CZYTELNIA
 

Służba wojskowa alumnów

Dodano: 2.04.2007 r.   15:00


Na podstawie : Katarzyna Pawlicka - Polityka władz wobec Kościoła katolickiego (grudzień 1970-październik 1978);

Wydawnictwo TRIO, W-wa 2004

Jednym z najbardziej chwytliwych sloganów propagandowych PZPR był ten, że Kościół wtrąca się do polityki.

Tak naprawdę, to PZPR częściej wtrącała się do Kościoła.

Między innymi zajęto się Seminariami Duchownymi, które kształciły i wychowywały kandydatów do kapłaństwa.

Niższe Seminaria Duchowne (poziom szkoły średniej) - zlikwidowano.

Wyższe Seminaria Duchowne (poziom uczelni wyższej)- próbowano gnębić kontrolami świeckich władz oświatowych, tym razem zapominając o idei rozdziału Kościoła od państwa, a więc i państwa od Kościoła.

Potem ktoś wpadł na pomysł, że czas studiów w seminarium jest to czas poboru do wojska.

Z wielu form walki z Kościołem katolickim było to dotkliwe i skuteczne narzędzie szantażowania biskupów i niszczenia powołań kapłańskich.

Teoretycznie zgodnie z porozumieniem między rządem a Episkopatem z kwietnia 1950 r. klerycy wyższych seminariów duchownych byli zwolnieni ze służby wojskowej.

Pierwszy raz władze złamały tę umowę w 1959 r. i od tego czasu co roku powoływano pewną liczbę alumnów z niektórych seminariów.

Wówczas też rozciągnięto nad Wyższymi Seminariami Duchownymi nadzór kuratoriów oświaty, mających w swojej gestii szkoły podstawowe i średnie. Było to konsekwencją nieuznawania ich jako wyższych uczelni i powodowało różne kontrole oraz wizytacje, w których wyniku przekazywano kierownikom WSD zarządzenia do wykonania.

Służba wojskowa alumnów miała pełnić podwójną rolę:

1. prowadzić do rezygnacji jak największej liczby kleryków z dalszej nauki w seminarium i tym samym

zmniejszać liczbę duchowieństwa w Polsce oraz

2. być nagrodą lub karą w stosunku do biskupów.

Jeżeli danego biskupa władze państwowe uznawały za "pozytywnego", mogły z jego diecezji powoływać do wojska mniej seminarzystów lub nawet przejściowo nie powoływać ich wcale, i odwrotnie - od "wrogich" biskupów powoływać do wojska większą liczbę kleryków.

Początkowo rozrzucano kleryków po normalnych jednostkach razem z innymi żołnierzami. Skutek był odwrotny od zamierzonego. Klerycy nie tylko, że nie tracili swego powołania, ale stawali się "kapelanami" ciesząc się ogromnym autorytetem wśród żołnierzy.

Dlatego od 1965 r. byli oni grupowani w trzech specjalnych jednostkach nazywanych batalionami ratownictwa terenowego, zlokalizowanych

w Brzegu,

Szczecinie-Podjuchach

i w Bartoszycach.

Te tzw. kompanie kleryckie, w których klerycy seminariów stanowili 50 proc.(często nawet na jednego kleryka przypadało dwóch kapusiów aktywistów z ZMS-u - Związku Młodzieży Socjalistycznej, młodzieżówki PZPR), miały jednak niewiele wspólnego z praktyczną służbą wojskową i obronnością kraju. To były raczej karne obozy na wzór sowieckich gułagów, wykorzystujące restrykcje wojskowe. Zawsze można było oskarżyć kleryka, że nie wykonał rozkazu. Nad rozkazami się nie dyskutuje, rozkazy się wykonuje. Kto nie chciał wykonać nawet najgłupszego rozkazu zagrażał bezpieczeństwu Ojczyzny.

Można też było zauważyć, że w każdej z tych jednostek kleryckich dowódcy testowali różne metody wychowawcze pod kątem skuteczności w osiąganiu zamierzonych celów.

W notatce Urzędu do Spraw Wyznań z 7 października 1971 r. zaproponowano konkretne rozwiązania w sprawie powoływania kleryków do wojska. Stwierdzono, że eksperyment nie powiódł się i obecnie:

[...] wpływ wojska na alumnów oraz księży, którzy odbyli służbę wojskową uległ b. znacznemu ograniczeniu. W związku z powyższym służba wojskowa nie stanowi w aktualnych warunkach wystarczającego instrumentu nacisku na episkopat.

Na poparcie tej tezy autor notatki przytoczył dane, z których wynika, że na 1563 alumnów wcielonych do wojska w latach 1959-1968 z dalszej nauki w seminarium zrezygnowało 238, czyli około 15 proc.

Dalej czytamy, że:

[...] dane, którymi UdSW dysponuje, wskazują, ze służba wojskowa nie zwiększa liczby wystąpień z WSD [...] [a wśród] księży po wojsku - jakkolwiek nie występują oni wrogo przeciwko PRL - brak jest pozytywnego zaangażowania społecznego".

