatyw milenijnych, ze szczególnym uwzględnieniem wyjazdów na uroczystości na Jasnej Górze 3 maja 1966 r. , obok przedsięwzięć operacyjnych Służby Bezpieczeństwa czy posunięć administracyjnych, podjęto też i inne kroki:

Od 19 kwietnia 1966 r. do akcji "Proboszcz" komuniści skierowali nawet oficerów politycznych, którzy uczestniczyli w spotkaniach ze społeczeństwem i młodzieżą.
Tylko na terenie powiatu brzezińskiego odbyło się dwadzieścia takich wyreżyserowanych imprez.

W dużo trudniejszej atmosferze przebiegały spotkania oficerów z księżmi.

Teoretycznie, w poszczególnych powiatach rozmowy z dziekanami, proboszczami i administratorami powinny się zakończyć do 10 maja 1966 r. Po tym terminie powiatowe komórki SB zobowiązane były nadesłać do Wydziału IV SB Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Łodzi odpowiednie sprawozdanie.

Choć nie było to łatwe - duszpasterze otrzymywali wcześniej stosowne zawiadomienia o wizycie od przewodniczą- cego Prezydium Powiatowej Rady Narodowej - niektórzy duchowni potrafili uniknąć tych spo- tkań.
Ksiądz Jan Kabziński, wicedziekan piotrkowski, w wyznaczonym dniu wyjechał na odpust.
Nieobecni byli też księża Stefan Ciesielski ze Srocka,
Mieczysław Klimkiewicz z Wolborza.
W powiecie piotrkowskim na 22 proboszczów i administratorów parafii do 13 maja 1966 r. oficerowie przeprowadzili 12 rozmów . (AIPN Łd, pf 10/565, Pismo kpt. A. Perliceusza do naczelnika Wydziału IV SB Komendy Wojewódzkiej MO, 15 V 1966 r., k. 83.)

Tego typu rozmowy odbyły się również w parafiach w innych powiatach. Jedną z nich ze względu na jej wyjątkowość należy odnotować.
23 kwietnia 1966 r. ppłk Wojska Polskiego Boczkowski przybył do administratora parafii Jeżów ks. Stanisława Wiry: "Ppłk Boczkowski wszedł do plebanii, lecz nie zastał nikogo, gdyż ksiądz spacerował z jakimś obywatelem w ogrodzie. Spokojnie prowadził rozmowę mimo, iż wiedział, że oczekuje go ppłk. Ppłk udał się do ogrodu i zaprosił ks. Wirę, wówczas obaj udali się do kancelarii parafialnej, gdzie ksiądz Wira nie zapalił nawet światła. M.in. ks. Wira powiedział "Pan jest oficerem radzieckim tylko przebranym w polski mundur". Na zadawane pytania o stosunek do orędzia biskupów pol- skich ks. Wira odpowiedział bardzo odważnie, że "biskupi nie popełnili błędu i nie można ich winić". Na inne pytania też odpowiadał wymijająco i niechętnie, chcąc jak najszybciej pozbyć się wspomnianego oficera. "Upatrując w zachowaniu księdza lekceważenie swojej osoby", ppłk Boczkowski zmuszony był zakończyć szybko tę wizytę. Nie omieszkał jednak złożyć SB informacji o zachowaniu ks. Wiry.

Próbą sprawności łódzkiego aparatu państwowego i policyjnego było przeciwdziałanie udziałowi ludności w uroczystościach jasnogórskich 3 maja 1966 r.
Z ulgą w SB stwierdzono, że specjalnych przygotowań, mających na celu wyjazd świeckich do Częstochowy na terenie diecezji łódzkiej, nie było. Księża wiedząc, że na Jasnej Górze i tak zbiorą się tysiące wiernych, w sposób odpowiedzialny przestrzegali wiernych przed trudnościami z wyżywieniem, zakwaterowaniem, transportem. Ustalono też, że w programie jasnogórskich uroczystości nie przewidziano oficjalnego wystąpienia żadnego z łódzkich biskupów.
Rozpoznanie listy wyjeżdżających to nie jedyny kierunek działalności bezpieki. Należy przyjąć, że razem z pielgrzymami na Jasną Górę wyruszyły osoby, których zadania nie miały nic wspólnego z religijnym charakterem jasnogórskich uroczystości. Potwierdzeniem tego jest pismo kpt. Alojzego Perliceusza z SB w Piotrkowie Trybunalskim z 4 kwietnia 1966 r., który zaproponował przełożonym możliwość wykorzystania w Częstochowie czterech tajnych współpracowników ("Wosiński" - zakonnik, "Patriota" - ks. świecki, "Stach" - osoba świecka, "Adam" - osoba świecka) oraz sześciu kontaktów obywatelskich (SE - zakonnik, ZL - świecki duchowny, FM - świecki duchowny, BB - świecki duchowny, KB - świecki duchowny, KJ - świecki duchowny).

Choć władze ustawiły tak wiele przeszkód, wielu mieszkańców Ziemi Łódzkiej, nie bacząc na spodziewane utrudnienia ze strony władz, rozpoczęło tę podróż.

W rzeczywistości, władzy najłatwiej było uderzyć w podróżujących indywidualnie lub w małych grupach. Nie sposób bowiem było sobie wyobrazić zatrzymanie pociągu, przewożącego setki pielgrzymów, dużo łatwiej było zniechęcić do podróży lub zawrócić z drogi motocyklistę czy kierowcę samochodu osobowego lub ciężarowego. Można też odnieść wrażenie, że dla funkcjonariuszy MO dużym sukcesem było przerwanie podróży nie z chwilą wyjazdu, ale najlepiej w pobliżu Częstochowy, gdy podróżny spodziewał się, że jest już prawie u celu.

Tak właśnie zakończyła się wyprawa dziesięciu zakonnic ze zduńskowolskiego zgromadzenia wynajętym samochodem bagażowym marki "Żuk". Zatrzymano je pod Częstochową. Milicjanci znaleźli w czasie kontroli usterki w samochodzie, a ponadto kierowca nie posiadał zezwolenia na przewóz osób. Kierowca otrzymał mandat, zatrzymano mu dokumenty i nakazano powrót do Zduńskiej Woli, "co też ww. natychmiast uczynił".

W podobny, a może i bardziej cyniczny sposób "zapolowano" na zakonników ze zgromadzenia orionistów w Zduńskiej Woli. Ciężarówka, która ich przewoziła została - wszystko na to wskazuje - namierzona przez SB już w chwili wyjazdu 2 maja o godz. 8.15. "Na nasz wniosek" - stwierdzono w piśmie KM MO w Zduńskiej Woli - pojazd został zatrzymany przez MO, oczywiście pod Częstochową. Jednak w tym wypadku zakonnicy mieli wszystkie niezbędne dokumenty, łącznie z zezwoleniem na przewóz osób samochodem ciężarowym wydanym przez Wydział Komunikacji w Zduńskiej Woli. Ponieważ natychmiastowe sprawdzenie prawdziwości tego dokumentu nie było możliwe, można przyjąć, że orioniści dotarli na Jasną Górę. (AIPN Łd, pf 10/576, Pismo KM MO w Zduńskiej Woli do zastępcy komendanta wojewódzkiego ds. bezpie- czeństwa K.W MO w Łodzi, 5 V 1966 r., k. 83.)

Równolegle z uroczystościami jasnogórskimi 3 maja 1966 r. w świątyniach całej Polski, również w diecezji łódzkiej odbywały się parafialne obchody. Choć nie miały one dużego zasięgu, to i tak były pod czujną kontrolą władz. Służba Bezpieczeństwa zaobserwowała, że ludność wiejska w przeważającej części świętowała (ludność miejska miała zwykły dzień pracy). "W polu nie pracowano, lecz drobniejsze prace, zwłaszcza w obrębie zabudowań, były wykonywane".
Choć praktyki religijne były podobne do tych z lat ubiegłych, w niektórych kościołach odnotowano dodatkowe bicie w dzwony czy dekoracje zewnętrzne, jak przykładowo w parafii św. Jakuba w Piotrkowie.
Gdy tylko obchody wychodziły poza kościół, władze interweniowały.
Tak było w Bogdanowie (powiat bełchatowski), gdzie odbyła się procesja poza obrębem kościoła. Niezwłocznie przeprowadzono rozmowę z wikariuszami, "którzy stanowczo temu zaprzeczyli" (parafia ta nie była obsadzona przez proboszcza).
Ustalono również osoby, które wieczorem 2 maja niosły obraz do kościoła w Srocku (powiat piotrkowski). Doliczono się, że w około stuosobowej grupie było tylko sześciu mężczyzn, czterech niosło wspomniany obraz, w tym Tadeusz Zieliński, członek PZPR ze wsi Dąbrówka. Natomiast organizatorką "tego zgromadzenia" była przewodnicząca Koła Gospodyń w Srocku Józefa Stefańska, też członek PZPR. Wspólnie z innymi osobami z tegoż koła zdecydowała o poprowadzeniu procesji drogą główną, a nie boczną, jak to początkowo planowano.

Widać więc, że władze powiatowe i wojewódzkie miały niejeden powód do niezadowolenia. Nawet osoby oficjalnie związane z porządkiem ustrojowym angażowały się w imprezy organizowane przez Kościół. Nie stronili oni od udzielania pomocy i udziału w procesjach. (AIPN Łd, pf 10/565, Informacja, 7 V 1966 r., k. 264.)

