Autor: ks. Paweł Kłys
Wyświetleń: 1228
Bogarodzica Maryja, najpełniej realizująca godność i powołanie kobiety - Homilia wygłoszona w uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki
Udostępnij

(Bazylika Archikatedralna, 1 stycznia 2014 roku)

Drodzy Bracia w kapłaństwie

Czcigodne Siostry zakonne

Drodzy Siostry i Bracia
Uczestnicy tej Eucharystii w pierwszym dniu Nowego Roku w uroczystość Bogarodzicy, Dziewicy Maryi.

„Gdy [...] nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo” (Ga 4, 4–6).

Dwanaście i pół godziny temu doszło do przełomu w czasie. Bezpowrotnie odszedł do historii rok 2013. Rozpoczął się nowy. Przełom, którego byliśmy uczestnikami i świadkami, jest w jakiejś mierze przybliżeniem tego przełomu, o którym pisał św. Paweł w Liście do Galatów. Pełnia czasu nastała i została określona „wkroczeniem Syna Bożego w dzieje ludzkości”. Skończył się zatem okres oczekiwania, który bezpowrotnie przeszedł do historii. Rozpoczął się czas szczególnej obecności Syna Bożego w dziejach i historii każdego człowieka. To wszystko dokonało się dlatego, że „Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16).

Pełnia czasu, o której pisał św. Paweł, została naznaczona także przez Niewiastę, z której narodził się Boży Syn. Rola Maryi, niewiasty, o której czytamy w Liście do Galatów, jest zarazem nadzwyczajna i zwyczajna. Nadzwyczajna, ponieważ stała się Matką, dzięki szczególnej łasce Ducha Świętego, który ją osłonił (por. Łk 1, 35). Poczęła i zrodziła Syna Bożego, drugą Osobę Trójcy Przenajświętszej. A z drugiej strony, jej rola jest w jakiejś mierze zwyczajna, bo określona przez macierzyństwo, tak trafnie nazwane przez nieznaną nam z imienia niewiastę, której okrzyk ciągle rozbrzmiewa w tradycji Kościoła od prawie 2000 lat: „Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś” (Łk 11, 27). Nie dziwmy się, że to wszystko, co stało się udziałem Maryi, w Niej samej budziło zdziwienie. Że wszytko, czego stawała się świadkiem i co wiązało się z Jezusem, zachowywała i rozważała w swoim sercu (Łk 2, 19). To rozważanie przechodziło zapewne w zachwyt nad niezgłębionymi dziełami Najwyższego, tak jak to wydarzyło się tuż po Zwiastowaniu, gdy w Ain Karim spotkała się z krewną swoją Elżbietą i wyśpiewała swoje Magnificat: „Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim” (por. Łk 1, 46).

Postawa Maryi, Jej radość z macierzyństwa i zadumy nad tym, że daje życie Bożemu Synowi, jest w jakiejś mierze wzorem dla każdej kobiety, zwłaszcza dla chrześcijanki, która na każde poczęte w niej życie patrzy, i patrzeć musi, w kategoriach wiary: to znaczy widzi w poczętym w niej dziecku Boży dar, który w niej jest, rozwija się, oczekując chwili pojawienia się na świecie.

Jak bardzo takie patrzenie na macierzyństwo i na ujawniającą się poprzez nie godność kobiety są dalekie od wizji, którą w głośnej książce Le deuxième sexe (Druga płeć) zawarła Simone de Beauvoir! Książka ta stała się niejako „biblią” feministek. Autorka zawarła w nim obraz kobiety, dla której największym złem, jakie może ją spotkać, wprost przekleństwem, jest macierzyństwo. Simone de Beauvoir przyrównywała małżeństwo do prostytucji. Nigdy nie chciała mieć dzieci, sama poddała się kilkakrotnie aborcji. Widziała w niej prawo kobiety do siebie samej. Ona również jest autorką słynnego powiedzenia: „nie rodzimy się kobietami, my się nimi stajemy”, które stało się hasłem tak głośnej dzisiaj i tak niezmiernie wpływowej ideologii gender. Według tej ideologii czynniki biologiczne nie są ważne, gdy chodzi o nasze bycie kobietą lub mężczyzną, ponieważ to człowiek mocą swej decyzji, którą zresztą za chwilę może sam odwołać i zmienić, wybiera sobie własną płeć.