Zaznaczono przy tym, że żaden z nich nie jest członkiem Zrzeszenia Katolików "Caritas".

Na konto niepowodzeń zapisano też próby zorganizowania spotkań księży, którzy odbyli służbę wojskową z kapelanami wojskowymi. Miały one "stać się jedną z form stałej pracy politycznej z księżmi b. żołnierzami". W dużej mierze winą za ten stan rzeczy obarczano biskupów, którzy zorganizowali skuteczny system nadzoru nad klerykami i pomocy dla nich.(Biskupi i rektorzy WSD odwiedzali kleryków w jednostkach, podtrzymywali ich powołanie, zostawiali skrypty i literaturę religijną. W wydzielonych parafiach w pobliżu jednostek stworzono ośrodki pomocy dla alumnów w wojsku.)

Aby jeszcze dobitniej wykazać brak celowości stosowanych metod, w materiale UdSW przyznano, że służba wojskowa:

[...] podnosi - wbrew naszym zamierzeniom - operatywność księży b. żołnierzy w pracy kościelnej oraz ułatwia im kontakty ze środowiskami świeckimi,szczególnie wiejskim .

Dlatego UdSW proponował, aby:

[...] odstąpić od wcielania alumnów w zamian za przywrócenie państwowego nadzoru nad Wyższymi Seminariami Duchownymi.

W notatce stwierdzano:

Zrezygnowanie ze służby wojskowej alumnów bez uzyskania rekompensaty ze strony władz kościelnych byłoby odczytane przez nie jako załamanie się prób wychowawczych podejmowanych przez władze wojskowe w stosunku do alumnów, a także przejaw słabości ze strony Państwa. Należy dodać, że służba wojskowa alumnów jest jedną z niewielu pozycji przetargowych, jakie pozostały władzom państwowym w ich rozmowach z hierarchią kościelną3.

Towarzysze podejmujący decyzje polityczne wobec Kościoła nie byli jednak skłonni pójść na takie ustępstwa. Być może na ich stanowisko wpłynęła ostatnia cytowana konkluzja UdSW.

Podczas posiedzenia Zespołu KC do spraw Polityki Wyznaniowej toczyła się dyskusja nad przyszłością poboru do wojska z seminariów duchownych.

Jan Socha z Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego, miał wątpliwości, czy należy z niego rezygnować, "chociaż dla wojska jest to sprawa dość uciążliwa" (Protokół z posiedzenia Zespołu KC do spraw Polityki Wyznaniowej, 14 października 1971 ). Uważał, że do służby wojskowej kleryków można było wprowadzić pewne modyfikacje, ale był przeciwny jej zniesieniu.

Z jego wypowiedzi wynika zatem, że rozważano likwidację "jednostek kleryckich".

Z kolei zastępca kierownika Wydziału Oświaty i Nauki KC Henryk Garbowski, proponował wprowadzić do WSD studium wojskowe i zlikwidować nieskuteczne wizytacje.

Jak zwykle na tych posiedzeniach, ostatnie słowo miał sekretarz KC Stanisław Kania. Stwierdził on:

[...] nadzór nad WSD - powinniśmy dążyć do wykorzystania naszych uprawnień, a strona kościelna niech zwraca się o rozluźnienie nadzoru [...].

W sprawie wojska nie dawać wniosku przesądzającego sprawę; nie godzimy się na zrezygnowanie z powoływania alumnów do służby wojskowej za zgodę Episkopatu na wizytacje WSD (za niska "cena");

należy zbadać efekty służby wojskowej alumnów biorąc jako przedmiot naszych badań jeden rocznik; pokazać tych księży na tle innych;

nie można mierzyć efektów służby wojskowej ilością rezygnacji z powrotu do WSD;

należy się zastanowić nad innymi formami organizacyjnymi służby wojskowej alumnów (zbadać system przepustkowy, nastawić się może na jakąś formę pomocy społecznej - rozluźnić system obowiązków uciążliwych,

zastosować swobodniejszy tryb życia, przewidzieć wyjazdy na letnie obozy o luźnym nadzorze itp.)

(Protokół z posiedzenia Zespołu KC do spraw Polityki Wyznaniowej, 14 października 1971 ).

Tak więc przesądzono, że służba wojskowa kleryków jest ważnym elementem polityki wyznaniowej i zostanie nadal utrzymana.

W 1971 r. zastosowano jednak "ulgi w rozmiarze uzasadnionym aktualną sytuacją" (AAN, UdSW, sygn. 125/597, k. 55, Notatka dotycząca poboru alumnów [...], 7 października 1971.) i powołano do wojska 78 alumnów tylko z seminariów diecezjalnych (w 1970 r. wcielono ich 126).

Przy ustalaniu liczby kleryków i typowaniu seminariów, z których mieli być powołani, brano pod uwagę stanowisko władz wojewódzkich, postawę i działalność kurii biskupich oraz ustalenia Zespołu do spraw Polityki Wyznaniowej. Propozycje w notatce UdSW z 7 października 1971 r., uzasadnione postawami biskupów, zdradzają represyjny charakter poboru alumnów do wojska:

Z uwagi na wrogą postawę bp Tokarczuka wobec władz państwowych powołać z WSD - Przemyśl wszystkich 7 zdolnych do służby wojskowej alumnów.