Po opadnięciu fali wyjazdów na Jasną Górę 3 maja 1966 r. zaistniały nowe fakty, świadczące o utrudnianiu przez władze obchodów milenijnych organizowanych przez Kościół, a nawet prowadzenie zwykłej działalności duszpasterskiej.
O ile w związku z Bożym Ciałem nie doszło do większych incydentów, to już znacznie trudniej w 1966 r. na terenie diecezji łódzkiej było uzyskać zgodę na tradycyjną pielgrzymkę do Częstochowy.
W sierpniu tego roku miały tam odbyć się kolejne duże uroczystości, wynikające z kultu maryjnego oraz programu obchodów Milenium.
(Jak wynika z pisma z parafii Najświętszego Serca Jezusowego w Piotrkowie Trybunalskim, każdy wniosek zawierał termin wyjścia i powrotu pielgrzymów, nazwisko i adres kierownika, opis pomocy sanitarnej, dokładną trasę pielgrzymki z określeniem odpoczynku i noclegów, zapowiedĽ złożenia spisu uczestników oraz zaświadczenie o ich ubezpieczeniu (AIPN Łd, pf 10/565, Pismo do Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Piotrkowie Trybunalskim, 6 VI 1966 r., k. 101).)
Organizatorzy pielgrzymek kierowali podania o wyrażenie zgody do PPRN już w lipcu lub na początku sierpnia. Ponieważ większość inicjatorów pielgrzymek chciała być w Częstochowie 26 sierpnia, komuniści dopatrzyli się w tym dążeniu Kościoła do zapewnienia możliwie największej liczby wiernych podczas końcowych uroczystości milenijnych, w których przewidywany był udział prymasa Wyszyńskiego. Chcąc temu przeciwdziałać, wła- dze proponowały wnioskodawcom odbycie pielgrzymki, ale w innym, póĽniejszym terminie.
Tak postąpiono ze wszystkimi parafianami z powiatu piotrkowskiego, w tym i parafią Sulejów i Milejów, które chciały zorganizować pielgrzymki koleją. Niektórzy księża próbowali się odwoływać, lecz ich starania były bezowocne. Wielu wiernym z diecezji łódzkiej nie pozosta- wiono innej drogi jak wyjazdy indywidualne. (AIPN Łd, pf 10/565, Informacja dotycząca planowanych pielgrzymek z powiatu piotrkowskiego, [sierpień 1966r.],k. 287-288.)
Niektóre pielgrzymki, zwłaszcza te z dużych miast, udało się jednak zorganizować. 21 sierpnia w godzinach rannych z kościoła Matki Bo- skiej Zwycięskiej wyruszyła pielgrzymka łódzka, którą poprowadził bp Fondaliński. Inni pąt- nicy planowali wyjazd koleją 26 sierpnia.
Trzeba podkreślić, że 16 sierpnia 1966 r. sprawa łódzkiej pielgrzymki była rozpatrywana na posiedzeniu sekretariatu KŁ PZPR, oczywiście przy udziale SB, "na którym podjęto decyzje zmierzające do ograniczenia ilości pielgrzymów i roz- miarów całej imprezy". (AIPN Łd, pf 10/830, Meldunek specjalny zastępcy komendanta ds. bezpieczeństwa Komendy MO m. ŁódĽ pik. Henryka Bilskiego, 17 VIII 1966 r., k. 2. )
W efekcie bezpieka z jednej strony inspirowała sabotowanie zapisów na pielgrzymkę i z drugiej strony informowała partię, że zgłosiło się mniej osób niż w roku po- przednim. Pokazywano w ten sposób swoją skuteczność w działaniu.
Mimo rozmaitych utru- dnień z Łodzi wyszło około 1500 osób z 24 chorągwiami. Do granic miasta prowadził piel- grzymkę bp Fondaliński. "Przemarsz pielgrzymki odbywa się ustaloną trasą i w oznaczonym czasie".
Choć władze państwowe wyraziły zgodę na marsz pątników, jednak ich zgoda nie obejmowała aparatury nagłaśniającej. Fakt, że były niesione trzy megafony elektryczne i dwie tuby, był oceniany jako złamanie zakazu.
W dużo trudniejszej sytuacji byli pielgrzymi z małych miast i wsi. Gdy komuniści nie wyrazili zgody na grupowe wyjście do Częstochowy, często decydowano się na ryzykowny nielegalny wymarsz. Tak zdecydowało się postąpić czte- rystu pielgrzymów z Pabianic, których władze chciały zmusić do wyjazdu pociągiem.
Podobnie jak i w maju, tak i w sierpniu 1966 r. wyjeżdżający na Jasną Górę nie mogli sku- pić się tylko na celu swojej podróży. Blokując wyjazdy, szczególnie z wykorzystaniem samo- chodów należących do instytucji państwowych i spółdzielczych, już na miejscu w Częstocho- wie spisywano numery rejestracyjne samochodów z łódzką rejestracją. 26-28 sierpnia na ogólną liczbę 125 samochodów posiadających tablice wydane przez Wydział Komunikacji m. Łodzi, 18 należało do instytucji państwowych i spółdzielczych. Okoliczności postoju tych wszystkich aut pod Jasną Górą zostały sprawdzone dokładnie. Ciekawe, że jeden z autokarów był wypożyczony przez Zakłady Włókien Sztucznych "Anilana" pracownikom Prezydium Dzielnicowej Rady Narodowej ŁódĽ-Widzew na wycieczkę. Z wycieczką autokarem Spół- dzielni Turystyczno-Wypoczynkowej "Gromada" do Częstochowy przybyli też pracownicy Spółdzielni Kółek Rolniczych w Parzęczewie (powiat łęczycki). Inne auto, będące własnością Łódzkich Zakładów Drzewnych, miało przebywać w tym czasie - taki zapis widniał w karcie drogowej - na trasie ŁódĽ-Małdydy (województwo olsztyńskie). Zauważony 28 sierpnia mi- krobus "Nysa", należący do Spółdzielni Pracy Auto-Transport w Łodzi, formalnie powrócił do bazy poprzedniego dnia wieczorem, gdy faktycznie -jak to wytropiła SB - miało to miejsce dopiero 29 sierpnia rano. Kierowca tego samochodu został zwolniony dyscyplinarnie. Właśnie bezpieka domagała się ostrzejszych kar za tego typu nadużycia popełnione przez kierowców.
Stwierdzono, że z siedemnastu przypadków tylko jedna firma "zareagowała w sposób właści- wy na samowolne wykorzystanie samochodu służbowego. W pozostałych przypadkach kie- rownictwa zakładów i instytucji państwowych nie dość, że "nie dostrzegają nieprawidłowości w wykorzystaniu transportu państwowego, a w wielu wypadkach usiłują dowieść, ze dane świadczące o pobycie samochodu na terenie Częstochowy jest pomyłką funkcjonariuszy MO". (AIPN Łd, pf 10/830, Informacja w sprawie wykorzystania państwowych i spółdzielczych środków transpor- tu podczas uroczystości w Częstochowie, 24 X 1966 r., k. 11-12.)
Jednocześnie przestrzegano, że tego typu przypadki mogą się powtórzyć w przyszłym roku. "Tym bardziej iż teren województwa łódzkiego jest miejscem obchodów milenijnych w przyszłym roku".
Należy jeszcze dodać, że uważnie przyglądano się też wykorzystaniu aut przez właścicieli prywatnych.
Z omówionych faktów wynika, że do końca sierpnia 1966 r. na terenie diecezji łódzkiej odbywały się tylko parafialne lub dekanalne uroczystości religijne. Łódzcy wierni uczestniczy- li w obchodach centralnych w Częstochowie.
Wszystkie te przedsięwzięcia nie były porówny- walne z obchodami w GnieĽnie, na Jasnej Górze czy Lublinie, Sandomierzu i innych, w których uczestniczyły dziesiątki tysięcy wiernych i bardzo wielu hierarchów kościelnych. Wszystko to mogło stworzyć wrażenie, że łódzki Kościół prowadzony przez bp. Klepacza za- chowuje pewien dystans wobec programu milenijnego prymasa Wyszyńskiego. Na ten fakt zwróciła uwagę również łódzka SB. Przyglądając się jego postępowaniu, stwierdzano, że w głoszonych kazaniach, listach pasterskich, konferencjach z udziałem księży czy rozmowach prywatnych "nie zajmował w zasadzie zdecydowanie wrogiego stanowiska wobec władz pań- stwowych". Zgromadzone materiały wskazywały, że jest zwolennikiem niezadrażniania i ure- gulowania stosunków państwo-Kościół. "[...] wytworzony stan w stosunkach państwo-Kościół jest nienormalny i szkodliwy dla obydwu stron. Winny być podjęte kroki zmierzające do wspól- nych ustępstw. Z inicjatywą winny wyjść czynniki państwowe ponieważ one dysponują szer- szym wachlarzem możliwości" - mówił ordynariusz do pozostałych biskupów łódzkich 29 kwietnia 1966 r. (AIPN, 01283/404, Zestawienie wypowiedzi antypaństwowych kardynała Wyszyńskiego, niektórych bisku- pów i przedstawicieli katolików świeckich, [czerwiec 1966 r.], k. 17.)
W sprawie orędzia biskupów polskich do biskupów niemieckich uważał, że niedaleka przyszłość wykaże jego słuszność. Niezbyt chętnie jednak uczestniczył we wszel- kich dyskusjach na ten temat. Nie przejawiał zbytniego niepokoju w związku z poczynaniami władz państwowych, licząc na powolne ułożenie się spraw. Podobno wydał też zalecenie, aże- by na kazaniach nie podejmować tematów politycznych, gdyż "cierpliwość komunistów jest i tak ogromna".
Z obawami przyjął odmowę paszportu dla prymasa Wyszyńskiego, rzekomo bardziej jednak ze względu na potencjalną blokadę innych biskupów niż samego prymasa. "Co do osoby kardynała Wyszyńskiego, nie wyrażał wielkiego zdziwienia, zakładając, że poniósł on konsekwencje swojej inicjatywy nie przewidując odmowy wyjazdu". (AIPN Łd, pf 10/830, Informacja dotycząca postawy i wypowiedzi biskupów i kleru łódzkiego w okresie 15 XII 1965-15 VI 1966, 11 VIII 1966 r., k. 30.)
Przewidywał również, że pozbawienie prymasa paszportu może odbić się na uroczystościach milenijnych. Liczył się z rozmaitymi utrudnieniami i wyrażał obawy o ich wzniosły przebieg. Fakt, że komuniści z jed- nej strony sprzeciwiają się wizycie papieża w Polsce, a jednocześnie sowiecki minister spraw zagranicznych Andriej Gromyko składa wizytę na Watykanie określał - całkiem słusznie - mianem sytuacji paradoksalnej.
Opowiadając się niejednokrotnie za wzmocnieniem dwustron- nych rozmów w celu poszukania modus vivendi między Kościołem i państwem, w węższym gronie, w prywatnej rozmowie łódzki ordynariusz potrafił użyć pod adresem władz bardziej dosadnych określeń: "dranie, bandyci, zapaleńcy komunistyczni, gwałciciele prawa, którzy chcą zniszczyć tysiącletnią kulturę chrześcijańską".
Biskup Klepacz umiarkowanie uczestniczył w uroczystościach milenijnych (Poznań, Gnie- zno, Częstochowa i inne), publicznie nie występował. Jego postawa przeniosła się też na postę- powanie i słabą aktywność innych łódzkich hierarchów.
Służba Bezpieczeństwa nie zanotowa- ła ich "wrogich" wystąpień, dostrzeżono natomiast wystąpienie bp. Kulika, który miał rzekomo w rozmowach instruować księży, by w swojej działalności nie dawali powodów do zadrażnień z władzami. (AIPN, 01283/404, Notatka dotycząca wypowiedzi biskupów i kleru kurialnego na temat aktualnych stosun- ków między państwem a Kościołem, 2 VI 1966 r., k. 48.)
Wziąwszy to wszystko pod uwagę, zrozumiały stanie się raczej krytyczny stosu- nek prymasa i innych biskupów wobec tego, co dzieje się w Łodzi (według SB kardynał Wy- szyński użył pod adresem bp. Klepacza określenia "biskup koniunkturalista i ugodowy refor- mator"). Biskup Klepacz w lipcu lub na początku sierpnia ("w ostatnim okresie") miał się spotkać z zarzutem ze strony innych biskupów, że w Łodzi nic się nie organizuje, aby uświęcić Milenium. Zaniepokojony tą sytuacją wezwał podobno do siebie kurialistów i niektórych dzie- kanów, oświadczając im: "Szanowni księża, róbmy coś na milenium, aby przerwać nieprzyjem- ne dla nas zarzuty i rozładować nieprzychylną atmosferę". Po dyskusji, jaka się wywiązała, po- stanowiono zwołać w dniach 11 i 12 bm. [sierpnia - K.L.] konferencję dziekanów i kurialistów, na której ma być obecny również biskup ordynariusz. Na tej konferencji zapadła decyzja prze- kształcenia święta patrona katedry (13 listopada) w uroczystość milenijną. W chwili obecnej nie jest nam jeszcze znany program tej uroczystości". (AIPN Łd, pf 10/830, Meldunek specjalny zastępcy komendanta ds. bezpieczeństwa Komendy MO m. ŁódĽ płk. H. Bilskiego, 17 VIII 1966 r., k. 27; APŁ, KW PZPR, 657, Działalność kleru w województwie łódzkim, 26 I 1967 r., k. 33.)
W sierpniu 1966 r. bp Klepacz przedstawił program obchodów milenijnych na terenie kiero- wanej przez niego diecezji.
W skierowanym do parafian liście pasterskim pisał: "dołączam je- szcze kilka słów o naszym przyszłym obchodzie milenijnym". Nawiązując do tego, że w bieżą- cym roku uroczystości odbywają się na tzw. Szlaku Historycznym, zauważył, iż diecezja łódzka jest bardzo młoda, istnieje dopiero 44 lata. Jednak stwierdził że: "Mamy wprawdzie jedną świą- tynię najstarszą w Tumie, gdzie w dawnych wiekach odbywały się słynne spotkania na tzw. Sy- nodach łęczyckich. Było ich 21. Są i inne miejsca historyczne, jak np. Łask, Piotrków, gdzie ob- chód milenijny będzie miał miejsce w tym roku. Za to ŁódĽ i łącznie Tum będą miały swoje wielkie święto w przyszłym roku. Przygotujemy się do niego powoli i spokojnie. W swoim cza- sie podam Wam w specjalnym orędziu szczegóły. Mam nadzieję, że i nasz obchód wypadnie tak pięknie, jak w innych historycznych miejscowościach Polski".
O obchodach Sacrum Millenium Poloniae dla Kościoła łódzkiego jako uzgodnionych z Episkopatem Polski i prymasem Wyszyń- skim, który zapowiedział w nich swój udział, bp Klepacz mówił podczas swojego jubileuszu 18 grudnia 1966 r. w katedrze łódzkiej. Tym sposobem diecezja łódzka wpisywała się - choć z pewnym opóĽnieniem - w program ogólnopolskich obchodów milenijnych.

