Ks. Waldemar Kulbat

Czy zagraża nam "religia polityczna"?

/Publicystyka księdza profesora Józefa Tischnera w swoim założeniu ma budować mosty pomiędzy zlaicyzowanym światem a Kościołem. Często jednak zlaicyzowane myślenie w ujęciu ks. Profesora zyskuje przewagę, natomiast nauka Kościoła doznaje uszczerbku. Wydana ostatnio książka ks. Józefa Tischnera W krainie schorowanej wyobraźni Znak 1997 zawiera esej o religii politycznej wcześniej opublikowany w TP. Poniższe refleksje dotyczą tej publikacji/

We współczesnej humanistyce współistnieją różne tradycje patrzenia na religię, na jej rolę i funkcje spełniane w społeczeństwie. Owe tradycje różnią się w swoich ocenach roli religii w życiu społecznym, od pogardy do apoteozy. Od filozofów Oświecenia wywodzi się pewien radykalny nurt "krytyki religii", w którym religia jest traktowana jako "urągający rozumowi zabobon". Jan Jakub Rousseau dopatrywał się nawet w religii właściwości organizacji przestępczej:" Wśród tych religii, które panują lub panowały w przeszłości, nie ma ani jednej, która by nie wyrządziła ludzkości krzywd najokrutniejszych." /w : Umowa społeczna, PIW Warszawa 1966, 658/. Karol Marks nie wahał się twierdzić, że religia jest środkiem służącym do oszukiwania klas społecznych. Te radykalne oceny współcześnie mają jakby swoją kontynuację w poglądzie skrajnych liberałów, dla których religia jest jedynie rodzajem totalitaryzmu zasługującego na potępienie i odrzucenie podobnie jak inne jego postacie. Argumentacja na rzecz tego poglądu pojawia się w toku dyskusji nad "religią polityczną". Najpierw dostrzeżono, że systemy totalitarne, takie jak faszyzm czy komunizm, stają się dla swoich wyznawców swego rodzaju antyreligią, pełniąc niektóre /niespecyficzne/ funkcje religii. Nie są one w stanie spełniać właściwej funkcji religii / funkcja zbawienia/, lecz tylko "szersze" funkcje takie np. jak integracja danej grupy społecznej. Według. Voegelina w systemach totalitarnych cześć oddawaną prawdziwemu Bogu zamieniono na cześć idoli : bożków rasy /faszyzm/, klasy czy ekonomii /komunizm/. Raymond Aron zmienił radykalnie ukierunkowanie ocen, dopatrując się możliwości totalitarnego przepoczwarzenia się religii w sytuacji, gdy jej wyznawcy ulegają pokusie władzy i nie przestrzegają oświeceniowego oddzielenia władzy świeckiej i religii. W tym samym duchu Ricoeur ostrzega: "Namiętność klerykalna zdolna jest powołać do życia wszystkie podstawowe postaci kłamstwa, które odkryje na nowo totalitaryzm polityczny..." /cyt. za ks. Tischner, Religia polityczna, TP 50/96/. Obawy przedstawione powyżej podejmuje ks. profesor Józef Tischner, który zastanawia się, podążając w swojej refleksji za Hansem Maierem, czy demon totalitaryzmu lęgnie się na zewnątrz czy wewnątrz religii, czy : religia to w gruncie rzeczy także jakaś odmiana totalitaryzmu a nawet jest totalitarna z natury, czy totalitaryzm świecki i religia to w gruncie rzeczy dwa totalitaryzmy, które walczą o niepodzielną władzę nad człowiekiem?./ Religia polityczna, j.w./ ; w artykule tym ks. Tischner powołuje się na Hansa Maiera i przytacza jego argumentację przedstawioną w książce: Polityczne religie. Reżimy totalitarne i chrześcijaństwo, Herder 95, cyt. za ks.Tischnerem/.

Stanowisko przyjęte przez ks. Tischnera sytuuje go wśród spadkobierców oświeceniowej filozoficznej krytyki religii. Już we wcześniej opublikowanym artykule Ks. Tischner oświadczył, że demon totalitaryzmu rodzi się jednak wewnątrz chrześcijaństwa /Niebo w nowych płomieniach, TP 20,96/ . Obecnie dochodzi nowa płaszczyzna refleksji i nowe uzasadnienia w związku z dokonaną przez ks. Tischnera oceną aktualnej sytuacji politycznej w Polsce: "Problem "religii politycznej" nabrał ostatnio w Polsce szczególnego znaczenia... Problem zaostrza się w wyniku narastającej w kręgach katolickich świadomości klęski. Ugrupowania polityczne powołujące się na chrześcijański rodowód przeżywają kolejne niepowodzenia wyborcze... W tej sytuacji w niejednej katolickiej duszy rodzi się pokusa władzy. Czy nie należałoby sięgnąć po jakiś środek przymusu - boć przecież nie przemocy by dopomóc słusznej sprawie?" Wydaje się, że ks. Profesor przychyla się do stanowiska, zgodnie z którym: "Nie obalamy religii ale staramy się ją trzymać w bezpiecznej odległości od tego narzędzia władzy jakim jest państwo".