Z uwagi na postawę zajmowaną przez administratora apostolskiego jak i całokształt stosunków między władzami państwowymi a kurią sandomierską powołać 9 alumnów zdolnych do służby wojskowej z WSD Sandomierz. [...]

Z uwagi na postawę biskupa wobec władz państwowych zwolnić od odbywania zasadniczej służby wojskowej wszystkich alumnów, którzy otrzymali karty wcielenia z WSD - Łódź-3 (AAN, UdSW, sygn. 125/597, k. 54, Notatka dotycząca poboru alumnów [...], 7 października 1971.).

Diecezję biskupa Franciszka Jopa postanowiono wówczas oszczędzić, ponieważ wydał on list do wiernych, który miał zahamować wyjazdy na stałe do RFN.

Warto poświęcić nieco miejsca na przedstawienie sposobu wpływania na alumnów w celu zmiany ich poglądów. Jak się wydaje, postulowane przez Kanię metody zostały w dużym stopniu wprowadzone w życie. Cała kadra w "jednostkach kleryckich" była precyzyjnie dobierana pod względem światopoglądu ateistycznego, przy czym brano też pod uwagę antyklerykalną postawę ich rodzin. Również pozostali żołnierze odbywający służbę musieli być niewierzący, inteligentni i ogólnie wykształceni. Zazwyczaj byli wybierani spośród działaczy młodzieżowych, tak by mogli dawać przykład wzorowego "człowieka socjalizmu". Stanowili tzw. aktyw i byli zaangażowani w działania polityczne wobec alumnów oraz w system informowania o tym, co mówią klerycy i jak się zachowują. Byli po prostu kapusiami i o tym wszyscy wiedzieli, ale byli też tacy, których wcześniej wprowadzono do seminarium i przyszli do wojska jako klerycy. Niektórzy otrzymywali za to regularną pensję. Żal ich było, bo czasem przyszło im skakać "oświęcimską żabką" razem ze wszystkimi.

Organizowane w tych jednostkach szkolenie nastawione było wyłącznie na indoktrynację alumnów i wypełniało niemalże każdą, nawet wolną chwilę pobytu w wojsku.

Dowódca jednostki w Bartoszycach ppłk Tadeusz Czajkowski z pewną dumą pisał o doświadczeniach w pracy w 54. Szkolnym Batalionie Ratownictwa Terenowego, już po jego likwidacji:

Wszystkie zajęcia, a nawet programowe przerwy między zajęciami, były przedłużeniem szkolenia politycznego. Służby dyżurne w pododdziałach i w batalionie spełniały również ściśle określone funkcje . Oprócz ustalonych godzin szkolenia politycznego, indywidualnych rozmów, specjalnych pogadanek i filmów stosowano bardziej wysublimowane metody. Jedną z nich było "gadulstwo" kolegów:

Część informacji stymulujących pożądane działania wprowadzono do grupy alumnów przez "gadulstwo" niektórych żołnierzy aktywu lub celowo aranżowane dyskusje w ścisłych gronach, które były "przypadkowo" podsłuchiwane przez alumnów .

Na potrzeby indoktrynacji kleryków działały również rozmaite koła zainteresowań, w tym kółko teatralne, kabarety, Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze, organizowano olimpiady czytelnicze i akcje pomocy społecznej.

Dla osiągnięcia celów politycznych prowadzono też współpracę z niektórymi przedsiębiorstwami: Z pełną świadomością dobierano instytucje i zakłady pracy zatrudniające w znacznej liczbie pracowników płci żeńskiej (np. w Bartoszycach Zakłady Dziewiarskie "MORENA"). Występ żołnierskiego teatrzyku w takim zakładzie kończył się zabawą taneczną. Klerycy musieli czekać na bawiących się kolegów-aktywistów, bo kapral też chciał zostać jeszcze "tylko 10 minut". Sami nie mogli wrócić do jednostki, bo nie mieli przepustki i po mieście mogli się poruszać jedynie pod opieką kaprala. A wodzirej ciągle anonsował : "panie proszą panów" . Gdy mimo to klerycy próbowali opuścić "tak miłą zabawę", okazywało się, że ... drzwi są zamknięte i nie wiadomo, kto ma klucz ! Ciekawe co ci ludzie, którzy robili ten idiotyczny cyrk dzisiaj myślą ? W drodze powrotnej do jednostki kapral był tak szczęśliwy, że chciał wszystkim postawić piwo, nawet klerykom, a może przede wszystkim.

Przy okazji wzajemnych kontaktów i wspólnie organizowanych imprez skrzętnie rejestrowano przykłady uczestnictwa alumnów w tych imprezach, a nawet rezygnacji z pójścia do kościoła mimo dysponowania przepustką.

Wszystko to miało na celu zaangażowanie seminarzystów w życie batalionu, wciągnięcie ich do współpracy, uniemożliwienie izolowania się i kuszenie przyjemnościami życia świeckiego.