Przechodząc do omówienia uroczystości w Łasku, zaplanowanych na 24-25 września 1967 r. z okazji sześćsetlecia parafii, trzeba wyraĽnie podkreślić, że program tej uroczystości został opracowany 21 czerwca 1966 r. podczas konferencji księży z dekanatu łaskiego, pabia- nickiego, szczercowskiego i widawskiego.
O ile kuria łódzka i ks. dziekan Zygmunt Franczewski przygotowywali uroczystości mile- nijne, nawiązujące do historii kolegiaty łaskiej, wzniesionej z fundacji Jana Łaskiego, arcybi- skupa gnieĽnieńskiego, o tyle komuniści czynili przygotowania, by sabotować kościelne ob- chody.
Władze liczyły się z poważnymi problemami. W kolegiacie znajdował się pochodzący z 1513 r. obraz Matki Boskiej Łaskiej oraz odkryte w czasie prac konserwatorskich nieznane freski, pochodzące również z XVI w.
Spodziewano się napływu wiernych z okolicznych miej- scowości ("Widawa - stopień religijności wysoki", "Szczerców - stopień religijności wiernych wysoki", "Dłutów - możliwość udziału młodzieży", zakładając słabsze zaangażowanie mie- szkańców Łasku czy nieodległych Pabianic).
Służba Bezpieczeństwa podjęła czynności opera- cyjne, milicja miała kontrolować wszystkie drogi dojazdowe. Natomiast Komitet Powiatowy PZPR z I sekretarzem Edwardem Gajewskim przygotował plan "w celu przeciwdziałania i umniejszenia wagi i znaczenia uroczystości kościelnych oraz odciągnięcia od udziału w nich społeczeństwa, zwłaszcza młodzieży".

We wszystkich szkołach w Łasku i w najbliższej okoli- cy zaplanowano wieczornice harcerskie tematycznie związane z tragicznym wrześniem 1939 r.
Miały one się rozpocząć o godzinę wcześniej niż uroczystości milenijne.
Na godz. 20 zaplano- wano w miejscowym kinie atrakcyjny film jako specjalny seans nocny. Następnego dnia - 25 września - od godz. 10 do 12 przewidziano w kinie atrakcyjny poranek bajek dla dzieci. Starsza młodzież już od 8 rano do godz. 18 przebywać miała na zlocie w Dłutowie k. Pabianic. Zlot, w programie którego przewidziano przegląd amatorskich zespołów artystycznych, zawo- dy sportowe, ognisko harcerskie i zabawę młodzieżową, przygotowany był też wariant na niepogodę. W takiej sytuacji przewidywano zgromadzenie młodzieży licealnej i starszych klas szkół podstawowych w sali "Włókniarza" w Pabianicach.

Jak w obliczu takiej kontrakcji przebiegała uroczystość milenijna w łaskiej kolegiacie?

Tuż przed godz. 18 przybyli biskupi sufragani Fondaliński, Kulik i Bejze. Zostali oni powitani przez przedstawicieli parafian, w tym i czteroletnią dziewczynkę, "która jąkając się, wygłosi- ła wierszyk". Wśród witających obok około tysiąca osób świeckich, w tym około dwustu dzie- ci i młodzieży, zwracała na siebie uwagę grupa dwudziestu halabardzistów.
Podczas powita- nia użyto przenośnej aparatury nagłaśniającej, bowiem na radiofonizację imprezy na zewnątrz kościoła organizatorzy nie mieli zezwolenia.
Fronton kościoła udekorowano flagą biało-czer- wona i biało-niebieską oraz napisem 1366-1966.
Nad porządkiem czuwała straż z biało-niebie- skimi opaskami.
Przed kościołem zbudowany był ołtarz polowy, a w bocznej kaplicy kościo- ła otwarto okolicznościową wystawę.
Po wejściu do świątyni przybyłych biskupów powitał ks. dziekan Franczewski, który powiedział zgromadzonym, iż bp Klepacz nie przybył z po- wodu choroby.
Następnie odbyła się uroczysta procesja wokół kościoła oraz msza św. cele- browana przez bp. Kulika. W jej trakcie udzielono błogosławieństwa młodej parze małżeń- skiej. Problematyka katolickiego małżeństwa była również przedmiotem kazania. Przed godz. 20 główne uroczystości się zakończyły. Ogółem - według SB - uczestniczyło w nich około 2600 osób. (A1PN, 01283/435, Meldunek, 24 IX 1966 r., k. 136-137.)
Po odjeĽdzie biskupów trwały jeszcze ciche adoracje "z udziałem 150 dewotek". O północy odprawiono kolejną mszę, która zakończyła pierwszy dzień milenijnych ob- chodów w Łasku.

Drugi dzień rozpoczął się porannymi nabożeństwami.
Kulminacyjnym momentem była uro- czysta suma przy ołtarzu polowym z udziałem biskupów Fondalińskiego i Kulika.
Odczytano okolicznościowy list od prymasa Wyszyńskiego i ordynariusza Klepacza, który napisał m.in., że
"Parafia Łask ze względu na swoją starożytność, bo 600 lat istnienia, ma szczególne prawo do milenijnego obchodu. Czczony w kolegiacie obraz Matki Bożej nadaje uroczystościom maryjny charakter".
Po południu - już z udziałem bp. Bejze - odbył się konkurs chórów. Na 28 parafii udział wzięło 9 chórów 12-15-osobowych. Ich występy uświetnił swym udziałem Bernard Ła- dysz, śpiewak opery warszawskiej, i Jan Zdrojewski, aktor teatrów łódzkich, recytując wiersze oraz fragmenty encykliki Pacem in terris. W tej części uroczystości uczestniczyło około sześć- set osób.
Na koniec w trakcie już ostatniej mszy św. bp Bejze bierzmował trzynaście młodych osób.
Po tym nastąpiła ceremonia pożegnania trzech biskupów, połączona z recytacją wierszy o tematyce religijnej Józefa Macieja Kononowicza. Hierarchów żegnało około 1700 osób. Pod- czas uroczystości nie zanotowano incydentów o charakterze politycznym, również w wystąpie- niach księży biskupów nie dopatrzono się treści, które mogły zaniepokoić władze.

Druga diecezjalna uroczystość milenijna odbyła się w Piotrkowie Trybunalskim. ( Jak podano w programie uroczystości - "Mieście bogatym w historyczną i narodową przeszłość, jak również niezwykle bogatą w religijne przeżycia, mające wielkie znaczenie i zasługi i wkład w historię Kościoła katolic- kiego w Polsce.
Tu odbywały się Synody Prowincjonalne i Ogólnopolskie [...] Wystarczy przytoczyć, o histo- rycznym znaczeniu synodu odbytego w Piotrkowie, w kościele farnym w r. 1521, zwołanym przeciw reformom Lutra, pod przewodnictwem prymasa Polski Jana Łaskiego [...]
W r. 1551 na synodzie w Piotrkowie kardynał Stanisław Hozjusz pisze zarys swej słynnej książki - "Confessie fidei catholicae christianae" w obronie wiary katolickiej. Synod piotrkowski w r. 1577 przyjmuje uchwały soboru trydenckiego".
W Piotrkowie Trybunalskim odbyły się 24 synody kościelne, miały tutaj miejsce również sejmy elekcyjne, a przez 215 lat - od 1577 do 1792 r. - zwoływano na doroczne posiedzenia Trybunały Koronne (AIPN, 01283/435, Diecezjalne uroczys- tości Tysiąclecia "Historycznym Szlakiem Tysiąclecia" w Diecezji Łódzkiej, [1966 r.], k. 100).)

W liście pasterskim z 4 września 1966 r. ordynariusz łódzki poinformował wiernych o obchodach i za- prosił do udziału.
Piotrków Trybunalski, w porównaniu z Łaskiem, był dużo większym miastem (70 tys. mieszkańców) i ośrodkiem przemysłowym.
Do największych zakładów należały huty szkła "Kara", "Hortensja", "Feniks", Zakłady Urządzeń Szklarskich, Fabryka Maszyn Górni- czych, Zakłady Przemysłu Bawełnianego.
O ludności zamieszkującej to miasto bezpieka pisała, że jest ona "w większości praktykująca". O tym świadczyły chociażby coroczne pielgrzymki do Częstochowy.
Mimo to władze nie spodziewały się większych problemów natury politycznej.
O piotrkowskich proboszczach: ks. Ludwiku Ziętku (parafia św. Jakuba), ks. Czesławie Rącza- szku (parafia Najświętszego Serca Jezusowego) wypowiadano się, że są lojalnie ustosunkowani do miejscowych władz.
Gorzej było z faktycznym administratorem trzeciej piotrkowskiej para- fii ks. Aleksandrem Łęgockim (parafia św. Jacka), zastępującym w obowiązkach chorego, 80-letniego proboszcza ks. Jana Krzyszkowskiego. Dla SB ks. Łęgocki był "Jednostką wybitnie negatywnie ustosunkowaną do PRL".
W związku z tym "ustawiono pod niego" dwóch tajnych współpracowników ps. "Jurek" i "Sylwester", osoby będące z nim w codziennych kontaktach. (AIPN, 01283/435, Plan organizacji operacyjnego zabezpieczenia diecezjalnych uroczystości milenijnych w parafii św. Jakuba Apostoła w Piotrkowie Trybunalskim 15-16 X 1966 r, 3 X 1966 r, k. 91-93; AIPN Łd, pf 10/565, Notatka służbowa o realizacji wytycznych Wydziału IV oraz planu jednostki powiatowej do pracy na rok 1966, 30 IX 1966 r, k. 216.)
Zakładano, że jedynie w przypadku przyjazdu biskupa częstochowskiego Franciszka Musiela spodziewać się można jego wrogiej wypowiedzi w czasie kazania. W rzeczywistości często- chowski hierarcha nie przyjechał i władze nie miały problemu.

