Menu Content/Inhalt
Start arrow Artykuły arrow Głusi w środowisku słyszących
Głusi w środowisku słyszących Poleć znajomemu
Redaktor: ks. Wiesław Kamiński   
17.12.2009.
Spis treści
Głusi w środowisku słyszących
Czym jest audyzm
Pomiędzy dwoma światmi
  

 

Czy zetknął się ksiądz się z pojęciem osoby „niewystarczająco głuchej”? Czy istnieje dla głuchych wizerunek osoby „idealnie głuchej”? Na forum internetowym głuchych Amerykanów, skupionych wokół Uniwersytetu Gallaudeta, pojawiają się wpisy świadczące o tym, że „idealny Głuchy” posiada następujące cechy: głuchy od urodzenia, mający głuchych rodziców, uczący się w szkołach dla głuchych, biegły w języku migowym, identyfikujący się z kulturą głuchych, dumny z tego, że jest głuchy, wybierający środowisko głuchych, mający głuchą rodzinę (partnera, dzieci). To oczywiście refleksje o Głuchych Amerykanach - czy uważa ksiądz, że w Polsce jest podobnie?

Chyba niedobrze jest, gdy jakieś środowisko przyjmuje skrajne postawy. Przypomina to trochę nacjonalizm, by nie użyć terminu rasizm. W dążeniach tożsamościowych łatwo o przesadę. Czy idealnym Polakiem jest ten, który ma oboje rodziców narodowości polskiej, którego dziadkowie byli Polakami urodzonymi w Polsce, mówiącymi po polsku i kończący szkoły polskie? Nie jest zaś Polakiem ten, który miał babcię Żydówkę? Takie postawy doprowadziły w historii świata do wielu nieszczęść czy wręcz tragedii. Głuchota może stać się podstawą tworzenia tożsamości, ale nie jest przecież szlachectwem, o które trzeba dbać, by nie doszło do jakiegoś mezaliansu. Owszem, słyszałem kiedyś o sytuacji, gdy młodzi głusi rodzice byli zadowoleni z tego, że urodziło się im głuche dziecko, ale traktowałem tę sytuację jako oznakę uniknięcia stresu przed nieznanym na zasadzie: mamy dziecko, o którym wiemy, że jest takie, jak my i z pewnością będzie nam je łatwiej wychować, nie wiemy, czy poradzilibyśmy sobie w wychowaniu dziecka słyszącego. Nie oznacza to jednak, że ci sami rodzice byliby niezadowoleni z dziecka słyszącego. Musieliby z pewnością włożyć więcej wysiłku w wychowanie dziecka dwujęzycznego.

Jak radzą sobie osoby żyjące pomiędzy dwoma światami, np. w słyszącej rodzinie i pracy, czujące się głuchym, mające głuchych przyjaciół? Czy uważa ksiądz, że możliwe jest pełne odnalezienie się w obydwu światach, czy jednak trzeba „wybrać”, bo w jednym ze środowisk zawsze jest się „obcym”? A może obcym się jest wówczas w obydwu światach - jak ksiądz myśli?

Z pewnością jest to bardzo trudna sytuacja. Często brakuje porozumienia pomiędzy głuchymi a słyszącymi. Na pewno dobrze radzą sobie w dwóch światach osoby słabo słyszące, albo te, które poprzez dobrze dobrane aparaty słuchowe wykorzystują tzw. resztki słuchowe. Nie najgorzej radzą sobie w dwóch światach osoby głuche, które dobrze odczytują mowę z ust, ale tych jest bardzo mało. Problemem staje się tu edukacja i świadomość społeczna dotycząca problemu głuchoty, a także środowiska głuchych. Często wśród słyszących funkcjonują terminy: niemowa, upośledzony. Określenia te z pewnością stawiają osobę głuchą w złym świetle, jako niedorozwiniętą. W przeszłości sami głusi w Polsce czy za granicą przyjmowali funkcje okaleczonych domokrążców, sprzedających obrazy religijne, czy wręcz żebrzących w restauracjach i na ulicach. Ten wizerunek trzeba zmieniać. Jest to zadanie nie tylko dla słyszących, ale być może w szczególności dla głuchych. Nie podoba mi się projekt tworzenia dla głuchych specjalnych wiosek, osiedli czy miast. Zawsze zagrożeniem jest izolacja i degradacja społeczna. Nierzadko w takich odizolowanych społecznościach pojawia się problem zorganizowanej przestępczości i innych nadużyć. Myślę, że głusi żyjący jako diaspora wśród słyszących mają jednak lepsze szanse rozwoju. Sądzę, że głusi i słyszący mogą sobie wiele nawzajem zaofiarować.