Wypowiedź kierownika Wydziału Nauki KC Andrzeja Werblana, że "nie ilość kaplic będzie decydować o postępach laicyzacji, lecz dopływ kadry kleru" ( Protokół z Posiedzenia Zespołu do spraw Polityki Wyznaniowej, 19 listopada 1971 ), wskazuje, iż nie zamierzano zaprzestać działań zmierzających do zmniejszenia liczby nowych księży.

Jak trafnie określił "jednostki kleryckie" Antoni Dudek: [...] był to raczej rodzaj obozów reedukacyjnych, które miały nakłonić alumnów do rezygnacji z powrotu do seminarium ( A. Dudek, Lawirowanie..., s. 131.).

Należy dodać, że służba wojskowa nie była jedynym narzędziem zniechęcania do stanu kapłańskiego. Klerycy - zwłaszcza w czasie wakacji - byli nachodzeni przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, którzy w zamian za rezygnację z seminarium proponowali różnego rodzaju udogodnienia życiowe, szantażowali ich rodziców i zmuszali do współpracy (Pro memoria Episkopatu Polski w sprawie dyskryminacji religijnej w PRL, 18 września 1974). Natomiast rodzice alumnów byli z mocy prawa pozbawieni zasiłków rodzinnych, co wynikało z nieuznawania statusu WSD jako wyższych uczelni.

Opinie po przejściu do rezerwy pisane o każdym z kleryków, a następnie przesyłane przez Główny Zarząd Polityczny Wojska Polskiego do UdSW, potwierdzają, że starano się nie tylko kształtować pozytywne postawy wobec ustroju i władz, ale nadal odwodzić od kontynuowania studiów duchownych. W jednej z nich, dotyczącej alumna, który zadeklarował rezygnację, napisano: W czasie odbywania służby wojskowej u opiniowanego następowała stopniowa laicyzacja poglądów i postaw. W końcowym etapie służby przestał chodzić do kościoła. Modlić się przestał już wcześniej [...]. Do seminarium me wraca. Zamierza pozostać w zawodowej służbie wojskowej, kształcić się na jakiejś uczelni wojskowej (AAN, UdSW, sygn. 125/601, k. 10, Opinia służbowa na st. szer. K[ ] F[ ], s. Ludwika za okres od 28 października 1972 do 10 października 1974.).

Była to wyjątkowa opinia i podobne zdarzały się niezwykle rzadko. Większość z nich była zdecydowanie negatywna z punktu widzenia celu służby wojskowej, na przykład: [...] wrogo nastawiony do zajęć politycznych i w czasie ich trwania demonstrował, że nic go absolutnie nie obchodzi.

Często też pojawiało się stwierdzenie, że chociaż alumn nie sprawia trudności i wykonuje wszystkie polecenia przełożonych, to pozostaje wierny Kościołowi. Co charakterystyczne, ci "negatywni" klerycy spędzali czas wolny we własnym gronie i nie angażowali się w "życie kulturalne" jednostki. Aby ocenić ich postawę, zadawano pytania dotyczące stosunku do świadomego macierzyństwa, antykoncepcji i rozwodów. Dopytywano też o stosunki państwo-Kościół i po czyjej stronie, ich zdaniem, leży wina. Wśród standardowo badanych zagadnień była też "socjalistyczna przebudowa wsi" i ogólnie pojęta wyższość socjalizmu nad kapitalizmem.

zobacz np. : Opinia dowódcy o kleryku

Systematycznie kontrolowano również skuteczność służby wojskowej.

Sporządzano statystyki wskazujące, ilu kleryków nie powróciło do seminariów duchownych:

w 1971 r. zrezygnowało 8

w 1972 r.- żaden

w 1973 r. - 13

w 1974 r. - 13

(AAN, UdSW, sygn. 125/597, k. 102, Dane liczbowe dotyczące alumnów wcielonych w latach 1959-1974.).

Należy dodać, że kiedy zabierano do wojska kleryków po 4 czy 5-tym roku, kadra wojskowa nie mogła sprostać poziomowi wiedzy. Dlatego później powoływano alumnów pierwszego roku studiów, zaraz po wstąpieniu do seminarium, którzy mieli zazwyczaj najmniej argumentów do obrony swoich racji. Choć i tacy przysparzali swoim poziomem intelektualnym wiele kłopotów kadrze oficerskiej. Np. w Bartoszycach zawstydzony swoją ignorancją i nie wiedząc co powiedzieć oficer poltyczny pytał: "skąd wy to Pietrus wiecie ?" A kleryk z I-szego roku WSD w Sandomierzu Jan Pietrus odpowiadał :

"ze starych książek, bo tam jeszcze prawdę pisali"

Potem na wykłady polityczne przyjeżdżali "profesorowie" z Wyższej Akademii Rolniczej w Olsztynie. Długo recytowano ich wszystkie tytuły naukowe, a oni czytali swoje elaboraty bojąc się podnieść wzrok znad kartki. Przyjeżdżali ciągle nowi, bo mimo dyscypliny partyjnej nikt nie chciał przyjechać drugi raz. Klerycy mieli ubaw a aktywiści mieli za swoje, choć niektórzy z nich nie wiedzieli o co chodzi.