U czytelnika tego tekstu rodzi się w tym momencie pytanie: jaki rodzaj zaangażowania w służbie dobra wspólnego czyli w dziedzinie politycznej dopuszcza ks. profesor dla współczesnego chrześcijanina? Przemiany 1989 roku otworzyły przecież, przynajmniej w teorii, przed każdym członkiem pluralistycznej i demokratycznej wspólnoty możliwość wyrażania swoich poglądów oraz uczestniczenia w życiu społeczeństwa, z wykluczeniem jakiejkolwiek formy dyskryminacji. Czyżby jedynie zwolennicy laickiego modelu życia byli odpowiednimi kandydatami na kompetentnych sterników życia politycznego naszej wspólnoty, natomiast katolicy byliby ex definitione do tego niezdolni? Wydaje się, że podstawowe teksty nauki społecznej Kościoła zawierają odmienne stanowisko, Np. w Adhortacji apostolskiej Christifideles laici o powołaniu i misji świeckich w Kościele i w świecie, Ojciec Święty Jan Paweł II pisze: "Aby ożywiać duchem chrześcijańskim doczesną rzeczywistość służąc, - jak zostało to powiedziane, osobie i społeczeństwu, świeccy nie mogą rezygnować z udziału w "polityce", czyli w różnego rodzaju działalności gospodarczej, społecznej i prawodawczej, która w sposób organiczny służy wzrastaniu wspólnego dobra; Ojcowie synodalni stwierdzali wielokrotnie, że prawo i obowiązek uczestniczenia w polityce dotyczy wszystkich i każdego; formy tego udziału, płaszczyzny, na jakich on się dokonuje, zadania i odpowiedzialność mogą być bardzo różne i wzajemnie się uzupełniać." Następne zdanie Adhortacji jest dla oceny poglądów ks. Tischnera szczególnie ważne: " Ani oskarżenia o karierowiczowstwo, o kult władzy, o egoizm i korupcję, które nierzadko są kierowane pod adresem ludzi wchodzących w skład rządu, parlamentu, klasy panującej czy partii politycznej, ani dość rozpowszechniony pogląd, że polityka musi być terenem moralnego zagrożenia, bynajmniej nie usprawiedliwiają sceptycyzmu i nieobecności chrześcijan w sprawach publicznych". Tekst Adhortacji nie tylko nie uzasadnia programowej wprost nieobecności katolików w życiu publicznym kraju, co postuluje ks. Tischner, wręcz przeciwnie, przepojony jest ideą zaangażowania katolików w sprawy polityczne czyli dobra wspólnego całej wspólnoty. Oczywiście udział katolików we władzy politycznej jest w dokumencie papieskim obwarowany zastrzeżeniami: " Sprawowanie władzy politycznej winno mieć za podstawę ducha służby, gdyż tylko on, w połączeniu z konieczną kompetencją i skutecznością działania decyduje o tym, czy poczynania polityków są `jawne` i `czyste`, zgodnie z tym, czego - zresztą słusznie - ludzie od nich wymagają". Dalej dokument przytacza ważny dla rozważanej kwestii fragment Konstytucji Duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym, o rozróżnieniu między wspólnotą polityczną i Kościołem :" Kościół, który z racji swego zadania i kompetencji w żaden sposób nie utożsamia się ze wspólnotą polityczną ani nie wiąże się z żadnym systemem politycznym, jest zarazem znakiem i zabezpieczeniem transcendentnego charakteru osoby ludzkiej." Jednak: "Równocześnie pilnym i odpowiedzialnym zadaniem świeckich jest dawanie świadectwa tym wartościom ludzkim i ewangelicznym, które posiadają wewnętrzny związek z działalnością polityczną, jak wolność, sprawiedliwość, solidarność, wierne i bezinteresowne oddanie sprawie wspólnego dobra, prosty styl życia, preferencyjna opcja na rzecz ubogich i najmniejszych"...Stylem i narzędziem polityki, która chce dążyć do prawdziwego rozwoju człowieka, jest solidarność. Ta zaś wymaga czynnego i odpowiedzialnego uczestnictwa w życiu politycznym wszystkich i każdego obywatela oraz rozmaitych grup, związków zawodowych, partii: wszyscy razem i każdy z osobna jesteśmy odbiorcami polityki i jej aktorami". Tak mówi Jan Paweł II w Christifideles laici, jak widać zawarte tam słowa nie pochwalają bierności, wprost przeciwnie, zachęcają do działania.

