Autor:
Wyświetleń: 1047
2 tysiące modlitewników w Parznie
Udostępnij

"Powolutku zbliżamy się do dwóch tysięcy modlitewników. Niemal codziennie przybywa jakiś egzemplarz. I mimo, iż wcześniej modlitewniki napływały rwącym potokiem, a teraz jest to raczej leniwy strumień, to właśnie teraz trafiają się coraz cenniejsze" - mówi dr Wiesława Piontek, inicjatorka utworzenia muzeum. Jednym ze zdobytych ostatnio jest książeczka do nabożeństwa dla Polek. "Została wydana w 1851 roku przez Józefę Kamocką. Rzeczywiście była taka pani, wydała zresztą kilka modlitewników. W tym faktycznie znajduje się sporo wskazówek dla kobiet" - opisuje Piontek. Większość eksponatów przysyłają bezinteresownie ich dotychczasowi właściciele, ale niektóre trzeba kupować. "Trafiłam na dwa ręcznie pisane modlitewniki z rodziny Nowina-Zarzyckich. Bałam się, że pójdą gdzieś w świat, a nie do Parzna. Byłoby szkoda, bo są pisane sercem, a nie tylko przepisywane" - dodaje.
Muzeum działa w Parznie, przy miejscowej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa. Znajduje się w domu sługi Bożej Wandy Malczewskiej (w budynku starej plebanii). "Już powoli robi się ciasno. Ale spośród wszystkich eksponatów prezentujemy te najciekawsze. Dlatego zwiedzający mogą naprawdę poznać historię polskiego modlitewnika" - przyznaje ks. Leszek Druch, miejscowy proboszcz. Odwiedzający mogą obejrzeć prawie 200 ustawionych w gablotach eksponatów. "Samych modlitewników komunijnych jest około 40. A ciągle dokładamy i dokładamy" - uśmiecha się Piontek.
"Teraz jest dobry okres - od końca kwietnia do końca października. Przez nasze okolice przejeżdżają pielgrzymki do Lichenia czy Jasnej Góry. I jeśli ich kierownicy słyszeli o naszym muzeum, starają się zaglądać, nawet zbaczając trochę z najkrótszej trasy" - opowiada kapłan. Muzeum czynne jest w każdą niedzielę w godz. 9.00-12.00. Jeśli jednak ktoś chce je zwiedzić w innym terminie, wystarczy, że zadzwoni wcześniej do parafii. "Staramy się być otwarci i nikomu nie odmawiamy. Zawsze znajdzie się jakiś przewodnik, który pokaże zbiory" - zapewnia ks. Druch. "Zainteresowanie jest rzeczywiście coraz większe. Osobiście jednak żałuję, że nikt nie chciał napisać o naszych zbiorach pracy dyplomowej. Mam nadzieję, że zrobi to może któryś z łódzkich kleryków" - zastanawia się Wiesława Piontek.
Ks. Druch nie chce wskazać modlitewnika, który ma dla niego największą wartość. "Są modlitewniki przepiękne, niezniszczone, o wielkiej wartości materialnej. Ale one zwykle są nietknięte - nikomu nie pomogły w zbawieniu. Są też książeczki bardzo zużyte i zniszczone, brakuje w nich czasem wielu stron. Widać na nich ślady ślinionych palców i używania przez całe pokolenia. Mimo małej wartości materialnej ich wartość emocjonalna jest bardzo duża" - ocenia kustosz muzeum.
Dr Wiesława Piontek wybiera się 27 maja na sympozjum naukowe "Filozofia i teologia w Modlitewniku Gertrudy Mieszkówny", organizowane w Warszawie przez Katedrę Historii Filozofii Starożytnej i Średniowiecznej UKSW. "Chcę pojechać i porozmawiać z ludźmi o eksponowaniu kolekcji i o samej Gertrudzie. Mam takie marzenie, żeby reprint Gertrudy leżał w Parznie" - wyjawia Piontek.

Inicjatywa utworzenia Muzeum Modlitewnika Polskiego w Parznie zrodziła się kilka lat temu. "Byłam w pokoiku zajmowanym kiedyś przez Wandę Malczewską i zobaczyłam, że nie ma w nim ani jednego modlitewnika. A przecież Wanda na obrazach przedstawiana jest zawsze z książeczką do nabożeństwa" - wspomina Piontek. "Wpadłyśmy na pomysł utworzenia tam muzeum. Bp Lepa, któremu prawie dwa lata temu o tym powiedziałyśmy, stwierdził, że kiedy zbierzemy 200 modlitewników, będzie można o sprawie porozmawiać. Miałyśmy wtedy 7 sztuk, a po dwóch miesiącach było ich już 200" - opowiada inicjatorka muzeum. W maju 2008 r. placówkę poświęcił abp Władysław Ziółek. Ekspozycja liczyła wtedy ponad tysiąc egzemplarzy.

Wanda Justyna Nepomucena Malczewska urodziła się 15 maja 1822 r. w Radomiu. Mając 10 lat straciła Matkę i przez 14 lat mieszkała z ojcem i macochą. Później ciotka Konstancja Siemieńska zabrała ją do swego majątku w Klimontowie. Wanda starała się już wtedy służyć biednym ludziom mieszkającym na wsi - przede wszystkim przez szerzenie oświaty. Mieszkańców wsi uczyła czytać, przekazywała im książki i przygotowywała najzdolniejszych do nauki w gimnazjum.
W 1881 r., po śmierci najbliższych, Wanda przeniosła się do klasztoru sióstr dominikanek pod Przyrowem. Tam szyła paramenty liturgiczne i pomagała chorym. Po 11 latach trafiła do Parzna, gdzie - mimo zaawansowanego wieku - wróciła do aktywności społecznej - przede wszystkim pomagając dzieci i młodzieży. Zmarła w opinii świętości 25 września 1896 r. 26 września 1923 r. jej zwłoki zostały przeniesione z cmentarza grzebalnego do krypty pod kościołem w Parznie.
Starania o wyniesienie Wandy Malczewskiej na ołtarze rozpoczęły się jeszcze przed II wojną światową. Proces został wznowiony w 1951 r., bo w trakcie okupacji zaginęły akta z jego pierwszego etapu. Niemal trzy lata temu Stolica Apostolska wydała dekret o heroiczności cnót Wandy Malczewskiej. "Ważnym wymogiem prawnym do przeprowadzenia kanonizacji jest stwierdzenie, że za wstawiennictwem kandydata na ołtarze miało miejsce jakieś cudowne zdarzenie, najczęściej uzdrowienie. Jak do tej pory do naszej Kurii nie napłynęła żadna wiarygodna wiadomość w tej sprawie" - wyjaśnia wicepostulator, bp Ireneusz Pękalski.

Więcej informacji na temat Wandy Malczewskiej, Parzna i Muzeum Modlitewnika można znaleźć na stronie internetowej www.wandamalczewska.republika.pl.

Udostępnij