Jednego razu przed takim wykładem oficer polityczny apelował do kultury kleryków : "... przecież wy wszyscy jesteście po maturze, jesteście ludźmi kulturalnymi, więc nawet jeśli się nie zgadzacie z pewnymi poglądami, to nie powinniście od razu reagować. Trzeba wszystko spokojnie wysłuchać. Jeśli nie od was można tego oczekiwać, to od kogo ?" Ktoś odpowiedział półgłosem - tylko od członków partii. Oficer udał, że nie słyszał. Liczył na wyrozumiałość.

O tym, że alumni w wojsku byli represjonowani i szykanowani, świadczą liczne interwencje biskupa Dąbrowskiego w UdSW. Złożone przez niego Pro memońa z 9 lipca 1976 r. zawiera przykłady pochodzące z listów kleryków do władz kościelnych:

Żołnierzowi - Alumnowi, który prosi o zwolnienie z pewnych ćwiczeń z powodu choroby - Dowództwo jednostki odpowiada: "jeśli zmienisz zawód, to wtedy możemy porozmawiać" ([...] jedn.w 4413 - Bartoszyce).

Żołnierze - Alumni spotykają się z ogromnym naciskiem politycznym, nie otrzymują przepustek, by mogli być na Mszy Św. W niedziele kontroluje się im książki, niszczy skrypty seminaryjne, przedmioty kultu (meldunki z Jedn. W. w Brzegu - rok 1975) (AAN, UdSW, sygn. 125/347, k. 329, Pro memoria na rozmowę 10 lipca 1976..

Kąkol natomiast we wspomnieniach napisał, że wobec alumnów z "niegrzecznych" diecezji stosowane były dodatkowe represje:

Były sygnały o przydzielaniu im oficerów i podoficerów, którzy specjalizowali się w wyszydzaniu praktyk religijnych. (K. Kąkol, Spowiedź "pogromcy"..., s. 26.)

Mimo stosowania przez władze tej szczególnej formy represji liczba powołań kapłańskich stale rosła. W 1971 r. do seminariów diecezjalnych i zakonnych wstąpiło 735 kandydatów, natomiast w 1976 r. - 1174 (A. Dudek, Państwo i Kościół w Polsce...! s. 131.).

Wydaje się, ze dopiero w ostatnich łatach służby wojskowej, wobec braku efektów w postaci rezygnacji z kapłaństwa, zaczęto dostrzegać w większym stopniu również inne jej "zalety", a całe przedsięwzięcie uznano za inwestycję w przyszłość. W dokumencie UdSW z 14 lutego 1975 r. na podstawie prowadzonych obserwacji księży, którzy odbyli służbę wojskową, stwierdzono, że w większości odznaczają się oni: [...] politycznym neutralizmem, lojalnym stosunkiem do władz państwowych oraz przestrzeganiem porządku prawnego ( AAN, UdSW, sygn. 125/597, k. 96, Służba wojskowa alumnów, 14 lutego 1975 Tamże, s. 96.).

Zauważono ponadto: Stosunek księży po służbie wojskowej do przełożonych pozbawiony jest służalczego charakteru, co ujawnia się już w seminarium po powrocie alumna z wojska. Są oni częściej niz inni krytycznie nastawieni do swoich zwierzchników, ich metod pracy, a także do niektórych aspektów polityki Kościoła do Państwa .

Władze liczyły zatem na rozkład karności w Kościele i większą możliwość wpływania na postawy duchownych.

Prawdopodobnie dokonana w 1975 r. ocena skuteczności służby wojskowej alumnów, diametralnie różna od tej z 1971 r., była spowodowana zmniejszeniem oczekiwań. Ponieważ jednak nie zamierzano całkowicie rezygnować z tej formy represji, starano się ją odpowiednio uzasadnić.

Ciekawe, że korzystano przy tym ze spostrzeżeń strony kościelnej:

Ponadto wojsko przyspiesza eliminację osób nie nadających się na kapłanów, odciążając seminarium od kosztów związanych z nauką i utrzymaniem .

Podkreślano też, że dzięki wojsku alumni są bardziej zaradni, wykazują większą inicjatywę i umiejętność nawiązywania kontaktów.

Służba wojskowa alumnów była ważnym elementem przetargowym w stosunkach władz z biskupami.

Od początku rozmów mających prowadzić do normalizacji stosunków między państwem a Kościołem była ona jednym z podstawowych problemów do uregulowania. Podczas burzliwej dyskusji między biskupem Dąbrowskim a kierownikiem UdSW Aleksandrem Skarżyńskim 15 kwietnia 1971 r., ten ostatni oświadczył, że kwestię tę można rozpatrywać tylko w powiązaniu z wizytacją seminariów. Przyznał przy tym, że nie zna postanowień porozumienia z 1950 r. dotyczących służby wojskowej kleryków (Sprawozdanie z rozmowy z dyrektorem A. Skarżyńskim w Urzędzie do Spraw Wyznań w Warszawie, 15 kwietnia 1971).