15 paĽdziernika do kościoła św. Jakuba, który był centralnym miejscem piotrkowskich uro- czystości, przybyli bp Bejze i bp Fondaliński.
Kościół na zewnątrz udekorowany był flagami - nie- biesko-białą, biało-czerwona i biało-żółtą, na których umieszczony był napis "Te Deum laudamus" z datami 966-1966 na tle godła i herbu Piotrkowa Trybunalskiego. Flagami przyozdobiona była też wieża kościoła.
Na cmentarzu przykościelnym zbudowany został ołtarz polowy z dużym krzyżem i napisem "1000 lat".
Biskupów witało około 50 księży z okolicznych parafii, zakon- nicy i zakonnice oraz około 1200 wiernych, w tym 30 dziewcząt w bieli, 30 ministrantów, 2 orkiestry i 20 chorągwi kościelnych.
Po ceremonii powitalnej bp Bejze odprawił uroczyste nabożeństwo. Następnie księża miejscowi udzielali ślubów parom małżeńskim. Odczytane zostały także telegramy nadesłane przez kardynała Wyszyńskiego i bp. Klepacza.
Wieczorem w kościele trwały różańcowe nabożeństwa adoracyjne.
O północy rozpoczęła się msza w inten- cji beatyfikacji papieża Jana XXIII. W nabożeństwie uczestniczyło około tysiąca osób.
16 paĽdziernika od godz. 6 rano we wszystkich piotrkowskich kościołach i klasztorach wzno- wiono milenijne uroczystości.
Biskup Bejze odprawił mszę św. w kościele św. Jacka, a bp Fonda- liński w kościele Najświętszego Serca Jezusowego. Natomiast w kościele św. Jakuba miejscowi księża odprawili mszę dla młodzieży. Jeden z nich w trakcie kazania mówił m.in. "o sile Chrystu- sa, że jest jak gdyby elektrownią, a katolicy żarówkami, które czerpią od niego światło i natchnie- nie. Ludzie, którzy nie wierzą lub zgrzeszyli, nie czerpią w pełni światła płynącego z tej elektrow- ni chrystusowej, pozostała treść kazania miała charakter religijny". (AIPN, 01283/435, Meldunek dotyczący uroczystości milenijnych w Piotrkowie Trybunalskim, 16X 1966 r.,k. 150.)
Odważnie podczas kazania wystąpił superjor klasztoru oo. jezuitów Tadeusz Andersohn, który zaprotestował przeciwko orga- nizowaniu równolegle z uroczystościami kościelnymi konkurencyjnych obchodów, "aby odcią- gnąć młodzież od kościoła, organizuje się darmowe wycieczki, daje się dzieciom bezpłatne bułki z kiełbasą".
W dalszej części swojej wypowiedzi apelował, aby jednak dzieci włączyły się w uro- czystości kościelne, żeby mniej patrzyły w telewizor, a częściej przychodziły do kościoła.
Nadmienił także o zakazie wędrówki po parafiach obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej.
Centralny punkt piotrkowskich uroczystości milenijnych stanowiła uroczysta suma w kościele św. Jakuba.
Obok biskupów sufraganów Bejze i Fondalińskiego, wikariusza generalnego kurii łódz- kiej ks. Jana Żdżarskiego uczestniczyło w niej pięciu profesorów Katolickiego Uniwersytetu Lu- belskiego, Akademii Teologii Katolickiej, księża z dekanatów piotrkowskiego, tomaszowskiego, czarnocińskiego, Olszyńskiego i bełchatowskiego oraz około 4 rys. wiernych.
W nabożeństwie wzięły też udział chóry kościelne.
"W czasie uroczystości zanotowano przybywanie do kościoła licznych delegacji z okolicznych parafii, kilka z nich występowało w strojach regionalnych (około 100 osób)".
Po południu natomiast w kościele jezuitów z udziałem bp. Bejze odbyła się uroczysta akademia milenijna
(w tym czasie bp Fondaliński był u bernardynów na nabożeństwie dla chorych) oraz koncert trzech chórów oraz solistki opery łódzkiej Delfiny Ambroziak, która wykonała trzy pieśni.
W ten sposób uroczystości piotrkowskie dobiegały końca. Służba Bezpieczeństwa mogła więc poinformować swoją centralę w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, że w Piotrkowie 15-16 paĽdziernika 1966 r. "żadnych zakłóceń ze strony wiernych czy księży nie stwierdzono".

Następne większe uroczystości milenijne, pomijając Tomaszów Mazowiecki 5 listopada 1966 r., miały odbyć się już w Łodzi. Okazją było święto patrona łódzkiej katedry św. Stanisła- wa Kostki, przypadające 13 listopada.
Regionalne uroczystości milenijne na terenie Łodzi poprzedziły trzydniowe modlitewne przygotowania tzw. triduum we wszystkich parafiach oraz adoracja Najświętszego Sakramen- tu 12 listopada w katedrze.
13 listopada rano we wszystkich parafiach łódzkich odbyły się na- bożeństwa, "na których wygłaszano kazania o treści religijnej bez poruszania aspektów poli- tycznych lub antypaństwowych".
Od godz. 9 z większości kościołów parafialnych wyruszyły do katedry delegacje ze sztandarami zwiniętymi w pokrowcach.
Przed uroczystą mszą św. bp Fondaliński, witając delegacje parafian, miał powiedzieć, że ma pretensje do wiernych za mały udział w przygotowaniach uroczystości, bo "tych, co angażowali się w przygotowania, może policzyć na palcach".
Po powitaniu przybyłego ordynariusza Klepacza, który "zajął miej- sce po lewej stronie ołtarza, siedząc przez całe nabożeństwo", odczytano krótką depeszę z bło- gosławieństwem od prymasa Wyszyńskiego.
Zaczynające się nabożeństwo celebrował łódzki bp Kulik.
Kazanie o treści bez akcentów politycznych wygłosił dziekan dekanatu łaskiego ks. Franczewski. W nabożeństwie uczestniczyło około 5500 wiernych.
Druga część uroczystości nastąpiła po godz. 17, a rozpoczął ją występ chóru.
Zamknięcie obchodów stanowiła procesja na zewnątrz katedry prowadzona przez bp. Fondalińskiego i Kulika niosąca obraz Matki Bo- skiej Częstochowskiej. Uczestniczyło w niej około 1500 osób.
Po procesji i krótkim nabożeń- stwie w katedrze wierni opuścili świątynię. (AIPN, 01283/437, Notatka dotycząca przebiegu "Regionalnych uroczystości milenijnych" w kościele katedral- nym 13 XI 1966 r. w Łodzi, 14 XI 1966 r., k. 272-274; ibidem, Meldunek specjalny dotyczący przebiegu regio- nalnych uroczystości milenijnych 13 XI 1966 r. w kościele katedralnym w Łodzi, 13 XI 1966 r., k. 79-80.)

27 stycznia 1967 r. zmarł bp ordynariusz Klepacz.

Jest oczywiste, że ten smutny fakt miał znaczenie dla prowadzo- nych przygotowań. Zmarły biskup zajmował bardzo powściągliwe stanowisko, jeśli chodzi o kształt stosunków państwo-Kościół.
Po jego zgonie dla wielu bardzo nurtującym stało się py- tanie: jakie kierunki działania podejmie nowo mianowany ordynariusz?
Tymczasową odpo- wiedĽ dała uchwała kapituły łódzkiej, która dokonała wyboru wikariusza kapitulnego, a został nim bp Kulik. Fakt ten był interpretowany jako wyraz ostrożnej postawy łódzkiej kapituły. (AIPN Łd,pf 10/649, Sytuacja w Kościele łódzkim po śmierci bp. Klepacza, 26 IV 1967 r.,k. 15; por. A. Ziół- kowska, op. cit., s. 77.)
Nowy wikariusz kapitulny bardzo szybko stanął wobec wyzwań wynikających z decyzji o organizowaniu na terenie diecezji centralnych uroczystości milenijnych.
8 marca 1967 r. spotkał się z Franciszkiem Grochalskim, przewodniczącym PWRN w Łodzi, omawiając stan przy- gotowań uroczystości, głównie w Tumie pod Łęczycą.
"Przewidując prawdopodobnie jakieś zastrzeżenia ze strony władz referował tę sprawę z pewnym zaniepokojeniem.
Przede wszyst- kim szeroko uzasadnił konieczność odbycia takiej imprezy po zakończeniu roku milenijnego.
Wyjaśnił, że diecezja łódzka pozostała w ubiegłym roku poza szlakiem miejsc historycznych i nie było na jej terenie imprez milenijnych.
Zgłaszane z tego tytułu pretensje do bp. Klepacza spowodowały, że zobowiązał się on zorganizować taką imprezę w póĽniejszym terminie.
Obe- cnie kuria nie może nie wykonać tego zadania, do którego zobowiązał się zmarły ordyna- riusz" (Al PN Łd. pf 10/810, Wyciąg z notatki dotyczącej rozmowy bp. Kulika z przewodniczącym PWRN w Łodzi, 8 111 1967 r.,k. 1.)
Dalej bp Kulik, podkreślając swoją dobrą wolę, poinformował, że ze względu na przy- gotowywane przez władze "Dni Łęczycy" 3-4 czerwca, Kuria, która w tych dniach planowała zorganizować własne uroczystości, wycofuje się z tego i przesuwa obchody na 10-11 czerwca.
W trakcie rozmowy wstępnie podjęto kwestie przejazdu biskupów z Łodzi do Tumu, budowy ołtarza polowego na zewnętrznej ścianie tumskiej kolegiaty, zakończenia remontu drogi doja- zdowej.
W nawiązaniu do tej rozmowy bp Kulik 3 kwietnia 1967 r. zwrócił się do PWRN z "pi- semnymi wnioskami dotyczącymi wspomnianych uroczystości pierwszego roku drugiego Ty- siąclecia istnienia Państwa Polskiego i Chrztu Polski". W piśmie precyzowano sprawy podjęte wcześniej w rozmowie - zezwolenie na radiofonizację terenu na zewnątrz tumskiej świątyni, zgromadzenie poza obszarem cmentarza przykościelnego, urządzenie parkingów dla samocho- dów, którymi przyjadą biskupi i księża".
Ksiądz bp Kulik był również organizatorem 27 lutego 1967 r. zebrania księży diecezji łódz- kiej w auli WSD w Łodzi, poświęconego sprawie uroczystości milenijnych w Tumie i katedrze.
Wybrano prezydium, które miało kierować bieżącymi pracami przygotowawczymi.
Zabierając głos, bp Kulik powiedział m.in., że prowadzone były już rozmowy z władzami. "Zaapelował do księży, by wszystkie wystąpienia, przemarsze itp. nie przybierały charakteru manifestacji, ponieważ mu bardzo na tym zależy. Prosił również księży, aby w dekoracjach zachować umiar. Problem ten podkreślał kilkakrotnie.