Zdajemy sobie sprawę z tego, że wizja zaproponowana przez Simone de Beauvoir jest w gruncie rzeczy uderzeniem w samą godność kobiety jako tej istoty, która z woli Stwórcy jest powołana do tego, aby dawać życie, aby dawać życie samą sobą, i w tym dawaniu odnajdywać swoje najgłębsze osobiste powołanie, swoje najwspanialsze spełnianie siebie. Właśnie o takiej głęboko chrześcijańskiej wizji kobiety i jej godności pisał w 1988 roku Ojciec Święty Jan Paweł II w liście apostolskim Mulieris dignitatem (O godności kobiety), stwierdzając między innymi: „Macierzyństwo zawiera w sobie od samego początku szczególne otwarcie na nową osobę: ono właśnie jest udziałem kobiety. W otwarciu tym, w poczęciu i urodzeniu dziecka kobieta «odnajduje siebie przez bezinteresowny dar z siebie samej». Dar wewnętrznej gotowości na przyjęcie i wydanie na świat dziecka jest związany ze zjednoczeniem małżeńskim, które [...] winno stanowić szczególny moment wzajemnego obdarowywania się sobą ze strony kobiety i mężczyzny. Poczęciu i narodzeniu się nowego człowieka wedle zapisu biblijnego towarzyszą następujące słowa kobiety – rodzicielki: «Otrzymałam mężczyznę od Pana» (Rdz 4, 1). Okrzyk Ewy, «matki wszystkich żyjących», powtarza się za każdym razem, gdy na świat przychodzi nowy człowiek; i wyraża radość oraz świadomość uczestniczenia kobiety w wielkiej tajemnicy odwiecznego rodzenia” (nr 18). Małżonkowie – to jest mąż i żona – uczestniczą bowiem w stwórczej mocy samego Boga. Odnoszą się do życia samej Trójcy Przenajświętszej, do niezgłębionej tajemnicy zrodzenia Syna przez Ojca (por. Ef 3, 14–15). Jak pisze dalej Ojciec Święty, „to ludzkie rodzicielstwo jest wspólne mężczyźnie i kobiecie. Jeżeli zaś kobieta, wiedziona miłością do swego męża, powie: «urodziłam dla ciebie dziecko», słowa te znaczą zarazem: «to jest nasze dziecko». Chociaż więc oboje razem są rodzicami swojego dziecka, to macierzyństwo kobiety stanowi szczególną «część» tego wspólnego rodzicielstwa, jego pełniej angażujący wymiar. Rodzicielstwo – chociaż należy do obojga – urzeczywistnia się o wiele bardziej w kobiecie, zwłaszcza w okresie prenatalnym. Kobieta też bezpośrednio «płaci» za to wspólne rodzicielstwo, które o wiele dosłowniej pochłania energie jej ciała i duszy. Trzeba więc, aby mężczyzna był tego w pełni świadom, że w tym wspólnym ich rodzicielstwie zaciąga on szczególny dług wobec kobiety. Żaden program «równouprawnienia» kobiet i mężczyzn nie jest gruntowny, jeśli tego nie uwzględnia w sposób zupełnie zasadniczy” (nr 18).

Tu dotykamy istoty powołania kobiety i mężczyzny do życia w małżeństwie. Tu dotykamy zwłaszcza godności macierzyństwa, tak istotowo związanej z powołaniem kobiety. Jest to niewątpliwie wielka tajemnica wiary, a jednocześnie wielkie zadanie, jakie stoi dzisiaj przed małżonkami. Żyjemy bowiem w świecie, w którym nieustannie głosi się wizję człowieka zapatrzonego jedynie w siebie, skoncentrowanego tylko na spełnianiu swoich własnych zachcianek i kaprysów. Promuje się zatem taki model życia, w którym egoizm staje się cnotą, a poświęcenie dla innych śmiesznym konserwatyzmem. W konsekwencji dziecko jawi się jako największe zagrożenie dla kobiety i dla mężczyzny. Patrząc pod tym kątem na współczesną kulturę, bez trudu dostrzegamy, jak bardzo jest ona anty-kulturą, jak bardzo obraca się ona przeciwko człowiekowi, jak w swej istocie jest głęboko antyhumanistyczna.

Uświadamiamy sobie te zagrożenia, Drodzy Bracia i Siostry, na progu Nowego Roku nie po to, aby ulec przygnębieniu. Rozpoczynający się dzisiaj 2014 rok potraktujmy jako otwierającą się przed nami przestrzeń czasu, którą będziemy starali się wypełniać tworzeniem cywilizacji miłości. Do jej budowania niezwykle często wzywał nas Jan Paweł II. Swoim życiem ciągle ukazywał nie tylko, jak ona powinna wyglądać, ale przede wszystkim to, że jest ona naprawdę możliwa we współczesnym świecie. W cywilizacji miłości każdy człowiek będzie uszanowany właśnie dlatego, że jest kochany przez Pana Boga i przez drugiego człowieka. Dzięki tej miłości każdy będzie miał zagwarantowane dla siebie miejsce w tym świecie, bo będzie w nim wzajemny szacunek a nie pogarda, bo będzie w nim gotowość do poświęcenia, a nie skoncentrowanie się tylko na sobie samym, bo będzie w otwartość na niesienie prawdziwie człowieczej pomocy, a nie zamknięcie się ciasnej skorupie własnych interesów i korzyści.

Dlatego też w ten pierwszy dzień Nowego 2014 Roku, który w liturgii Kościoła katolickiego jest uroczystością Bogarodzicy Dziewicy, kierujemy nasze myśli i nasze modlitwy właśnie do Niej, najwspanialej urzeczywistniającej godność i powołanie kobiety. Modlimy się o odwagę budowania cywilizacji miłości. Modlimy się dzisiaj do Niej najstarszą modlitwą, jaka powstała w naszym polskim narodzie, świętującym już niedługo 1050. rocznicę przyjęcia chrztu świętego:

Bogurodzica, Dziewica, Bogiem sławiena Maryja!

U twego syna, Gospodzina, matko zwolena Maryja!

Zyszczy nam, spuści nam.

Kirielejson.

Twego dziela Krzciciela, Bożyce,

Usłysz głosy, napełni myśli człowiecze.

Słysz modlitwę, jąż nosimy,

A dać raczy, jegoż prosimy,

A na świecie zbożny pobyt,

Po żywocie rajski przebyt.

Kirielejson. Amen.

Udostępnij