Nadzieję na rezygnację władz z tej formy represji dawał też początkowo wicepremier Wincenty Kraśko (Sprawozdanie z rozmowy w willi rządowej w Warszawie, ul. Klonowa 6, 9 lipca 1971).

W 1972 r. doszło do powstania specjalnej podkomisji, złożonej z przedstawicieli obu stron, która miała - obok poboru alumnów - ustalić też inne kwestie związane z wyższymi seminariami duchownymi. W okresie od listopada 1972 r. do grudnia 1973 r. zebrała się ona sześć razy. Podczas tych spotkań biskupi starali się, by służbę wojskową kleryków zastąpić konkretnym wyszkoleniem, na przykład w zakresie samoobrony, służby sanitarnej lub duszpasterstwa wojskowego, odbywanym w czasie wakacji.

Biskupi naiwnie zakładali dobrą wolę komunistów. Uparcie wierzyli, chcieli wierzyć, że władzom chodzi naprawdę o służbę wojskową a nie formę szantażu i wywierania presji na poszczególnych biskupów a także ordynarną walkę z Kościołem przez niszczenie kandydatów do kapłaństwa.

Władze były skłonne pójść na pewne ustępstwa, jednakże pod pewnym warunkiem:

Zdaniem UdSW, całkowite odstąpienie od wcielenia alumnów do zasadniczej służby wojskowej, względnie innych form szkolenia wojskowego byłoby możliwe jedynie w wypadku uznania nadzoru państwowego nad WSD" . (AAN, UdSW, sygn. 125/597, k. 94, Sprawa służby wojskowej alumnów wyższych seminariów duchownych, 27 grudnia 1973.)

Ostatecznie prace tej podkomisji nie przyniosły żadnych korzyści Kościołowi, władze nie ustosunkowały się do propozycji Episkopatu ani też nie przedstawiły własnych.

Pewnym symptomem schyłku tej represji było jednak zlikwidowanie w 1973 r. kompanii kleryckiej w Szczecinie-Podjuchach.

Dopiero w 1972 r. Episkopat wydał zakaz dostarczania list kleryków przez rektorów seminariów do wydziałów do spraw wyznań. Brak tych danych oraz opóźnianie zameldowania alumnów pierwszego roku na terenie seminarium poważnie utrudniał ich pobór do wojska. W czasie rozmowy z biskupem Dąbrowskim 18 września 1974 r. Kania zażądał wykazów alumnów, uzależniając od tego możliwe zwolnienia. Sekretarz Episkopatu odpowiedział: Spisów kleryków dawać nie będziemy, ponieważ wykorzystuje się je niezgodnie z instrukcją min. Sztachelskiego. Zalecił on przedkładanie list poborowych alumnów w Wydziałach do spraw Wyznań po to, aby otrzymać zaświadczenie dla Rjejonowej] K[omendy] U[zupełnień] dla odroczenia służby wojskowej. Obecnie składane listy służą do wyłuskiwania tych alumnów, których jeszcze wydział do spraw wyznań nie posiada w rejestrze, ja osobiście Księżom Rektorom zabroniłem przedkładania takich list (Sprawozdanie z rozmowy ze Stanisławem Kanią, sekretarzem KC, w willi państwowej w Sulejówku, 18 września 1974).

Kania, zdenerwowany, zrewanżował się: Dobrze, niech nie dają list. Ale oświadczam Księdzu Biskupowi, że jeżeli stwierdzimy, że któryś z tych kleryków jest nie zameldowany, z całą surowością będziemy karać rektorów. Idą do wojska studenci, pójdą i alumni - nie ma podstaw do zwolnienia.

Dwa lata później rektorowi seminarium w Częstochowie wytoczono sprawę sądową "za ukrywanie poborowych" (Sprawozdanie z rozmowy z ministrem Kazimierzem Kakolem w Urzędzie do Spraw Wyznań, 11 listopada 1976).

Przy okazji rozmowy z sekretarzem Episkopatu 30 września 1975 r., dotyczącej niedostarczania spisu uczniów WSD, Kąkol otwarcie przyznał:

Chodzi mianowicie nie tyle o samych kleryków ile o niektóre diecezje, do których są zastrzeżenia, np. Przemyśl, Kraków i te wybrali (Rozmowa z ministrem Kąkolem, 30 września 1975 ).

W 1975 r. spośród 23 WSD diecezjalnych tylko rektor z Tarnowa dostarczył listy alumnów w przewidzianym terminie, czyli w lipcu. Później, w połowie października, spisy poborowych złożyły seminaria z Łodzi, Opola i Wrocławia. Wobec tego UdSW proponował, aby wcielić wszystkich alumnów z niektórych seminariów, z niektórych zwolnić wszystkich "ze względu na pozytywną postawę ordynariuszy i przełożonych zakonnych", z pozostałych zwolnić tylko częściowo.