Kuria łódzka, dążąc do mobilizacji wiernych wokół Ko- ścioła i haseł, wynikających z obchodów milenijnych przez pokazanie przywiązania wiernych do wiary katolickiej, postanowiła, że właściwe uroczystości zostaną poprzedzone rekolekcja- mi. Miały one objąć dekanat łęczycki i miasto ŁódĽ.
Rekolekcje stanowe w parafiach dekana- tu łęczyckiego oraz Zgierzu i Ozorkowie mieli wygłosić księża paulini, zaś nauki w parafiach łódzkich - jezuici.
Służba Bezpieczeństwa łódzka stwierdziła, że w "skład grupy misyjnej je- zuitów wchodzi 25 misjonarzy specjalnie dobranych i przygotowanych do głoszenia rekolek- cji".
Bezpieka podkreślała, że niektórzy księża mieli negatywnie przyjąć wiadomość o jezuic- kich misjach. "Niektórzy księża stwierdzają, że "dosyć już bałaganu i zamętu, kto się będzie tłumaczył za wybryki jezuickie w czasie głoszonych misji". (A1PN, 01283/437, Informacja dotycząca przygotowań kleru do uroczystości milenijnych w diecezji łódzkiej 10-11 VI 1967 r., 27 V 1967 r. k. 154, 156-157.)
W przygotowaniach duży na- cisk położono również na właściwe przygotowanie młodzieży akademickiej i szkolnej.
Szcze- gólnie dużą rolę miały odegrać duszpasterstwa akademickie przy kościele Św. Teresy i w para- fii oo. jezuitów.
Sprawa uroczystości milenijnych była również tematem spotkania proboszczów z terenu Łodzi, które odbyło się 22 maja.
Wiązało się ono z tym, że na terenie każdej parafii zaplanowano pobyt zaproszonego na uroczystości biskupa z innej diecezji. Oko- liczność ta wymagała stosownych przygotowań.
Wypracowany stopniowo program szczegółowy uroczystości milenijnych diecezji łódzkiej w katedrze i Tumie Łęczyckim zakładał, że
w sobotę 10 czerwca przybędą prymas Wyszyński (do Kurii) i zaproszeni księża biskupi do poszczególnych parafii.
W wigilię uroczystości central- nych zaplanowano uroczyste nabożeństwo celebrowane przez abp. dr. Karola Wojtyłę.
Wieczo- rem planowano w łódzkich kościołach nabożeństwa, w świątyni Matki Boskiej Zwycięskiej mszę św. dla młodzieży szkolnej celebrować miał bp Jerzy Stroba, a w kościele św. Teresy bp dr Lech Kaczmarek.
Następnego dnia 11 czerwca o godz. 6 rano rozpoczynały prymaria,
o 7.00 nabo- żeństwo centralne dla sióstr zakonnych (bp dr Bronisław Dąbrowski);
o 8.00 centralne dla męż- czyzn, równolegle w kościele Najświętszego Imienia Jezus dla młodzieży akademickiej (prymas Wyszyński);
o godz. 9.00 nabożeństwo centralne dla ministrantów (bp Ignacy Jeż);
o 10.15 suma pontyfikalna z udziałem Episkopatu Polski (celebrans główny abp dr Antoni Baraniak, koncele- brami księża biskupi dr Dąbrowski, dr Jan Wosiński, dr Jan Mazur, dr Wacław Skomorucha, dr Bejze, kazanie - abp Bolesław Kominek).
Uroczystości w Tumie przewidywano, że rozpoczną się o godz. 14.15, mszę św. celebrować miał wikariusz kapitulny dr Kulik, kazanie bp dr Lucjan Bernacki.
Po powrocie do Łodzi o godz. 19.30 zaplanowano mszę św. przy ołtarzu polowym.
Ustalono, że głównym celebransem będzie kardynał dr Wojtyła, a kazanie wygłosi prymas Wy- szyński. Nabożeństwo to stanowiło finalny punkt planu obchodów milenijnych.
Przyjęty program był bogaty i bardzo napięty. Jego realizacja była dodatkowo utrudniona przez to, że komunistyczne władze nie zamierzały zachować neutralności.
W celu przeciwdzia- łania uroczystościom, ograniczenia ich zasięgu zmobilizowano aparat partyjny, związków za- wodowych, organizacji młodzieżowych i rzecz jasna - milicji oraz SB.
Ta ostatnia w ramach operacyjnego zabezpieczenia uroczystości postawiła sobie następujące zadania:
rozpoznanie zamierzeń "kleru i elementów z nim związanych";
przeciwdziałanie wszelkim próbom wywo- ływania "określonych prowokacji";
niedopuszczenie do wrogich wystąpień ze strony uczestni- ków zgromadzenia;
dokumentowanie wystąpień przedstawicieli hierarchii kościelnej, księży lub osób świeckich uczestniczących w planowanych uroczystościach.
Z uwagi na te zadania SB miała na pierwszym etapie technicznie i fizycznie zabezpieczać rekolekcje w dekanacie łęczyc- kim, w Ozorkowie i Zgierzu; na drugim etapie technicznie i operacyjnie zabezpieczać pobyt bi- skupów w parafiach diecezji łódzkiej: na trzecim etapie zabezpieczyć operacyjnie oraz doku- mentować technicznie uroczystości.
Na każdym etapie planowano wykorzystać pracowników operacyjnych, środki techniki operacyjnej, kontakty obywatelskie i tajnych współpracowni- ków.
Główne uroczystości w Tumie - bez rekolekcji i pobytu biskupów zabezpieczać miało 16 pracowników z minifonami, 19 kontaktów operacyjnych (10 do technicznego i fizycznego zabezpieczenia, 9 do operacyjnego, w tym trzy spośród księży), 10 tajnych współpracowników (4 spośród księży, 6 osoby świeckie). (AIPN, 01283/437, Plan zabezpieczenia milenijnych uroczystości kościelnych w parafii Tum pow. Łęczyca, 11 VI 1967 r.,k. 35-36.)
Do tego trzeba dodać ochronę uroczystości w Łodzi, do którego to zadania zaangażowano dużo większe siły.
W Łodzi SB zamierzała ustalić personalia biskupów, którzy będą uczestniczyć w uroczysto- ściach i ich środki lokomocji;
ustalić personalia misjonarzy jezuickich, biorących udział w łódzkich przygotowaniach wiernych;
wytypowano też osoby do rozmów ostrzegawczych, zatrzymań profilaktycznych i operacyjnego zabezpieczenia;
wytypowano tajnych współpra- cowników, którzy będą uczestniczyć w uroczystościach, "przekazano im odpowiednie zada- nie i ustalono terminy oraz miejsca spotkań";
organizowano działania rozpoznawcze w więk- szych zakładach pracy;
wzmocniono ochronę obiektów kluczowych i specjalnego znaczenia, a szczególnie "obiektów dysponujących bronią, materiałami wybuchowymi, trującymi, pro- mieniującymi itp.";
Wydział "T" poczynił niezbędne przygotowania do utrwalenia kazań i wystąpień publicznych na uroczystościach centralnych i w parafiach;
Wydział "B" zorgani- zował trzy zakryte punkty obserwacyjne ("Wołga", "Oka" i "Lena");
Wydział "W" wzmógł perlustrację korespondencji.
Na realizację zadań operacyjnych przewidziane zostały w nie- znanej wysokości środki finansowe z funduszu "O" (operacyjnego).
Warto jeszcze podkre- ślić, że polecono, aby pracownicy operacyjni, techniki operacyjnej i obserwacji, wykonując zadania w wyznaczonych im rejonach dużych skupisk uczestników imprezy, pozostawili broń służbową w swojej siedzibie.