Kim są Coda i jak funkcjonują oni w dwóch światach?

Zetknąłem się z ludźmi, którzy jako słyszący wychowani byli w kulturze i języku głuchych, ale spotkałem też wielu słyszących, którzy choć mieli głuchych rodziców, w ogóle nie migają. Niestety przez lata słyszące dzieci głuchych rodziców dorastały z kompleksem środowiska głuchych, myśląc, że nie jest to „normalne” środowisko. Pamiętam rozmowę z dorosłym już mężczyzną, który opowiadał o tym, że bardzo wstydził się swoich „innych” rodziców. Nie chciał do swojego domu zapraszać kolegów ze szkoły, bojąc się, że potem dzieci będą się z niego śmiały. Kiedyś zaprosiliśmy do naszego głuchego kościoła na rekolekcje księdza, który jest Coda (słyszące dziecko głuchych rodziców). Sądziliśmy, że poprowadzi je wspaniale, bo przecież zna świetnie język migowy. Choć był już doświadczonym kapłanem, gdy stanął przy ołtarzu, coś jakby go zablokowało. Nie potrafił sensownie mówić ani migać. Nie wiem do dziś czy to stres, czy nikła znajomość języka migowego uniemożliwiła mu przeprowadzenie rekolekcji. Moimi przewodnikami po świecie głuchych byli jednak Coda. Gdy skończywszy kurs języka migowego zorientowałem się, że nie rozumiem mowy głuchych, to właśnie oni wprowadzali mnie w tajniki tego środowiska. Dziś często ludzie Coda, żyjąc w dwóch światach, potrafią być mostami pomiędzy słyszącymi a głuchymi. Mają za darmo i często bez własnych zasług dany drugi język i uczestnictwo w kulturze głuchych. Miło, gdy potrafią być otwarci i pomocni, bo czasem mogą być niezastąpieni.

Jak wygląda duszpasterstwo głuchych w Łodzi?