Należy zaznaczyć, że rektor po złożeniu listy swoich alumnów wcale nie mógł być pewien, że żaden z nich nie zostanie powołany do służby wojskowej. Wskazywał na to swoim rozmówcom biskup Dąbrowski.(AAN, UdSW, sygn. 125/597, k. 116, Notatka w sprawie poboru alumnów WSD dla odbycia zasadniczej służby wojskowej.)Okres między komisją poborową w pierwszych dniach października a ostatecznym wcieleniem pod koniec tego miesiąca wykorzystywano na polityczną manipulację wobec biskupów. Skrzętnie notowano, który hierarcha i u kogo interweniował, jaki był ton pisma i jakich używał argumentów, czy lakonicznie, czy wylewnie, zaznaczając przy tym, czy dostarczono z jego diecezji wykazy alumnów. Decyzje o poborze każdego kleryka zapadały na najwyższym szczeblu, a liczby przeznaczonych do wcielenia z poszczególnych seminariów były wielokrotnie zmieniane.

W Łodzi w 1972 r. bilety do wojska otrzymali wszyscy alumni z I roku, z wyjątkiem tych, którzy mieli kategorię D. Po wielu dniach życia w stresie, tuż przed wyjazdem okazało się, że większości wycofano bilety. Zostało tylko 6 skazańców. Jeden z nich był spokojny, bo jego rodzinie, która swoimi kanałami próbowała załatwić mu zwolnienie z wojska powiedziano, żeby się nie przejmował, bo jeden z poborowych wróci z Bartoszyc. Rzeczywiście tak się stało. Po przyjeździe do jednostki w Bartoszycach, okazało się, że jeden może wracać, bo ... nie ma go na liście ! Ale nie ten, który się spodziewał.

Zdarzało się, że kierując się wcześniejszymi ustaleniami, wojewoda poinformował biskupa o zwolnieniu wszystkich alumnów, podczas gdy władze wyznaniowe na skutek późniejszych decyzji zamierzały jednak powołać do wojska pewną liczbę kleryków. Aby nie podważać autorytetu władzy wojewódzkiej, nie cofano już wówczas tej decyzji. Czasami zmianami był też zaskakiwany UdSW, co potwierdza notatka służbowa Tadeusza Dusika: 22 października 1975 r. o godz. 11.00 zostałem pilnie poproszony przez Towarzysza Kanię na konferencję w sprawie poboru alumnów do wojska. Po przybyciu do Towarzysza Kani okazało się, iż sprawa powyższa została już omówiona w składzie: tow. Kania, tow Stachura, tow. Palimąka .

Ostatecznie w 1975 r. powołano do wojska 89 alumnów, w tym 3 z WSD zakonnych, chociaż po ustaleniach u Kani zamierzano wcielić 105 (AAN, UdSW, sygn. 125/597, k. 147, Notatka w sprawie poboru alumnów WSD diecezjalnych i zakonnych dla odbycia zasadniczej służby wojskowej, 19 października 1976. Kilkukrotne zmiany w liczbie alumnów, którzy mieli odbyć służbę wojskową, powodują, że trudno jest ustalić faktyczną liczbę osób wcielonych do jednostek.).

Niecały miesiąc później Kania w następujący sposób przedstawił biskupowi Dąbrowskiemu punkt widzenia władz: Obawiamy się, ze nygusy szliby do seminariów, aby uchylić się od wojska (Sprawozdanie z rozmowy ze Stanisławem Kanią, zastępcą sekretarza KC, 17 listopada 1975).

Warto zwrócić uwagę, że przy ustalaniu poboru różnicowano WSD diecezjalne i zakonne, już w 1971 r. nie wcielono z seminariów zakonnych żadnego kleryka: [...] z uwagi na lojalną postawę zakonów wobec władz państwowych i zaistniały konflikt między kierownictwami zakonów a hierarchią kościelną m.in. na tle regulowania spraw związanych z własnością na Ziemiach Zachodnich i Północnych (AAN, UdSW, sygn. 125/597, k. 67, Notatka dotycząca poboru i wcielenia alumnów WSD do zasadniczej służby wojskowej jesienią 1971, 24 października 1971, sporządzona przez Wydział Administracyjny KC.).

W kolejnych latach z seminariów zakonnych powoływano jednak niewielką liczbę kleryków, co było spowodowane względami taktycznymi: Chodzi tu po prostu o to, żeby odraczając służbę wojskową wszystkim alumnom WSD zakonnych nie narażać lojalnych zakonów na represje ze strony episkopatu (AAN, UdSW, sygn. 125/597, k. 74, Notatka dotycząca poboru i wcielenia alumnów WSD do zasadniczej służby wojskowej, jesień br., 23 października 1972, sporządzona przez Wydział Administracyjny KC. W 1972 r. powołano z seminariów zakonnych 4, w 1974 r. - 7, w 1975 r. - 3, w 1976 r. - 6, w 1977 r. - 4 alumnów.).

Wzrost niezadowolenia społecznego po czerwcu 1976 r. (robotnicy zaczęli podpalać komitety PZPR) i problemy gospodarcze spowodowały, że zaczęto liberalniej podchodzić do służby wojskowej alumnów. Kąkol miał nawet powiedzieć sekretarzowi Episkopatu, który udawał się na konferencję z rektorami seminariów duchownych, że w tym roku nie będzie już poboru (Sprawozdanie z rozmowy z ministrem Kazimierzem Kąkolem w Urzędzie do Spraw Wyznań, 11 listopada 1976).