Do sabotowania łódzkich uroczystości kościelnych przygotowywały się też inne komór- ki komunistycznego państwa.
Na początek Komenda Miejska MO i komitety dzielnicowe PZPR miały zwrócić uwagę czy w uroczystościach nie biorą udziału przedstawiciele "akty- wu" społeczno-politycznego. Do ewentualnego wykorzystania w związku z przyjazdem pry- masa Wyszyńskiego zamierzano skoncentrować 2 tys. osób aktywu (stołówka i klub Zakła- dów Przemysłu Bawełnianego im. Dzierżyńskiego - 700 osób; Muzeum Włókiennictwa - 300; Zarząd Łódzki Związek Młodzieży Socjalistycznej - 500, Zarząd Okręgowy Związku Zawodowego Budowlanych - 500).
Ta duża grupa miała być przeszkolona politycznie, a po- nadto 1/3 składu powinny stanowić kobiety.
Aby zniechęcić studentów partia zamierzała przeprowadzić rozmowy z władzami łódzkich uczelni oraz Zrzeszeniem Studentów Polskich i ZMS dla ustalenia sposobów przeciwdziałania. Przedstawić "polityczny charakter uroczy- stości i zalecić nasilenie egzaminów na wszystkich wydziałach i dyscyplinach od 8 do 14 czerwca br. oraz zaapelować o nie branie udziału w uroczystościach". (AIPN, 01283/437, Plan przeciwdziałania imprezom kościelnym 10 i 11 VI 1967 r., [1967 r.], k. 77-78.)
Młodzież szkolną miała powstrzymać od pójścia do świątyń mobilizacja administracji szkolnej, ZMS i Związ- ku Harcerstwa Polskiego. Główną formą przeciwdziałania - przyznano bez ogródek - "bę- dzie wywiezienie (już w sobotę) dzieci z miasta na obozy, biwaki, wycieczki, zloty itp."
W planie odnotowano też, że "można rozważyć zapełnienie aktywem robotniczym kościo- łów" św. Teresy, Matki Boskiej Zwycięskiej i Najświętszego Serca Jezusowego, w związku z przewidywanymi tam spotkaniami biskupów z młodzieżą szkolną i studentami.
Na pozy- skanie młodych obliczone było również organizowanie przy wsparciu komitetów dzielnico- wych PZPR i organizacji młodzieżowych zabaw i wieczorków tanecznych.
Ponadto przeciw- ko prymasowi planowano użyć zorganizowane przez organizację partyjną z Bałut "ruchome grupy aktywu na samochodach", które mogły być wykorzystane na trasie do ewentualnego demonstrowania przeciwko kardynałowi Wyszyńskiemu.
Szczegółowo przygotowano się do przeciwdziałania poszczególnym nabożeństwom 11 czerwca. Poranne msze w kościołach pa- rafialnych miały być tylko obserwowane przez grupy milicjantów i aktyw. Natomiast w po- bliżu katedry na ul. Piotrkowskiej, Worcella i 8-go Marca już od godz. 9.00 rano planowano zgromadzić 5-6 tys. aktywu. Do tego trzeba dodać siły MO i ORMO wzmacniane aktywem partyjnym na skrzyżowaniach sąsiadujących z katedrą. "W odpowiednim czasie, określonym sytuacją na placu kościelnym grupy te całkowicie zablokują dojście do katedry - uzasadnia- jąc to stanowisko nadmiernym zgrupowaniem przed katedrą, wynikającym stąd niebezpie- czeństwem i koniecznością utrzymania porządku publicznego".
Osobną grupę tysiącosobo- wą, składająca się z samych kobiet przeznaczoną "do przeciwdziałania incydentom przed katedrą i dla kontragitacji", planowano umieścić w pałacyku ZMS i budynku Związku Zawo- dowego Budowlanych.
Władze nie zamierzały również dopuścić, aby do Tumu samochody prymasa i biskupów jechały kolumną.
Precyzyjnie wyznaczono trasę przejazdu (oczywiście nie mogło być mowy o ul. Piotrkowskiej).
"W wypadku zgromadzenia ludzi na planowanej trasie, bądĽ zbyt duże- go zgrupowania dekoracji kościelnych zmienić trasę przejazdu".
Zakładano też zmianę trasy powrotu biskupów z Tumu do Łodzi.
A ponadto na trasie przejazdu przewidziano grupy akty- wu w ilości 6-7 tys. osób w celu zabezpieczenia wspólnie z MO porządku, przeciwdziałania ewentualnym próbom manifestacji "ze strony elementów klerykalnych", "demonstrowania w zależności od sytuacji przeciwko Wyszyńskiemu", przeciwdziałania dekoracji trasy przeja- zdu.
Poszczególne KD PZPR otrzymały do zabezpieczenia określone odcinki ulic, którymi mieli przemieszczać się samochodami biskupi. Przykładowo, KD PZPR Bałuty otrzymał zadanie kontrolowania 3,3 km trasy od skrzyżowania ul. Limanowskiego i Zachodniej do Ra- dogoszcza. W ramach zabezpieczenia przy mauzoleum Związek Bojowników o Wolność i Demokrację "zorganizuje 500-700-osobową grupę [...] protestujących przeciwko Wyszyń- skiemu".
Pod Kurią Biskupią czuwać miało 2 tys. osób aktywu przeznaczonego dla przeciw- działania ewentualnym demonstracjom w tym miejscu podczas odjazdu prymasa do Warsza- wy.
Ponadto była też przygotowana dwustuosobowa grupa aktywu na samochodach dla "odpowiedniego pożegnania Wyszyńskiego" na trasie jego wyjazdu do Warszawy po zakoń- czeniu uroczystości.
Przewidywano również możliwość zastosowania innych środków i form przeciwdziałania imprezom kościelnym: specjalne zebrania organizacji partyjnych, spotkania z aktywem, uru- chomienie terenowych grup partyjnych dla przeciwdziałania próbom dekoracji terenu wokół katedry, terenów przyległych do obiektów sakralnych, a także trasy przejazdu biskupów.
Na 5 czerwca 1967 r. ustalono spotkanie czynników partyjnych z redaktorami naczelnymi gazet, radia i telewizji i zarządu kin dla omówienia planów ich działania w związku z uroczystościa- mi milenijnymi. "Chodzi głównie o zwrócenie uwagi na zmontowanie atrakcyjnego programu radiowo-telewizyjnego i filmowego oraz atrakcyjną popularyzację imprez odbywających się w tym okresie".
Milicja i KW PZPR przygotowywały się też do "właściwej reakcji" na próby procesyjnego przybywania mieszkańców miejscowości spoza Łodzi do katedry.
Ponadto PZPR i ZSP zapowiadały stanowcze reagowanie na niewłaściwe - z ich punktu widzenia - nastroje i zachowania studentów. W planie przewidziano też przeprowadzenie przez przewodniczących prezydiów dzielnicowych rad narodowych rozmów z administratorami parafii. Jednak praw- dziwym "hitem" miało być sprowadzenie na niedzielę 11 czerwca do Łodzi bohaterów popu- larnego serialu Czterej pancerni i pies. W parku na Zdrowiu zaplanowano też powtórkę - pierwsze odbyło się 28 maja - widowiska pt. Ballada partyzancka, z udziałem dziesiątek akto- rów, statystów i inscenizacją zrzutu lotniczego. (K. Lesiakowski, Mieczysław Moczar "Mietek". Biografia polityczna, Warszawa 1998, s. 282-283; "Głos Ro- botniczy", 12 VI 1967.)
Omówiony plan szybko został wprowadzony w życie. Dążąc do ograniczenia skali łódzkich uroczystości, które rysowały się z dużym rozmachem, władze zdecydowały się na posunięcie, które musiało odbić się negatywnie na planach kurii łódzkiej. Nie wyrażono zgody na budowę ołtarza polowego przygotowywanego na znajdującym się za katedrą frontonie seminarium du- chownego. W tej sprawie 29 maja 1967 r. z Edwardem KaĽmierczakiem, przewodniczącym PRNŁ, rozmawiał bp Kulik. Nie ukrywając, że jest to decyzja podjęta w porozumieniu z władza- mi centralnymi, przewodniczący KaĽmierczak powiedział: Jesteśmy tutaj na stanowisku, że ca- łą uroczystość można odbyć w ramach kościoła. Oczywiste z uwzględnieniem tego, że poza mu- rami kościoła zawsze pewna ilość wiernych prawdopodobnie zgromadzi się. Nie budować ołtarza, z którym i tak jest kłopot materiałowy". (AIPN. 012X3/437, Stenogram rozmowy przewodniczącego Rady Narodowej m. Łodzi z bp. Kulikiem, 29 V 1967 i-., k. 38.)
Kurii łódzkiej zarzucono, że nie wystąpiła o stosowne zezwolenia, a ponadto przewodniczący nie omieszkał zauważyć, że w kościołach łódzkich 30 kwietnia został, mimo ostrzeżenia, odczytany list Episkopatu Polski, zawierający rzekomo ak- centy antypaństwowe. Można więc fakt zakazu budowy ołtarza interpretować jako rodzaj kary dla łódzkich biskupów.
Biskup Kulik argumentował, że zakaz ustawienia ołtarza odbije się w Polsce dużym, negatywnym echem, również wśród biskupów, którzy byli przekonani, że w Łodzi obcho- dy milenijne odbędą się bez problemów. Przestrzegał, że będzie to korzystne dla tych, którzy nie dbali tak jak łódzka kuria o poprawne stosunki z władzą państwową. "Tak dobre utrzymujecie sto- sunki w Łodzi, a ile żeście wystawili w Łodzi kościołów, kiedy Tarnów buduje 5. Ile żeście para- fii stworzyli? Ani jednej - wtedy kiedy inne diecezje stwarzają wikariaty formalnie czy niefor- malnie. No na taką metodę nasz pasterz [tzn. bp Klepacz - przyp. K.L.] nie pisał się [...]".
Argument, że zakaz podważa wolę bp. Klepacza i uniemożliwi dotychczasową współpracę, podważa poprawne relacje władzy i Kościoła na terenie diecezji łódzkiej nie przyniósł żadne- go skutku. Co najwyżej, przewodniczący PRNŁ zgadzał się na nagłośnienie terenu przy kate- drze. Wtedy biskup spytał, jaka to dla władz różnica, bo przecież w nabożeństwie będzie ucze- stniczyć w przypadku nagłośnienia taka sama ilość wiernych jak gdyby wyrażono zgodę na ołtarz polowy.
Z zachowanego stenogramu rozmowy wynika, że rozmowa była dość burzliwa, rozmówcy przerywali sobie wypowiedzi, pytania pozostawały często bez odpowiedzi. Przewo- dniczący PRN był jednak głuchy na to, co mówił łódzki wikariusz kapitulny. Ten ostatni, za- biegając o cofnięcie zakazu budowy ołtarza polowego, podnosił, że w katedrze będzie ciasno i gorąco. Gdy jego rozmówca wyrażał wątpliwości, powiedział: "Tak ale przecież Przewodni- czący jeszcze nigdy nie odprawiał [mszy św. - przyp. K.L.] i nie wie co to jest usiąść wtedy, gdy stoją, gdy wszyscy są mokrzy [...]". Niestety i ta uwaga na niewiele się przydała.
Biskup Kulik i przewodniczący KaĽmierczak spierali się również o trasę przejazdu bisku- pów z Łodzi do Tumu. Samochodom wyznaczono przejazd ul. Worcella, Wólczańską, Próch- nika, Zachodnią i Zgierską. Zabronione było przemieszczanie się kawalkadą aut, a ponadto "proszę to zrobić na trasie, żeby nie było zgrupowań ludzi, żeby nie doszło do takich czy in- nych zahamowań ludzi, manifestacji".
Wikariusz kapitulny łódzki, chcąc wpłynąć na zmianę stanowiska swego rozmówcy, zapewnił, że uroczystości odbędą się spokojnie: "Panie przewo- dniczący, jeżeli do tej pory w Łodzi nie mieliśmy tych rozróbek, to nie będziemy ich mieli".
Spotkanie zakończyło się zapowiedzią biskupa złożenia stosownego odwołania od decyzji o rozbiórce ołtarza polowego.
Odwołanie nie przyniosło żadnego skutku.
4 czerwca 1967 r. o godzinie 4 rano rozpoczęła się rozbiórka ołtarza. Około trzydziestu robotników rozbijało siekierami i łomami budowaną konstrukcję i ładowało na ciężarówki. Milicja nie zezwalała na gromadzenie się przecho- dniów. (P. Raina, op. cit., s. 428.)
Kwestia zakazu budowy ołtarza musiała być dostrzeżona i komentowana przez wier- nych oraz duchowieństwo diecezji łódzkiej. Podczas spotkania bp. Kulika po uroczystościach odpustowych u oo. jezuitów w parafii Najświętszego Imienia Jezus "wyczuwało się atmosferę przygnębienia spowodowanego "trudnościami, jakie władze robią przy organizowaniu obcho- dów milenijnych"".
Biskup dał wyraz swojemu rozczarowaniu decyzją władz. Jezuici mieli wy- razić opinię, że władze pierwsze uczyniły "zaczepny krok" i że zaistniała sytuacja jest w pew- nym sensie próbą sił".
Natomiast księża "znani ze swej nieustępliwości" twierdzili, że jest to klęska wszystkich tych, którzy wierzyli w możliwość współpracy z władzami". Ich zdaniem nadmiernie zachowawcza polityka łódzkiej kurii poniosła klęskę, a rządzącym nie zależy na po- prawnych stosunkach z Kościołem, dlatego postąpili bardziej surowo niż w innych miejscach. (AIPN, 01283/437, Meldunek I zastępcy komendanta miejskiego MO ds. bezpieczeństwa w Łodzi płk. Chruśliń- skiego,5 VI 1967 r.,k. 160-161.)
Trzeba podkreślić, że łódzka kuria nie zdecydowała się na upublicznienie sprawy zakazu budowy, a faktycznie rozbiórki podium pod ołtarz. Funkcjonariusze SB stwierdzali więc, że pod- czas rekolekcji w poszczególnych parafiach duchowni nie wspominali o tym fakcie. Kwestia ta nie została również poruszona w odczytanym 4 czerwca w kościołach liście do diecezjan wika- riusza kapitulnego kurii łódzkiej bp. Kulika. W tym dokumencie zawarto w zasadzie tylko za- proszenie wiernych do udziału w uroczystościach zaplanowanych na 10 i 11 czerwca 1967 r.
Biskup Kulik poinformował jednak o sprawie ołtarza najbardziej zainteresowanych obchodami. 6 czerwca w Kurii Biskupiej odbyło się zebranie proboszczów z terenu Łodzi, w czasie którego poinformował on zgromadzonych, "że w nocy rozebrano podium pod ołtarz polowy i w związ- ku z tym musi nastąpić zmiana programu na dzień 12 [winno być 11 - przyp. K.L.] czerwca, po- nieważ nie będzie wieczornego nabożeństwa.