Osobnej refleksji wymaga analiza argumentacji zastosowanej do uzasadnienia rzekomo totalitarnego charakteru religii. Ks. Tischner, jak wspomnieliśmy obok własnych przemyśleń przytacza argumenty Hansa Maiera. Warto tym argumentom się przyjrzeć. Pierwszy z nich to postmodernistyczna denuncjacja chrześcijaństwa podważająca jego roszczenia do reprezentowania prawdy. Opowiedzenie się za istnieniem obiektywnej prawdy wystarcza by zostało ono porównane z prawdziwymi totalitaryzmami i ich zbrodniczą, antyludzką ideologią. W ujęciu Maiera chrześcijaństwu zostają przypisane właściwości totalitarnej gnozy. Religia przynosząc rozumienie całości świata, może zdaniem Maiera prowadzić do spełnienia pokusy użycia przemocy w słusznym celu, jakim jest zbawienie człowieka. Znajdujemy tutaj niezwykłe wyznanie: Ks. Tischner w decyzji przedstawicieli parlamentu zezwalającej na zabijanie na życzenie nienarodzonych dzieci widzi nawet coś pozytywnego: " Z pewnego punktu widzenia Sejm zgodził się na coś co jest obiektywną nieprawdą- uznał mianowicie, że trudne warunki społeczne mogą mieć większe znaczenie niż godność życia człowieka. W głosowaniu odsłoniła się jednak prawda, kim są deputowani. Posłowie - miejmy nadzieję- głosowali zgodnie z własnymi przekonaniami. Ludzie są tacy jacy są. Ich wewnętrzna prawda nie jest inna. Takie są ich sumienia. Postawiło to nas wobec trudnego pytania: czy byłoby lepiej, by posłowie głosowali wbrew sumieniu, ale zgodnie z "obiektywna prawdą" , czy zgodnie z sumieniem, ale wbrew "obiektywnej prawdzie"? A może, proszę księdza Profesora głosowali tak, gdyż ulegli konformizmom swojego stada, ich "ja" zostało zdominowane przez Heideggerowskie "man" - "tak się robi", lub ich sumienie zostało przewrotnie zmanipulowane przez współczesne "fabryki kłamstwa i papieru"?

Drugi argument wypływa z fenomenologicznej analizy religii na poziomie antropologii; chodzi tutaj o sytuację , gdy sacrum niesie ze sobą miłość i nienawiść. Ksiądz Tischner dostrzega w dialektyce sacrum możliwość zniewolenia rozumu przez wyobraźnię. Istnieje jego zdaniem spór między religią schorowanej wyobraźni, która w bojaźni i trwodze czci "boga estetyki" a religią "zdrowego rozumu" i "sprawiedliwej woli", oddającej cześć Bogu, który "jedynie jest dobry". Bóg dla jednych staje się siłą porażającą zmysłowość człowieka, dla innych inspiruje ich dobroć. To prymitywne sacrum budzi nienawiść do wrogów i miłość do zwolenników. Jest to krytyka być może zasadna dla praktyki życiowej wyznawców tajemniczej mocy, "mana" ludów pierwotnych. Natomiast odnoszenie tego rodzaju koncepcji do historii chrześcijaństwa jest anachronizmem i nieporozumieniem.

Wreszcie ostatni argument na totalitarny charakter religii. Wg. argumentu Maiera, za którym opowiada się ks. Profesor, istnieje analogia miedzy totalitarną / marksistowską/ koncepcją wolności / poddanie obiektywnym koniecznościom/ a koncepcją religijną. "Nie może istnieć żadna najmniejsza nawet nisza , do której nie docierałby wpływ ideologii. Także religie skłaniają się do tego , aby dawać człowiekowi detaliczne przepisy na wszelkie możliwe sytuacje. Są w szczególny sposób obecne przez swe rytuały w zwrotnych momentach życia człowieka - urodzenia, małżeństwa i śmierci. W tym punkcie analizy fenomenologii religii ujawniają dalsze podobieństwo między religiami a totalitaryzmem. Także totalitaryzm kocha rytuał." Okazuje się, że pasja tropienia totalitaryzmów charakteryzująca profesorów Maiera i Tischnera, prowadzi ich / m.in. przez odrzucenie roli "rytuałów przejścia" w życiu człowieka/ do zakwestionowania prawdy o przygodności człowieka, oraz przekłamania jego rzeczywistej sytuacji/ potrzeba zbawienia/. Tego rodzaju spojrzenie na religię powoduje jedynie deformację przedmiotu refleksji i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością człowieka i chrześcijaństwa. Domaganie się od religii aby zrezygnowała z roszczenia do reprezentowania prawdy może oznaczać tworzenie przestrzeni do propagowania stylu życia "jak gdyby Bóg nie istniał", jak gdyby człowiek nie był powołany do życia wiecznego. Dopatrywanie się we współczesnym katolicyźmie totalitarnej "religii politycznej" może prowadzić do przyznania prawa działalności politycznej wyłącznie zwolennikom ateistyczno-libertyńskiej koncepcji życia z wykluczeniem katolików jako obywateli niższej kategorii.