Przeprowadzono go jednak, chociaż na nieco mniejszą skalę, uzasadniając to następująco:

Mając na uwadze wystąpienie I-go Sekretarza KC PZPR w Mielcu, jak również uwzględniając postawę poważnej części bpów w okresie czerwca i lipca br. proponuje się [...]: w roku bieżącym nie wcielać alumnów WSD diecezjalnych i zakonnych [...] z wyjątkiem alumnów WSD w Przemyślu, Włocławku, Olsztynie oraz połowy ogólnej liczby zdolnych do służby wojskowej alumnów WSD metropolitalnego w Krakowie. Znajduje to uzasadmeme w negatywnej postawie ordynariuszy (AAN, UdSW, sygn. 125/597, k. 153, Notatka w sprawie poboru alumnów WSD dla odbycia zasadniczej służby wojskowej.).

Biskup Dąbrowski stwierdził, że przy ustalaniu tego poboru kleryków zastosowano wobec biskupów "prawo odwetu".

W 1976 r. powołano do wojska mniejszą liczbę alumnów - 66, a Urząd ds.Wyznań wyszedł z propozycją likwidacji kolejnej "kompanii kleryckiej" w Bartoszycach . Pomysł ten nie spotkał się jednak z poparciem Kani, który miał decydujący głos w sprawach wyznaniowych.

Chociaż w 1977 r. do służby wojskowej powołano jeszcze mniejszą liczbę kleryków, to decyzja ta nadal miała służyć dezintegracji biskupów. Stopniowe wycofywanie się z tej formy represji widoczne było jedynie w mniejszej skali poboru.

Notatka Wydziału Administracyjnego KC z 18 października 1977 r. świadczy o tym, że władze kierowały się ciągle tymi samymi kryteriami. Warto przytoczyć jej dłuższy fragment:

Biorąc pod uwagę to, że służba wojskowa alumnów stanowi pewną dolegliwość dla ordynariuszy poszczególnych diecezji, gdyż dezorganizuje pracę dydaktyczno-wychowawczą w seminarium i w konsekwencji obniża wskaźnik ilościowy absolwentów, proponuje się następujące potraktowanie bieżącego poboru do wojska alumnów ur. w 1958 r., a studiujących w świeckich wyższych seminariach duchownych. Uwzględniając w miarę pozytywny stosunek do władz państwowych ordynariuszy i unikanie przez nich stwarzania sytuacji konfliktowych z władzami państwowymi, należałoby zrezygnować w całości z wcielania do wojska alumnów z seminariów następujących diecezji: Kielce, Drohiczyn, Pelplin, Lubaczów, W-wa i Gniezno (uwzględniając elementy naszej aktualnej polityki w stosunku do kardynała Stefana Wyszyńskiego) i Łomża.

Uwzględniając negatywną postawę ordynariuszy do władz państwowych, należałoby koniecznie wcielić do służby wojskowej wszystkich alumnów z seminariów następujących diecezji: Przemyśl, Kraków, Sandomierz, Włocławek, Gorzów Wlkp., Poznań, Siedlce, Olsztyn, Białystok.

Rok później ponownie wystawiano biskupom cenzurki w postaci wcielania lub zwalniania alumnów od służby wojskowej. Na notatce dotyczącej poboru pojawił się odręczny dopisek zastępcy kierownika UdSW Aleksandra Merkera:

Decyzja Tow Kani, 18 października 1978 r. (16.X.1978 abp Krakowa kard. Karol Wojtyła został papieżem):

1) Kraków - zwalniamy wszystkich,

2) wszystkie inne propozycje dokładnie jak w r. ub.

Trudno się dziwić Kani, że polecił zwolnić z poboru wszystkich alumnów z diecezji "kierowanej" przez... papieża Wojtyłę! W dokumencie tym przyznano się też do pewnej porażki: Wcielanie alumnów WSD do wojska z pewnością było jednym z elementów wpływających na lojalną postawę poszczególnych biskupów - z wyjątkiem bpa Tokarczuka i kard. Wojtyły.

Ostatecznie w 1979 r. zamknięto jednostkę w Brzegu,

a definitywnie wycofano się z tej formy represji i nacisku w kwietniu 1980 r., zwalniając ostatnich alumnów z Bartoszyc.

Jakie było zdziwienie, gdy w roku 2000 księża - kiedyś alumni-żołnierze mogli odwiedzić Bartoszyce i zobaczyć, że w najbardziej restrykcyjnym miejscu - sali żołnierskiej 1 plutonu por. Michiewicza na 3 kompanii jest ... żołnierska kaplica.

Cóż powiedzieć ? Chrystus prawdziwie zmartwychwstał !

szatan pokonany ! Naprawdę nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Choć często zło wydaje się nam takie potężne i nie do pokonania.

Nigdy nie wolno tracić nadziei.

To jest tajemnica Chrystusa zmartwychwstałego - zwycięzcy piekła i szatana.