Biskup miał też wyrazić swoje obawy o reakcje wiernych oraz zachowanie oo. jezuitów. "[...] zebrałem jezuitów - misjonarzy i powiedziałem im, aby w swych wystąpieniach byli wstrzemięĽliwi i nie wykorzystali ambony przeciwko wła- dzom. A tak mi się za to wszystko odwdzięczono. Teraz nie chcę ponosić odpowiedzialności za to co mogą mówić jezuici". Ponadto wikariusz kapitulny w dużym rozgoryczeniu wypowiedział opinię, że "był przekonany do wczorajszego dnia, że Wyszyński nie mówiłby nic nieprzyjemne- go pod adresem władz, a teraz nie wie jak będzie". W rzeczywistości oburzenie księży świec- kich i zakonników łódzkich nie wyszło poza ramy nieoficjalnych rozmów.
Kanclerz kurii ks. Ja- worski powiedział, że w sprawie ołtarza władze postąpiły "w sposób perfidny i bandycki".
Ksiądz Rokicki z parafii św. Piotra i Pawła demontaż nazwał "robotą UB". Ale tylko jezuicki re- kolekcjonista w łódzkiej parafii św. Krzyża podał wiernym do wiadomości fakt rozebrania podi- um pod ołtarz polowy, wzywając na zakończenie swojego wystąpienia, aby wierni modlili się za tych, którzy w sposób zdradziecki, po złodziejsku w nocy rozebrali podium. (Ibidem, k. 167; AIPN, 01283/437, Meldunek I zastępcy komendanta miejskiego MO ds. bezpieczeństwa m. Łodzi płk. Chruślińskiego, 8 VI 1967 r., k. 172-173.)
Po zaczepnej decyzji władz w sprawie ołtarza bp Kulik i pozostali łódzcy hierarchowie znaleĽli się w złożonej sytuacji. Decydując się na zmianę planów obchodów, rezygnując z wieczornego, finałowego nabożeństwa wieczorem 11 czerwca, biskupi wykonali równocze- śnie ruch bardzo stanowczy. 9 czerwca skierowali oni list do KaĽmierczaka przewodniczące- go Prezydium RN m. Łodzi w którym informowali, że wiedzą o przygotowywanych przez ko- mórki partyjne "demonstracyjnych szykanach skierowanych przeciwko osobie Jego Eminencji kardynała prymasa Wyszyńskiego Stefana". Wobec tego biskupi Kulik, Bejze i Fondaliński złożyli stanowczy protest, domagając się prawa do bezpiecznego i spokojnego przeżycia przez wiernych milenijnych uroczystości. Jakiekolwiek wystąpienia przeciwko pry- masowi Wyszyńskiemu, który Jest naszym drogim gościem" uważane będą "za wystąpienie przeciwko nam tj. 400 księżom na czele z księżmi biskupami łódzkimi, 100 kapelanom [win- no być: księżom - przyp. K.L.] zakonnym, prawie 800 siostrom zakonnym i przeszło milio- nowej rzeszy diecezjan".
Ten protest również nie dotarł do wiernych diecezji łódzkiej.
W ostatnich godzinach przed rozpoczęciem uroczystości w Łodzi atmosfera była niespokoj- na.
Służba Bezpieczeństwa donosiła o dekorowaniu obiektów sakralnych, a przede wszystkim głosach niezadowolenia części społeczeństwa spowodowanych podejmowanymi przez władze przedsięwzięciami.
W sklepach, środkach komunikacji miejskiej, kawiarniach wyrażano jedno znaczne opinie, że wycieczki organizowane w tym czasie przez szkoły i zakłady pracy mają za zadanie utrudnić przeprowadzenie uroczystości kościelnych.
Wielu uważało, że efekt tych posunięć będzie odwrotny w stosunku do zamierzonego przez władze. Tak sądził m.in. Jan Krupa-Skibiński, dyrektor administracyjny Zakładów Przetwórstwa Drzewnego w Łodzi przy ul. Kopcińskiego : "Przez przyjazd Wyszyńskiego wszystko postawiono w stan pogotowia, jakby to groziło rewolucją. Jakiś obłęd ich opętał, że do tego przywiązują taką wagę. Nawet konflikt na Bliskim Wschodzie zszedł na drugi plan. Taka silna władza ludowa, a boi się przyjazdu Wyszyńskiego. Ludzie na pewno zrobią na złość i pójdą zobaczyć Wyszyńskiego, nie pomogą żadne imprezy i będzie wielka masa ludzi i będzie manifestacja".
Niektórzy obawiali się, że kardynał Wyszyński w związku z zaistniałą sytuacją do Łodzi nie przyjedzie.
Nieprzychylnie dla władz - rzecz oczywista - komentowany był fakt rozebrania podium pod ołtarz po- lowy. "Stwierdziliśmy, że negatywne opinie na temat posunięć władz administracyjnych padają również z ust członków partii, z których wielu oświadcza, że wierzy i chodzi do kościoła"61. Natomiast robotnicy, wychodzący z pracy w portierni zakładów im. Harnama, na kilka godzin przed rozpoczęciem łódzkich uroczystości 10 czerwca 1967 r. mówili, że w przypadku przeszkód w organizowaniu uroczystości kościelnych, "ludzie będą rzucać kamieniami".
Mimo czynionych przez władze przeszkód uroczystości milenijne przed wieczorem 10 czerwca 1967 r. rozpoczynały się zgodnie z planem. "[...] i oto nadeszło oczekiwane, wielkie święto twojej diecezji biskupie Michale -jak każde wielkie dzieło okupione trudem, walką i ofiarą". Stopniowo przybywali (do Łodzi i dziesięciu miast) księża biskupi z innych diecezji, powoli zapełniały się świątynie wiernymi, którzy przyszli witać swoich gości i duszpasterzy.
O godz. 19.30 z zakrytego punktu obserwacyjnego "Studium" napłynął komunikat, że w katedrze jest już kardynał Wojtyła, jednak "ludzi mało, nawy boczne puste". Podobnie było z innymi świątyniami, które również znajdowały się pod ścisłą obserwacją.
Bezpieka wiedziała więc, że bp Kaczmarek spóĽnił się 10 min. do kościoła św. Teresy, gdzie oczekiwało go około 1500 osób, "30% stanowią studenci, którzy mają witać biskupa".
O napiętej atmosferze świadczył fakt, że o godz. 20 z kina „Popularne" wyszła grupa około 150 osób z transparentem "precz z Wyszyńskim", która przeszła obok kościoła św. Józefa i weszła do pobliskich Zakładów Przemysłu Bawełnianego im. Marchlewskiego.
Ktoś inny informował kurię, że
.
Z obawy przed nieprzewidzianymi wypadkami do kościoła Matki Bożej Zwycięskiej przybywającą młodzież wpuszczono tylko głównym wejściem. "Ośmiu księży utworzyło blokadę przy wejściu i dokładnie sprawdzali osoby wchodzące. Starszych legitymowali".
Na 25 kościołów w Łodzi póĽnym popołudniem i wieczorem 10 czerwca nabożeństwa odbyły się w 24 świątyniach.
Biskupi brali udział w 18 nabożeństwach, wygłosili oni kazania, z reguły nie-przekraczające 20 min.
Tylko w kazaniu bp. Musiela w kościele Św. Franciszka SB dopatrzyła się „wrogich elementów politycznych". Biskup ten mówił o przypadkach łamania wolności wyznania czego przykładem były wypadki 20-21 maja 1967 r. w Sosnowcu, gdzie zorganizowane grupy robotników przywiezionych z zakładów pracy krzyczały "precz z Wyszyńskim".
W kilku innych kazaniach dopatrzono się akcentów politycznych, Jednakże bez elementów wrogich".
Najważniejsze nabożeństwo tego dnia odbyło się w katedrze. Wziął w nim udział kardynał Wojtyła i bp Fondaliński.
Ten ostatni w mowie powitalnej podkreślił znaczenie nominacji Wojtyły na kardynała.
Łódzki hierarcha sprawował też uroczystą celebrę, natomiast kardynał Wojtyła wygłosił kazanie.
Wychodząc od sprawy znaczenia Łęczycy w życiu polskich katolików, skupił się na odnowie Kościoła w kontekście dokumentów przyjętych przez Sobór Watykański II. Powiedział, "że przywozi na ziemię łódzką odnowę Kościoła, która ma na celu doprowadzenie ziemi do poddaństwa człowiekowi". Przyszły papież przestrzegał, aby człowiek współczesny nie stał się poddanym ziemi, świata, codziennych spraw. Pytał więc zgromadzone około 3 tys. osób w łódzkiej katedrze, czy przy ich warsztatach pracy rozbrzmiewa pieśń "ťBogurodzica DziewicaŤ, tak jak rozbrzmiewała kiedyś?". Kazanie zostało wygłoszone -jak zaznaczono w dokumentach SB - z werwą i gestykulacją.
Pierwszy dzień łódzkich obchodów milenijnych dobiegał powoli końca. Po godz. 20 dotarł do Łodzi prymas Wyszyński, ale tego dnia nie występował publicznie.
Z incydentów, jakie miejsce 10 czerwca, należy jeszcze odnotować znalezienie na ul. Wólczańskiej dwudziestu ulotek, pisanych na drukarce ręcznej o treści:
"Niech żyje kardynał Wyszyński, precz z niszczycielami obrazów. W niedzielę tylko przed katedrą. Żubr. Ulotkę podaj dalej".
Dużo poważniejsze zdarzenie miało miejsce w kościele Św. Teresy podczas nabożeństwa dla młodzieży akademickiej. Ze wspomnień salezjanina pracującego w tej parafii ks. Antoniego Gabrela wynika, że bezpieka blokowała wejście do kościoła, a następnie weszła do środka. Nie zakłócili jednak nabożeństwa, opuszczając świątynię przed homilią. "Do dziś mam w oczach setki twardzieli w szarych płaszczach i żałuję, że nie zrobiłem zdjęć z tej prowokacji".
Zdarzenie to pokazuje, że władze nie tylko obserwowały skrupulatnie obchody kościelne, ale - zgodnie z wcześniejszymi planami - przeciwdziałały im.
11 czerwca 1967 r. pierwsze ciche nabożeństwa w łódzkich kościołach zaczęły się o godz. 6 rano.
Od tego czasu wznowiły pracę wszystkie jednostki obserwacyjne SB.
Zaobserwowano, że nad ranem przed seminarium duchownym w miejscu, gdzie miał powstać ołtarz polowy, wkopano cztery słupy drewniane, które były póĽniej dekorowane herbami miast. Dostrzeżono też, że na parkanie bałuckiego kościoła Serca Jezusowego umieszczono dekoracje z orłem w koronie; do kościoła św. Teresy weszło trzech umundurowanych studentów Wojskowej Akademii Medycznej oraz jeden z zastępców dyrektorów zakładów im. Buczka. Ciekawe, że obserwowano też, jak zachowują się studenci obcokrajowcy w Studium Języka Polskiego. "Studenci nigdzie nie wychodzą, nawet Nigeryjczycy, którzy są katolikami nie wykazują zamiarów brania udziału w dzisiejszych uroczystościach". AIPN, 01283/437, Kronika wydarzeń opracowana przez ppor. Mariolę Hilt z Sekcji Informacji i Sprawozdawczości, 10 VI 1967 r., k. 202.
Przedpołudniowe uroczystości 11 czerwca 1967 r. w Łodzi koncentrowały się w kościele oo. jezuitów przy ul. Sienkiewicza, gdzie podczas nabożeństwa kazanie wygłosił prymas Wy- szyński.
Przed godz. 9.00 obserwator "Magda" podała, że u jezuitów jest około 12 tys. osób. Było to z pewnością dużo więcej niż mogło się zmieścić w tej świątyni, dla nich była odprawiana msza na zewnątrz kościoła. Łodzianie nie zlękli się przeszkód i w dużej ilości przyszli na spotkanie z prymasem. Ksiądz kardynał dał pewną satysfakcję tym, którzy zostali na zewnątrz, wychodząc do nich i udzielając błogosławieństwa po zakończonej mszy. Wierni zarea- gowali oklaskami i śpiewaniem "sto lat", skandowaniem "niech żyje prymas" oraz obrzucaniem kwiatami. Entuzjazm zgromadzonych wiernych to w znacznej mierze zasługa młodzieży akademickiej, która licznie wzięła udział w tym spotkaniu. Do studentów zwracał się też pry- mas w swojej homilii, przyrównując ich do "soli ziemi". Zaznaczył, że wierzy w polską inteli- gencję pracującą i młodzież akademicką, która z zalewu przemian zachodzących w świecie po- trafi "wyłuskać prawdę i pozostać wierną Chrystusowi".
Ogółem, podczas rannych i przedpołudniowych uroczystości 11 czerwca odprawiano nabo- żeństwa w 22 kościołach. Udział brało w nich dziewiętnastu biskupów, z których dwóch - Mu- sie] z Częstochowy i Czapliński z Pelplina - wygłosili kazania z akcentami politycznymi, wskazując utrudnienia i szykany, które spotykają duchowieństwo w realizacji jego misji.
Bez- pieka oceniła, że w tej części uroczystości wzięło udział 32 tys., a według innych danych mo- gło to być aż 150 tys. wiernych.
Końcowe nabożeństwo odprawiono w katedrze łódzkiej.
"Jest godzina 9.30. Nabożeń- stwo centralne ma się rozpocząć dopiero za godzinę. Do katedry już dostać się nie można.
Wielki plac, koło katedry zdolny pomieścić kilkadziesiąt tysięcy ludzi prawie pełny. A tu je- szcze wszystkimi ulicami w kierunku katedry spieszą niezliczone tłumy wiernych.
Główna ulica Łodzi - ul. Piotrkowska, poczynając od Głównej [obecnie ul. Piłsudskiego - przyp. K.L.] do Worcella. Całkowicie zajęta tak, że musiano wstrzymać wszelką komunikacji".
Z punktu obserwacyjnego SB "Wołga" podawano, że o 10.38 prymas Wyszyński poprzedzo- ny przez biskupów wszedł do katedry: "Część zgromadzonych biła brawo".
W świątyni po- witał go bp Kulik i nawiązał do życzenia zmarłego ordynariusza łódzkiego Klepacza, aby w czasie uroczystości milenijnych ustawić ołtarz polowy.
Mszę celebrował abp poznański Baraniak, homilię wygłosił abp Bolesław Kominek z Wrocławia. Podkreślił on, że większa liczba odbiorników radiowych, telewizyjnych, różnych rozrywek nie daje - jakby tego chcieli specjaliści od politycznej reklamy - efektu w postaci odciągnięcia ludzi od Kościoła, "czego najlepszym dowodem jest miasto ŁódĽ oraz jego tłumy zebrane wokół katedry". Mówił o tradycjach rewolucyjnych tego miasta i ich zbieżności z zasadami wiary chrześci- jańskiej.
Bezpieka oceniła, że kazanie nie zawierało "wrogich elementów aczkolwiek w sposób aluzyjny usiłowano dyskredytować [...] posunięcia władz zmierzające do ograniczania programowych uroczystości.
Nabożeństwo miało charakter spokojny. Brało w nim udział około 20 tys. osób, z czego 5 tys. w katedrze.
Na koniec prymas Wyszyński pobłogosławił zgromadzonych i podziękował za przybycie. Tuż przed swoim wyjazdem do Tumu o godz. 14.00 z okna seminarium ponownie podzię- kował zebranym za życzliwość, za co ci odwzajemnili się brawami.