Dla wielu słyszących świat ludzi głuchych jest wielką niewiadomą. Czasami widzą oni na ulicy czy w tramwaju ludzi posługujących się językiem migowym. Patrzą z zaciekawieniem nic nie rozumiejąc. Czasami zadają sobie pytanie, kim oni są, czy bardzo się różnią od większości ludzi w naszym kraju. Wnikliwi pytają, czy język migowy jest międzynarodowy, czy można się nim porozumieć na całym świecie? Bardziej religijni pytają czasami, jak wygląda duszpasterstwo niesłyszących, jak się odprawia msze święte, jak głusi się spowiadają, czy chętnie przychodzą do kościoła. Ktoś, kto nigdy nie spotkał się z głuchą społecznością ma prawo zadawać takie pytania, choć świadczą one o tym, jak wielka jest nieświadomość dotycząca środowiska niesłyszących. Podstawowym zadaniem duszpasterstwa głuchych jest prowadzenie ludzi do Boga i nauczanie miłości. Jezus Chrystus, Syn Boży przekazał nam przykazanie: „Będziesz miłował Pana Boga swego z całego serca swego, sił swoich, myśli swoich, a bliźniego swego jak siebie samego” (por. Mt 22, 37-40). To cel wszystkich działań Kościoła, a jego częścią są przecież wszyscy ochrzczeni, w tym także głusi. Duszpasterstwo to oczywiście migane msze święte, spowiedzi bez konfesjonału, który dla słyszących jest pomocą, a dla głuchych byłby przeszkodą w miganiu, to chrzty, śluby i pogrzeby. Duszpasterstwo nie może się zamknąć tylko w obrębie budynku kościoła. Dlatego działalność duszpasterska to także nauka katechezy w szkołach. Tam odbywa się przygotowanie do Pierwszej Komunii Świętej i Bierzmowania. W tym roku w Łodzi mieliśmy dziesięcioro dzieci, które przystąpiły pierwszy raz do Komunii Świętej, a 29 osób przyjęło bierzmowanie. W szkołach księża i katecheci organizują przedstawienia świąteczne, jasełka, wigilie. Duszpasterstwo głuchych to także działalność charytatywna, polegająca na dożywianiu dzieci i młodzieży z rodzin biednych. Nasze łódzkie duszpasterstwo, poprzez Stowarzyszenie Niepełnosprawni - Sprawni, zajmuje się fundowaniem obiadów w szkołach, organizuje także szkolne wigilie i rozdaje paczki. Aby trafić do ludzi młodych trzeba wciąż szukać nowych dróg. W tym celu organizowane są różnego typu zawody sportowe. Każdego roku niesłyszący chłopcy uczestniczą w treningach piłki nożnej halowej. Rozgrywają wiele meczów ze słyszącymi ministrantami, odnosząc sukcesy. Drużyny głuchych uczestniczyły w III Mistrzostwach Polski Piłki Nożnej Halowej LSO w Łodzi, Mistrzostwach Archidiecezji Łódzkiej w Piłce Nożnej Halowej, IV Mistrzostwach Polski Piłki Nożnej Halowej LSO w Częstochowie, a także w Zawodach Rugby organizowanych przez klub Budowlani Łódź. Każdego roku odbywają się różnorodne zabawy sportowe organizowane przez Duszpasterstwo. W tym roku odbyła się Spartakiada Integracyjna Dzieci i Młodzieży „Dogonić Marzenia”, która zgromadziła około 700 uczestników, w tym przeszło 300 niesłyszących. Oprócz dobrej zabawy przedsięwzięcia te mają na celu propagowanie języka migowego i integrowanie środowiska głuchych ze słyszącymi. Działalność duszpasterska to także współpraca z różnymi organizacjami, takimi jak na przykład Polski Związek Głuchych. W Łodzi układa się ona bardzo dobrze. Siedziba Związku jest zawsze otwarta dla duszpasterza. Każde spotkanie wielkanocne i każda wigilia rozpoczyna się modlitwą i życzeniami składanymi przez księdza. Czasem w świetlicy PZG odbywają się katechezy dla dorosłych, albo wyświetlane są filmy religijne. Wszystkie dzieci komunijne mają tam swoje przyjęcie zaraz po mszy świętej. Organizowane są wspólne wyjazdy do różnych polskich sanktuariów. Duszpasterstwo współpracuje również ściśle ze Stowarzyszeniem „Słyszę Serce”, Rzecznikiem Osób Niepełnosprawnych Urzędu Miasta Łodzi, Instytutem Teologicznym w Łodzi, Wyższym Seminarium Duchownym w Łodzi i wieloma innymi instytucjami. W Archidiecezji Łódzkiej duszpasterstwo pragnie się rozwijać, tworząc nowe ośrodki w dużych miastach po to, aby wierni niesłyszący mieli zapewnioną opiekę duszpasterską i mogli uczestniczyć we mszy świętej. Chodzi także o to, aby tworzyć świetlice, w których po mszy świętej można by wypić kawę czy herbatę i porozmawiać. Takie ośrodki działają w Tomaszowie Mazowieckim, Piotrkowie Trybunalskim i Pabianicach. Pracę duszpasterską prowadzą tam trzej księża, którzy starają się pomagać głuchym i zawsze służą im swoim czasem. Nasze życie nie składa się tylko z radości i sukcesów, są także problemy. Pierwszym z nich jest to, że duszpasterze muszą dzielić swój czas pomiędzy głuchych i słyszących, niekiedy jest to bardzo trudne. Obowiązków jest sporo i dlatego trzeba stawiać na aktywność świeckich i ich pomoc.

W Łodzi mamy niesłyszących lektorów, a od dwóch lat także szafarza Komunii Świętej. Wiele osób angażuje się w pomoc w organizowaniu różnych imprez sportowych i wyjazdów. Ciągle potrzeba nowych wolontariuszy znających język migowy lub system językowo-migowy. Istnieje potrzeba opieki nad głuchoniewidomymi. W tym celu świeccy i duchowni studenci teologii uczeni są języka migowego i alfabetu Lorma. Niezbędne jest także roztoczenie opieki nad małżeństwami słyszącymi posiadającymi głuche dzieci. Często rodzice nie potrafią zaakceptować głuchoty swojego dziecka i popełniają wiele błędów.

Mamy nadzieję w Panu Bogu i ciągle czujemy Jego opiekę. Wiemy, że bez Boga nic dobrego nie możemy uczynić.

Dziękuję za rozmowę.



 
« poprzedni artykuł