Autor: ks. Paweł Kłys
Wyświetleń: 1475
Świadectwo spotkania ze św. Janem Pawłem II w Łodzi (13 VI 1987)
Udostępnij

O tym, jak żywa jest pamięć o obecności Jana Pawła II w Łodzi, świadczą liczne świadectwa wypowiadane i spisywane przez świadków tamtej historycznej wizyty.

W tych dniach, do łódzkiej Kurii Biskupiej, zostało nadesłane niezwykłe świadectwo opowiadające o spotkaniu z Piotrem naszych czasów. Publikujemy je w całości.

Kuria Metropolitalna Łódzka

Wspomnienia, jakie przywołuje łódzki Kościół, związane z wizytą w naszym mieście, dziś już świętego Jana Pawła II, skłoniły mnie do powrotu pamięcią do czerwca 1987 roku.

Od dwóch lat byłam wtedy mężatką i razem z mężem zamieszkiwałam w Łodzi. Nasze pierwsze maleńkie dziecko, synek Jaś, urodził się przedwcześnie z dużą wadą rozwojową mózgu. Bóg powołał go do siebie.

Będąc w stanie błogosławionym ponownie dowiedziałam się, że i ta ciąża jest zagrożona, chociaż dziecko rozwijało się prawidłowo. Do rozwiązania będę musiała przebywać w szpitalu leżąc na łóżku, wspomagana lekarstwami. Wolno mi będzie poruszać się w sprawach koniecznych. Życie dziecka było wartością nadrzędną, dlatego pokornie przyjęłam ten stan oczekiwania.

Kiedy ogłoszono, że przybędzie do Łodzi Papież Jan Paweł II, czułam wielką radość, zwłaszcza, że wcześniej miałam możliwość spotkać Go, jako jeszcze biskupa na Jasnej Górze, czy Kalwarii Zebrzydowskiej, a później jako Głowę Kościoła, na wcześniejszych wizytach w Polsce. Smutek mój pochodził jednak z niemożności spotkania Go teraz, gdy przybywa do mojego miasta.

Modliłam się leżąc z innymi pacjentami w sali, aby było nam dane chociaż przez okno uradować się widokiem naszego Drogiego Gościa. Docierały do nas informacje, że już Papież jest na Lublinku i trwa Eucharystia, i że po 13-tej, będzie przejeżdżał ulicą Pabianicką, koło szpitala im. M. Kopernika do katedry.

O dziwo lekarz pozwolił nam zjechać windą i wyjść przed szpital. Radość była ogromna. Pomyślałam, że ta łaska spotkania z Ojcem Świętym, jest dla mnie znakiem i wyjątkowym darem. Mój entuzjazm podzielili także inni chorzy, czekający przed szpitalem.

Na rondzie Lotników Lwowskich, kolumna samochodów zwolniła i Ojciec Święty Jan Paweł II wyciągnąwszy rękę przez okno, błogosławił chorym i pracownikom szpitala. Płakałam ze szczęścia. Ta chwila jakby zarezerwowana tylko dla mnie, towarzyszy mi po dzień dzisiejszy. Czasami uśmiech i spojrzenie więcej znaczy, niż nawet najbardziej udany dialog.

Moja córka, której narodzin wtedy oczekiwałam, ma teraz 30 lat, jest zdrowa i piękna. Pomaga małym dzieciom, jako lekarz pediatra i poleca ich, i swoje zdrowie Dobremu Bogu, za wstawiennictwem naszego wielkiego świętego Jana Pawła II.

Żywoty świętych. są historią działania Boga w życiu człowieka i spotkania człowieka z Bogiem. Świętość Jana Pawła II, nie była stwarzaniem pozorów świętości, ale polegała na codzienności cnót, na codziennym poddawaniu głowy pod jarzmo każdego dnia – to dopiero cnota. Przez Niego czuliśmy, że sam Bóg chce nas spotkać i dotknąć łaską miłości i miłosierdzia. Dzięki Niemu, mogliśmy spotkać się z bezcennym darem Boga i człowieka.

„Chodzenie za Chrystusem, było dla świętego Jana Pawła II najważniejsze!”

Za ten dar wizyty tego Największego z Polaków w mieście Łodzi, z serca wszystkim dziękuję!

 

Dorota Depczyk
Sokolniki Las

Udostępnij