Menu Content/Inhalt
Start arrow Duszpasterstwa arrow Pabianice arrow Małżeński dialog bez słów

Liczniki

Odwiedziny w sumie 41754
Odwiedziny dziś: 14
Stron dziś: 16

Gościmy

Małżeński dialog bez słów Poleć znajomemu
Redaktor: Agnieszka Ejchman   
22.03.2010.

W dzisiejszym świecie, gdzie szuka się  autorytetów na świeczniku i wśród ludzi sławy, dobrze jest spotkać zwykłych ludzi, którzy w swym codziennym życiu opanowali dialog małżeński u podstaw. Państwo Władysława i Władysław Łyczakowie, którzy niedawno obchodzili 55 rocznicę ślubu rozumieją się bez słów.

W niedzielę 14 lutego w kościele Św. Floriana w Pabianicach,  jak w każdą drugą niedzielę  miesiąca odbyła się Msza Święta dla osób niesłyszących. Dla państwa Łyczaków był to szczególny dzień.  Wspólnie uczestniczyli we Mszy Świętej dziękując Dobremu Bogu za wspólne 55 lat, które spędzili razem.

Jest to niesamowite małżeństwo, które wiele przeżyło. Niesamowite, bo pan Władysław nie słyszy, żona pana Władysława nie zna języka migowego, a mimo to nie maja problemów z porozumiewaniem.  Na pytanie księdza jak się porozumiewacie? Odpowiada: „Normalnie. Ja mówię do męża, żeby zgasił światło, to on idzie i gasi.”

Miałam okazję poznać tą parę. Patrząc na nich widzi się radość i jedność, a zarazem zadowolenie z tego, że są nadal razem.  Już teraz cieszą się i mają nadzieję, że wszyscy wspólnie spotkamy się świętując 60 rocznice ich ślubu.

Jak to się stało, że są  razem i skąd pochodzą? 

Poznali się u koleżanki pani Władysławy. Jak opowiada poszła do niej ze swoim narzeczonym. Znajomi mówili, żeby za niego nie wychodziła, a ona zażartowała, że weźmie tego chłopca który stoi pod oknem. Znajoma powiedziała: „ale on jest głuchy.” „A to jeszcze lepiej” powiedziała pani Władysława i tak się poznali. 13 lutego 1955 roku wzięli ślub w miejscowości Ścińsko Zdrój (pod Szczecinem) i do dzisiaj są szczęśliwym małżeństwem.

Pan Władysław pochodzi z Lwowa. Podczas wojny przenieśli jego rodzinę pod Wrocław i tam pracował na polu. Po wojnie przeniósł się pod Szczecin do Ścińska Zdroju. Pracował w Szczecinie jako szewc, a do rodzinnego domu wracał tylko na weekendy.

Po ślubie pewien czas mieszkali w Ząbkowicach Śląskich, a potem przenieśli się do Pabianic, skąd pochodzi pani Władysława. Tutaj pracowała w zakładach włókienniczych i w stołówce PZPB, a mąż przez 30 lat pracował na farbiarni w spółdzielni inwalidów. Mają troje dzieci, 11wnucząt i 9 prawnucząt.

W ich życiu zdarzały się oczywiście również trudniejsze chwile. Ich drugie dziecko (syn) zmarło gdy miało dwa miesiące: „Jak rano wstaliśmy dziecko było całe sine. Bardzo to przeżyliśmy.” trzecia córka urodziła się martwa, „...bardzo przeżyliśmy jak dziecko urodziło się nieżywe. Mimo że akuszerka zapewniała, że jest dobrze, to gdy nadszedł dzień porodu, to trzeba było zgłosić się do szpitala bo i rączki i nóżki się podwinęły...” pojechali do szpitala ale już było za późno. Piąte dziecko - syn niedawno odszedł do Pana.  Do trudniejszych momentów należały jeszcze problemy męża z sercem i udar pani pani Władysławy. Od dwóch lat jest spokojnie i  jak mówią: „Może Pan Bóg im pobłogosławi i dożyją 60-tej rocznicy ślubu”.

Co było dobrego? Miłego?

Pani Władysława ze wzruszeniem wspomina sytuację z okresu narzeczeństwa. „Jak zajechałam pod Szczecin na Boże Narodzenie do Ścińska Zdroju to jego nie było – pracował w Szczecinie jako szewc i w tygodniu nie przyjeżdżał”. Skoro jednak przyjechała w tygodniu, jego kuzynka pojechała do miasta, by go powiadomić o gościu. „Stałam w domu i czekałam na niego i jak on już szedł, doleciał do mnie i krzyczał: to mój, to mój” (głusi często nie odmieniają wyrazów). Kolejny wspaniały dzień: „ten ślub, co z okazji 50 rocznicy tu miałam – to takiego ślubu jeszcze nie miałam”.

Dołączmy się do życzeń  dla państwa Łyczaków, prosząc Boga by doczekali 60-tej rocznicy ślubu. Niech żyją jak najdłużej niosąc miłość i radość sobie nawzajem i rozdając je jako dobry przykład innym małżeństwom.

(kliknij tutaj, by zobaczyć galerię zdjęć)
 
« poprzedni artykuł