Podróż prymasa Wyszyńskiego i biskupów do kolegiaty tumskiej, niestety, nie odbywała się w spokoju. Przejeżdżających hierarchów pozdrawiały grupy wiernych, niektórzy z nich udekorowali trasę przejazdu ołtarzykami, chorągwiami, kwiatami. Były one jednak przez "aktyw" lub milicję usuwane. Tak stało się z transparentem "Witamy dostojnego gościa" ustawionego przez Jana Nejmana, Krystynę Lenert i Marię Kłodzińską z Proboszczewic koło Zgierza. Za to przed kościołem przy ul. Zgierskiej grupa około dwudziestu osób rozwinęła czerwone sztandary z na- pisem "Nie przebaczamy". Na wysokości Ozorkowa, aby zmusić prymasa do skorzystania z obwodnicy i ominięcia centrum tego miasta, postawiono barierkę z napisem "Nie ma przeja- zdu". Ustawiono też transparent z napisem "Socjalizm jest dziełem wierzących i niewierzą- cych. Takich agresywnych zaczepek było więcej. Jako o bolesnym doświadczeniu wspominał o tym już w Turnie prymas Wyszyński.
Na uroczystości tumskie rozpoczynające się o godz. 15.30 przybyło oprócz prymasa Wy- szyńskiego i bp. Fondalińskiego czternastu innych hierarchów, w tym i kardynał Wojtyła.
Przed kolegiatą, mimo deszczu, czekało na nich około 7 tys. wiernych. "[...] w niedzielne popołudnie rozpadał się w Tumie deszcz; gdy spojrzeć z wysoko wzniesionego podium po- lowego ołtarza, widać w dole kolorowe i czarne grzyby parasoli nad mrowiem ludzkim".
Przybyłych powitał administrator parafii Tum ks. Władysław Chmiel oraz przedstawiciel miejscowego społeczeństwa, po czym przemówienie powitalne wygłosił bp Fondaliński. Nawiązał on do historii tumskiej świątyni, podkreślił znaczenie odbywających się uroczy- stości oraz fakt licznego przybycia biskupów.
Następnie rozpoczęła się msza Św. przy ołta- rzu polowym, którą celebrował kardynał Wojtyła. Kazanie wygłosił bp Bernacki, również nawiązał do dziejów kolegiaty w Tumie, by dalej mówić o kulcie Matki Boskiej i krucjacie miłości. W tym kontekście wspomniał o konfliktach we współczesnym świecie, w tym i o wojnie na Bliskim Wschodzie, bez wyraĽnego formułowania własnego stanowiska wo- bec tego konfliktu. Wyrażając obawy o przyszłość świata i Polski, bp Bernacki apelował o miłość i spokój w rodzinach.
Po zakończeniu celebry prymasowskiego błogosławieństwa udzielił zgromadzonym kardynał Wyszyński, który odniósł się m.in. do tego, co dostrzegł, gdy jechał do Tumu: "gdyśmy tutaj jechali, to po drodze czytaliśmy straszne słowa i zastanawiałem się dokąd właściwie jedziemy, bo naliczyłem ponad 50 razy ludobójcy. Myślę sobie może to ja ludobójca, a może kraina ludobójców, a w rzeczywistości przyjechaliśmy do bardzo porządnych ludzi i przekonaliśmy się, że wszyscy mają serca podobne i słoneczne i oczy dobre i najlepsze usposobienia".
Na zakończenie głos zabrał bp Kulik, który podzięko- wał prymasowi Wyszyńskiemu, biskupom oraz wiernym za udział w uroczystościach. Obchody milenijne w diecezji łódzkiej, będące zarazem otwarciem nowego tysiąclecia chrześcijaństwa w Polsce, dobiegły końca.
Trzeba też pamiętać, że równolegle z nabożeństwem w podłęczyckim Tumie w pobliskim Piątku czy Łęczycy odbywały się imprezy sportowe, zawody sprawnościowe straży pożarnych oraz spotkania z działaczami ruchu robotniczego.
Podsumowując informacje o przebiegu uroczystości milenijnych na terenie diecezji łódz- kiej, należy zwrócić uwagę na to, że nie odbyły się one całkiem zgodnie z wcześniej opracowanym planem. 11 czerwca nie było już wieczornych obchodów. Fakt ten można uznać za zwycięstwo komunistycznych władz, sabotujących łódzkie Milenium.
Podkreślenia też wymaga fakt, że wszystkie nabożeństwa odprawiano w atmosferze antykościelnej propagandy i nienawiści, której patronowały komitety partyjne oraz aparat państwowy.
Aby nie dopuścić do prowokacji, ewentualnie rozbicia nabożeństwa dla młodzieży w kościele Matki Boskiej Zwycięskiej, organizatorzy musieli się uciec do niewpuszczania do świątyń osób dorosłych, tylko dzięki temu bojówkarze i funkcjonariusze SB musieli pozostać na zewnątrz kościoła.
Inne bojówki zorganizowane przez partię miały za zadanie szykanowanie prymasa Wyszyńskiego i utrudnienie dostępu wiernych do katedry.
11 czerwca 1967 r. komuniści zorganizowali też własne centralne obchody 750-lecia Piotrkowa Trybunalskiego
oraz wmurowanie aktu erekcyj- nego pod budowę Muzeum Czynu Partyzanckiego w Polichnie (powiat piotrkowski)
Ogólnie należy stwierdzić, że starcia wokół łódzkiego Milenium władze nie mogły uznać za sukces. Nawet jeśli w uroczystościach 10-11 czerwca 1967 r. wzięło udział 50 tys. osób (gdy dane kościelne mówiły o 150 tys.) (AIPN Łd, pf 10/854, Informacja dotycząca aktualnej sytuacji wśród kleru łódzkiego, 2 X 1967 r., k. 15-16. ), to i tak uroczystości uświadomiły władzy, że mieszkańcy Łodzi zamiast atrakcyjnych wycieczek wybierają uroczystości religijne. Przyjazd do Łodzi prymasa Wyszyńskiego, kardynała Wojtyły, arcybiskupów Baraniaka i Kominka oraz innych biskupów, którzy wygłosili 35 kazań w 22 kościołach łódzkich, w połączeniu z wcześniejszymi rekolekcjami i innymi duchowymi przygotowaniami, był dla diecezji łódzkiej -jej duszpasterzy i wiernych - wyjątkowym wydarzeniem. Na podstawie opracowania Krzysztofa Lesiakowskiego : Obchody milenijne w diecezji łódzkiej 1966-1967